Fed pomoże akcjom rynków rozwijających się?

O perspektywach dla rynków akcji rozmawiamy z Ryszardem Rusakiem, dyrektorem inwestycyjnym ds. akcji Union Investment TFI.

Od początku roku na światowych rynkach akcji przeważają spadki. Trwa odwrót inwestorów od ryzykownych aktywów. Jeśli jednak sytuacja nieco się uspokoi, dokąd w pierwszej kolejności może popłynąć kapitał?

Analiza obecnych przesłanek makroekonomicznych i wskaźników giełdowych pozwala postawić tezę, że rynki rozwijające się (z wyjątkiem Chin, części krajów azjatyckich i Rosji) mogą w dalszym ciągu zachowywać się lepiej niż rynki rozwinięte. W szczególności Europa Środkowo-Wschodnia: Polska, Czechy, Węgry oraz Turcja.

Reklama

Co przemawia za takim scenariuszem?

Po pierwsze, w sensie globalnym na pewno to, że Polska, Czechy, Węgry czy Turcja nie są rynkami surowcowymi. W dobie spadających cen surowców ten czynnik przemawia zdecydowanie na ich korzyść. Po drugie, coraz niższe (wręcz bliskie zeru) jest prawdopodobieństwo zaplanowanych na ten rok podwyżek stóp procentowych w USA.

Spadające ceny ropy naftowej, brak presji inflacyjnej, wolniejszy wzrost gospodarczy na świecie i luźna polityka monetarna w strefie euro - wszystkie te czynniki sprawiają, że brakuje uzasadnienia dla dalszego zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed. Zarówno niskie ceny surowców, jak i brak presji na podwyżki stóp procentowych w USA to szczególnie dobre informacje dla Turcji.

Dlaczego?

W zeszłym roku giełda w Stambule należała do najsłabszych na świecie. W rezultacie ceny akcji notowanych na niej spółek spadły do historycznie niskich poziomów. Prognozowany wskaźnik cena/zysk (P/E) dla całego tureckiego rynku wynosi ok. 8, a dla sektora bankowego ok. 6. Wsparciem powinien być osłabiający się dolar amerykański, ponieważ dla tureckich spółek oznacza on niższy koszt obsługi zadłużenia w tej walucie. Na plus przemawia również stabilizacja kursu liry wobec dolara.

Jakie dywidendy zapowiadają na ten rok spółki notowane w Europie Środkowo-Wschodniej? Może, decydując się na inwestycje w akcje, warto kierować się tym kluczem?

W polskim sektorze bankowym można oczekiwać wysokich dywidend, m.in. w przypadku Banku Pekao SA i Citi Handlowego. Jednocześnie niezłym pomysłem może być zwrócenie uwagi na spółki z dużym udziałem Skarbu Państwa w akcjonariacie.

Dlaczego? Polski rząd będzie potrzebował wpływów do budżetu - stąd bardzo prawdopodobne, że jednym z nich okażą się dywidendy. W tym kontekście nasuwają się takie spółki energetyczne, jak PGNiG i PGE. Istnieje też całe grono mniejszych spółek, które wypłacają dywidendy na poziomie 5-6%. Dla szerszej perspektywy warto porównać poziom dividend yield pomiędzy poszczególnymi rynkami. Dla indeksu DAX wynosi on średnio 4%, dla WIG20 - również ok. 4%.

W Turcji bywa różnie, ale w niektórych sektorach można znaleźć spółki wypłacające dywidendę w wysokości nawet 8-9%. Obecne stopy dywidendy są więc atrakcyjne. Trzeba natomiast pamiętać o jednym: dzielenie się przez spółkę zyskiem z akcjonariuszami nie oznacza, że kurs jej akcji nie spadnie, a przy inwestowaniu na poszczególnych rynkach trzeba brać pod uwagę szerszy kontekst.

Pobierz darmowy: PIT 2015

Perspektywa ujemnych stóp nie wpłynęła na kursy walut - Sygnały dotyczące polityki banków centralnych w coraz mniejszym stopniu wpływają na kursy walut - Oczekiwania rynku dotyczące podwyżek stop Fed szybko spadły - Rynek nie uwzględnia już w wycenach dalszych podwyżek stóp Fed, a nawet bierze pod uwagę możliwe cięcia - W ubiegłym tygodniu Yellen zaznaczyła, że ujemne stopy nie są "wykluczone", jeżeli stan amerykańskiej gospodarki ulegnie pogorszeniu - Jeżeli przyszłość polityki banków centralnych to coraz bardziej ujemne stopy procentowe, rynki mają prawo panikować - W przypadku recesji w światowej gospodarce banki centralne mogą być zmuszone do zmiany podejścia Od początku 2016 r. sygnały dotyczące polityki banków centralnych w coraz mniejszym stopniu wpływają na kursy walut. W grudniu Europejski Bank Centralny przedłużył swój obszerny program luzowania ilościowego, a w styczniu zapowiedział, że na posiedzeniu w marcu ogłosi dalsze działania w tym zakresie, po tym, jak wzrost presji na cen ropy, szybka dewaluacja chińskiej waluty i presja na światowe rynki aktywów wpłynęły na wzrost obaw przed deflacją. Tymczasem w ubiegłym tygodniu kurs euro ważony handlem osiągnął najwyższy poziom od ponad roku. Równocześnie w odpowiedzi na pogrom na rynkach aktywów i obawy dotyczące deflacji wywołane gwałtowną aprecjacją jena, Bank Japonii podjął zaskakującą decyzję o obniżeniu stóp procentowych do poziomu -0,10%. Bezpośrednio po ogłoszeniu tej decyzji (29 stycznia) jen gwałtownie stracił na wartości, po czym szybko powrócił do maksimum. Jednym z powodów, dla których decyzje EBC i BJ nie spowodowały istotnego osłabienia euro i jena, był szybki spadek oczekiwań rynku dotyczących podwyżki stóp przez amerykańską Rezerwę Federalną. Rynek nie tylko przestał uwzględniać w wycenach prawdopodobieństwo podwyżki stóp Fed na najbliższych posiedzeniach, ale nawet bierze obecnie pod uwagę możliwość obniżenia stóp. Niektórzy z inwestorów na rynku instrumentów pochodnych zakładają wręcz, że Fed ostatecznie postąpi tak, jak BJ, EBC, Szwajcarski Bank Narodowy i szwedzki Riksbank, tj. obniży stopy do poziomów ujemnych. W tym momencie nie brzmi to tak nieprawdopodobnie, jak brzmiałoby jeszcze kilka tygodni temu, po tym jak prezes Fed, Janet Yellen, w ubiegłym tygodniu oświadczyła w Kongresie, że ujemne stopy nie są "wykluczone" w przypadku pogorszenia stanu amerykańskiej gospodarki. Reakcja rynku na ostatnią decyzję Banku Japonii dotyczącą ujemnych stóp procentowych oraz niedawne problemy europejskich banków wyraźnie wskazują jednak, że ujemne stopy procentowe nie stanowią właściwej odpowiedzi politycznej na obecne bolączki na świecie. Celem ujemnych stóp jest zniechęcenie banków do lokowania rezerw w banku centralnym i nakłonienie ich do udostępnienia tych środków gospodarce w ramach działalności kredytowej. W istocie większość decyzji o przyjęciu ujemnych stóp miała na celu stymulowanie gospodarki w drodze osłabienia waluty. Jednak i to rozwiązanie okazało się nieskuteczne i zagroziło wywołaniem wojny walutowej. Inną wadą tego pomysłu jest fakt, iż ujemne stopy obniżają rentowność banku i wywołują panikę wśród funduszy emerytalnych i ubezpieczycieli, którzy wysokość przyszłych świadczeń uzależniają od dodatniego oprocentowania. Niewiele więcej skorzystają na ujemnych stopach właściciele oszczędności. Rynki mają prawo panikować, jeżeli przyszłość polityki pieniężnej opiera się na dalszym obniżaniu ujemnych stóp; taka polityka to wąż pożerający własny ogon. Jeżeli w istocie zmierzamy w stronę nowej globalnej recesji, banki centralne będą zmuszone do zmiany podejścia i przyjęcia bardziej innowacyjnej polityki lub do przyznania się do porażki i zażądania od rządów poszczególnych krajów, by przejęły stery polityki pieniężnej. John J. Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych, Saxo Bank
Dowiedz się więcej na temat: EBC | Fed | bank centralny | rynki wschodzące
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »