Elektromobilność sposobem na czystsze powietrze

Rząd przyjął na dzisiejszym posiedzeniu projekt ustawy o rozwoju elektromobilności w Polsce. To jeden ze sposobów na poprawę jakości powietrza w miastach. W miastach będą mogły powstawać tak zwane strefy czystego transportu, do których wjazd miałyby pojazdy elektryczne, napędzane wodorem bądź gazem ziemnym. Posiadacze aut z napędem klasycznym, będą musieli uiścić dzienną opłatę w maksymalnej wysokości 30 złotych.

Ministerstwo energii chce stworzyć regulacje, pozwalające na budowę publicznej infrastruktury ładowania pojazdów o napędzie elektrycznym o łącznym szacowanym koszcie 303 milionów złotych, a także tankowania pojazdów na gaz CNG i LNG o łącznym koszcie budowy 189 milionów złotych.

W przypadku infrastruktury dla pojazdów elektrycznych, powstałoby 400 szybkich i 6 tysięcy wolnych ładowarek. W przypadku infrastruktury gazowej, chodzi o 104 stacje CNG i 14 stacji LNG.

W miastach będą mogły powstawać tak zwane strefy czystego transportu, do których wjazd miałyby pojazdy elektryczne, napędzane wodorem bądź gazem ziemnym. Posiadacze aut z napędem klasycznym, którzy nie będą mieszkańcami strefy, będą musieli uiścić dzienną opłatę w maksymalnej wysokości 30 złotych. Danina ta będzie dochodem samorządu, który będzie regulował sposób opłaty i granicę strefy.

Reklama

Użytkownicy pojazdów elektrycznych będą mogli poruszać się po buspasach. Skorzystają też ze zwolnienia z podatku akcyzowego. Działanie to będzie kosztować budżet około 3 miliardów 700 milionów złotych w ciągu 10 lat. Regulacja wprowadziłaby także obligatoryjny udział samochodów o napędzie elektrycznym w części administracji publicznej.

W 2020 roku limit ten miałby wynieść 10 procent, by po trzech latach wzrosnąć do 20 procent, a po pięciu do 50 procent.

Ministrowie podczas posiedzenia rządu mają rozstrzygnąć między innymi sprawę 50-procentowego udziału pojazdów elektrycznych we flocie Centrum Obsługi Administracji Rządowej. Projekt regulacji określa też maksymalny limit wydatków z budżetu państwa na wykonywanie zadań naczelnych i centralnych organów administracji państwowej. W 2018 roku to ponad 4 miliony złotych.

Ministerstwo Energii w piśmie z 18 grudnia zwraca się do Rady Ministrów, by ta w liście przekazującym projekt Marszałkowi Sejmu zwróciła się z prośbą o pilne procedowanie projektu.

.......................

Wiceminister środowiska Paweł Sałek zapowiedział w radiowej Jedynce, że projekt wykracza poza unijne przepisy, które trzeba wprowadzić do polskiego prawa. Wyjaśnił, że celem jest zwiększenie liczby ekologicznych pojazdów osobowych i autobusów w polskich miastach.

Podkreślił, że problem zanieczyszczenia powietrza w znacznym stopniu wynika z emisji spalin przez środki komunikacji.

Paweł Sałek dodał, że jutro zostaną przedstawione informacje dotyczące współpracy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Narodowego Centrum Badań i Rozwoju w zakresie wykorzystania elektromobilności w komunikacji miejskiej.

Projekt przepisów, którymi zajmie się rząd ma ułatwić między innymi budowę infrastruktury dla pojazdów elektrycznych czy zasilanych gazem. Zakłada, że użytkownicy pojazdów elektrycznych będą mogli poruszać się po buspasach.

Skorzystają też ze zwolnienia z podatku akcyzowego. Działanie to będzie kosztować budżet około 3 miliardów 700 milionów złotych w ciągu 10 lat. Regulacja wprowadziłaby także obligatoryjny udział samochodów o napędzie elektrycznym w części administracji publicznej.

Minister energii Krzysztof Tchórzewski mówił na 26. konferencji energetycznej EuroPower, że Polska bardzo poważnie stawia na rozwój elektromobilności. W jego opinii, nasz kraj może zostać liderem w tej dziedzinie.

"Startujemy z tego samego poziomu jak inni, bardzo mocno chcemy tym zainteresować społeczeństwo" - dodał. Według niego, nasz kraj ma bardzo duży potencjał motoryzacyjny. Minister Krzysztof Tchórzewski zwrócił też uwagę na pozytywny wpływ elektromobilności na środowisko.

Cena - 60 tysięcy złotych, zasięg- 150 kilometrów, co najmniej 4-osobowe nadwozie - tak powinien wyglądać, według polskich kierowców, idealny samochód elektryczny produkowany w Polsce. Z badania Kantar TNS, przeprowadzonego na zlecenie spółki ElectroMobility Poland, wynika też, że ważna jest możliwość korzystania z rozbudowanej sieci serwisowej.

73 procent polskich kierowców zastanawiało się nad zakupem auta elektrycznego.

W ocenie Piotra Zaremby z ElectroMobility Poland, badania potwierdziły, że polscy kierowcy chcą, by samochody elektryczne były produkowane także w naszym kraju. - W Polsce mamy wszystkie potrzebne komponenty do tego, by taki samochód powstał, mamy też dobre doświadczenia z autobusami elektrycznymi - mówi Piotr Zaremba.

53 procent polskich kierowców uważa, że całkowite naładowanie baterii samochody elektrycznego powinno trwać nie dłużej niż dwie godziny, a 97 procent że cena miejskiego auta elektrycznego powinna być niższa lub taka sama jak samochodu spalinowego analogicznej klasy.Badanie zostało przeprowadzone wśród 600 kierowców.

IAR

Rząd liczy na 50 tys. aut! W ciągu dwóch lat na polskim rynku powinno pojawić się ok. 50 tys. aut., co jest bardzo dużą liczbą. Być może to wynik nie do osiągnięcia. - Same zapisy w projektowanej ustawy idą w dobrą stronę. Bez wspomagania sprzedaży i zmian podatkowych nie ma możliwość rozwoju rynku samochodów elektrycznych - powiedział serwisowi eNewsroom Wojciech Drzewiecki, prezes IBMR Samar - Pokazały to działania innych krajów europejskich, zwłaszcza skandynawskich, gdzie jest on bardzo dynamiczny. Obecnie dużym problemem są zbyt wysokie ceny aut elektrycznych z punktu widzenia przeciętnego użytkownika. Ustawodawca musi więc zmniejszyć podatki, w tym przypadku wyeliminować akcyzę dla tego rodzaju pojazdów. Bez zmniejszenia różnicy między nimi a samochodami z silnikami klasycznymi, nie można mówić o rozwoju tej branży. Kolejnym krokiem są przywileje, z którymi będzie wiązało się prowadzenie aut elektrycznych - możliwość korzystania z buspasów czy bezpłatnych parkingów. Będą to elementy zachęcające, chociaż wciąż niewystarczające do zakupu auta, które dziś ma ograniczony zasięg, a przemieszczanie się nim pomiędzy miastami jest wciąż utrudnione. To jednak w przyszłości się zmieni. Prowadzone są prace badawcze nad nowymi archetypami akumulatorów. Wiadomo już, że zasięgi rzędu 500 kilometrów są do osiągnięcia, ale wiążę się to z odpowiednio wysoką ceną. Powinna ona kształtować się na poziomie poniżej średniej, aby auto mógł kupić przeciętny Kowalski. Obecnie średnia notowana cena na polskim rynku to prawie 100 tys. złotych i jest generowana głównie przez firmy. Statystyczny Polak kupuje tańsze samochody. Pojazd elektryczny, ze względu na swoje ograniczenia byłby raczej drugim autem w rodzinie - do poruszania się, tylko w warunkach miejskich i musiałby kosztować w granicach 70 tys. złotych. Na razie nie wiadomo jak będzie reagował rynek. Dopiero przepisy w ostatecznej formule, kiedy będziemy wiedzieli czy pojawią się zwolnienia i ulgi podatkowe, pozwolą na przygotowanie materiału, który jednoznacznie określi poziomy cenowe dla tego typu aut - podsumował Drzewiecki.

Co nowego w ustawie?

Projektowana ustawa przewiduje również możliwość wprowadzenia przez rady gmin stref czystego transportu, po których mogłyby się poruszać tylko pojazdy napędzane paliwami alternatywnymi (energią elektryczną, gazem ziemnym).

Wprowadzenie stref nie będzie obligatoryjne, ale może ułatwić samorządom walkę z zanieczyszczeniem powietrza w miastach. Za wjazd do strefy czystego transportu użytkownicy pojazdów samochodowych spalinowych będą ponosić opłaty. Opłaty te będą dochodem gminy. Obszar takiej strefy zostanie oznaczony znakami drogowymi.

Opłata za wjazd do strefy czystego transportu (bez względu na czas jaki pojazd będzie w niej przebywał) nie będzie mogła przekroczyć 30 zł dziennie.

Rada gminy będzie mogła też zwolnić z przyjętych ograniczeń dotyczących wjazdu do strefy czystego transportu. Każda osoba, która nie będzie przestrzegać ograniczeń w dostępie do strefy czystego transportu, może zostać ukarana grzywną do 500 zł. Strefy czystego transportu będą obowiązywały całą dobę.

Przewiduje się, że po wejściu nowych przepisów m.in.: zakup osobowego samochodu elektrycznego będzie tańszy (zostanie on zwolniony z akcyzy); przedsiębiorstwa uzyskają możliwość wyższego odpisu amortyzacyjnego z tytułu zużycia pojazdu elektrycznego; kierowca samochodu elektrycznego przez jakiś czas będzie uprzywilejowany (chodzi o możliwość korzystania z buspasów do końca 2025 r.) i będzie jeździł taniej (bezpłatne parkowanie w strefach płatnego parkowania); samorządy chętniej będą wybierać autobusy elektryczne (bo szybsza będzie budowa infrastruktury dla paliw alternatywnych); władze lokalne otrzymają realne narzędzie do walki o lepsze powietrze na swoim terenie (chodzi o możliwość ustanawiania stref czystego transportu).

Dzięki tym rozwiązaniom poprawi się stan zdrowia ludzi i środowiska.

W projekcie zawarto także regulacje dotyczące wykorzystania dróg na potrzeby prac badawczych nad pojazdami autonomicznymi (samosterującymi).

Ustawa powinna wejść w życie po 14 dniach od daty ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, z wyjątkiem pakietu regulacji, które będą obowiązywać w innych terminach.

IAR/PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »