Finanse publiczne i akcyza są najważniejsze

Dla Ministerstwa Finansów obecnie najważniejsze są prace nad projektem nowej ustawy akcyzowej, finansami publicznymi i reformą administracji skarbowej. Resort nie planuje większych nowelizacji prawa podatkowego. Zmiany dla samych zmian nie są bowiem potrzebne.

Dla Ministerstwa Finansów obecnie najważniejsze są prace nad projektem nowej ustawy akcyzowej, finansami publicznymi i reformą administracji skarbowej. Resort nie planuje większych nowelizacji prawa podatkowego. Zmiany dla samych zmian nie są bowiem potrzebne.

Rozmowa z Jackiem Dominikiem, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów odpowiedzialnym za podatki.

- Od przyszłego roku ma zostać wprowadzona ulga zdrowotna. Takie obietnice złożył wicepremier Przemysław Gosiewski. Tego typu odliczenie już kiedyś obowiązywało. Czy Ministerstwo Finansów już wie, jak ta ulga będzie wyglądać?

- Pojawił się taki pomysł. Obecnie jesteśmy na etapie wstępnych analiz, badamy, jakiego obszaru ta ulga miałaby dotyczyć, jak miałaby być skonstruowana, czy będzie to powrót do starych rozwiązań, co będzie podstawą odliczenia, w jakiej kwocie ulga by przysługiwała.

Ulga zdrowotna już była

Ulga zdrowotna obowiązywała w latach 1997-2001. Polegała ona na odliczeniu od podatku 19 proc. poniesionych wydatków na leczenie, ale nie więcej niż 370 zł (to kwota, jaka obowiązywała w 2001 roku). Odliczeniu podlegało odpłatne świadczenie zdrowotne udzielane przez niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, a także przez lekarzy i lekarzy dentystów prowadzących praktykę indywidualną - na rzecz podatnika i jego małżonka oraz dzieci własnych i przysposobionych (jeżeli małżonek lub dzieci nie uzyskały w roku podatkowym dochodów).

- Jednak przyzna pan minister, że obecna służba zdrowia i nastroje wśród lekarzy nie są najlepsze. Może ulga podatkowa na leczenie to jakieś wyjście z tej patowej sytuacji?

- Mimo strajku lekarzy panuje powszechne przekonanie, że nie wszyscy lekarze zarabiają tak mało. Pojawia się pytanie, co z tym zrobić. Raz na jakiś czas pojawiają się propozycje, żeby w gabinetach lekarskich wprowadzić kasy rejestrujące.

- Czy zatem trzeba lekarzy objąć obowiązkiem stosowania kas?

- Zgodnie z przepisami ustawy o VAT, fakt, że ktoś jest zwolniony z tego podatku, nie oznacza automatycznie, że jest zwolniony z obowiązku rejestrowania obrotu. Wprowadzenie kas fiskalnych u lekarzy byłoby zgodne z prawem i nie powinno być zaskoczeniem. Przeszkodą do wprowadzenia kas w gabinetach są trudności czysto techniczne związane ze specyfiką branży. W pierwszej kolejności należałoby bowiem odpowiedzieć sobie na pytanie, czemu kasa u lekarza miałaby służyć: czy tylko ewidencjonowaniu obrotów i odprowadzaniu podatków, czy czemuś więcej. W przypadku usług medycznych mamy jeszcze NFZ, który być może też chciałby skorzystać z tego, co drukuje kasa fiskalna. Prostą kasę na potrzeby podatkowe można wprowadzić bardzo szybko. Takich kas na rynku jest wiele. Natomiast gdyby kasa miała mieć dodatkowe funkcje, np. podające informacje o refundacji usług z NFZ, to wiąże się to m.in. z opracowaniem nowego systemu kas czy też nowym oprogramowaniem. To już by była operacja bardziej zaawansowana technicznie i finansowo.

Kasy rejestrujące u lekarzy

Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska zapowiedziała, że od początku 2008 roku zostaną wprowadzone systemy elektronicznej ewidencji usług medycznych za pomocą kas rejestrujących w gabinetach lekarskich. Jak zaznaczyła wicepremier, jako członek UE jesteśmy zobowiązani do wprowadzenia precyzyjnych systemów ewidencyjnych, choć nie będą to kasy fiskalne.

- Skoro o kasach fiskalnych mowa, to w czerwcu straci moc rozporządzenie dotyczące kas fiskalnych. Jest już gotowe nowe. Czy przyniesie ono jakieś zaskoczenie?

- Nie, zaskoczenia nie będzie. Nie jesteśmy za przeprowadzaniem rewolucji tylko po to, żeby ją przeprowadzać. To rozporządzenie będzie miało raczej charakter porządkujący. Dotyczy kilku nowych obszarów, ale mało kontrowersyjnych.

Obowiązki ewidancyjne

Jest już gotowe nowe rozporządzenie dotyczące kas rejestrujących. Nowymi podatnikami, którzy od 1 lipca 2007 r. będą musieli zainstalować kasy, będą osoby sprzedające paliwa płynne. Od 1 października większa grupa przedsiębiorców będzie miała obowiązek ewidencjonowania obrotów za pomocą kas. Będą to m.in. świadczący: usługi naukowo-badawcze, usługi reklamowe, związane z pakowaniem prezentów, usługi związane z poprawą kondycji fizycznej (sauny, solaria, salony odchudzające).

- Czyli nowi podatnicy będą musieli stosować kasy?

- Tak, ale będą to niewielkie grupy. Podatnicy ci w większości są już dziś płatnikami VAT, wystawiającymi faktury dla podmiotów gospodarczych, a kasy rejestrujące będą stosowali w niewielkim zakresie.

- Wróćmy na chwilę do planowanych ulg podatkowych. Ulga prorodzinna ma być corocznie podnoszona. Jak to będzie wyglądać w praktyce?

- W tym zakresie pojawia się wiele nie do końca sprawdzonych informacji. Projekt, który został przedstawiony premierowi Kaczyńskiemu, zakłada na politykę prorodzinną wydatki rzędu ponad 17 mld zł. Należy jednak pamiętać, że polityka prorodzinna nie powinna koncentrować się tylko na ulgach, to również wiele innych elementów. Wszystkich problemów nie da się rozwiązać dokładając 100 czy 200 zł na każde dziecko w rodzinie. Ważne jest, aby kobiety po urodzeniu dziecka mogły spokojnie wracać do pracy, aby chciały rodzić dzieci. Ulga podatkowa rzeczywiście będzie wzrastać systematycznie aż do 500 zł. Podwyżka będzie następować co dwa lata, a rozłożenie jej w czasie pozwoli m.in. uniknąć jednorazowego obciążenia budżetu takimi wydatkami. Ponadto perspektywa czasowa pozwoli sprawdzić, na ile tego typu ulgi są efektywne.

Większa ulga prorodzinna

Minister finansów Zyta Gilowska zapowiedziała wprowadzenie większych podatkowych preferencji dla rodzin wychowujących dzieci. Nowa ulga ma odpowiadać wysokości kwoty wolnej od podatku w 2007 roku, czyli 3015 zł, i będzie przysługiwała na każde dziecko w rodzinie. Obowiązujące przepisy ustawy o PIT przewidują już ulgę prorodzinną. W zeznaniu za 2007 rok rodzice po raz pierwszy będą mogli uwzględnić ulgę rodzinną w wysokości 120 zł na każde własne lub przysposobione dziecko.

- Czy zatem ulga prorodzinna rozłożona w czasie to był dobry pomysł?

- Oczywiście, była to starannie przemyślana decyzja. Z podatkiem dochodowym jest tak, że wszystkie ulgi są korzystne dla tych, którzy mają od czego je odliczać. Dla osób bez odpowiednich dochodów, które płacą niewielkie podatki, taka preferencja nie przyniesie oczekiwanych korzyści. Zatem w tej chwili wprowadzenie dużej ulgi spowodowałoby bardzo duże obciążenie dla budżetu, a skorzystaliby z niej tylko ci podatnicy, którzy mają duże dochody i płacą duży podatek. Natomiast osoby biedne, do których to odliczenie ma być kierowane, często ze względu na niskie dochody w ogóle nie płacą podatku, więc nie mają też prawa do ulgi. W całej tej dyskusji trzeba pamiętać o realiach. Ponad 90 proc. podatników PIT znajduje się w pierwszym przedziale skali podatkowej. Chodziło z jednej strony o stworzenie realnych rozwiązań, które pozwolą te nieduże pieniądze przeznaczyć dla osób potrzebujących, z drugiej - o stworzenie zachęt przyczyniających się np. do ponownego zatrudniania kobiet, które urodzą dziecko.- Opublikowany został projekt nowej ustawy akcyzowej. Które rozwiązania w niej zawarte są według pana najważniejsze?

- Ta ustawa jest w całości ważna. Przede wszystkim porządkuje zagadnienia, których dotyczyła również poprzednia ustawa. Nie miała to być w naszym zamyśle ustawa rewolucyjna, choć być może wszyscy właśnie tego oczekują. Projekt ustawy ma dwa cele. Po pierwsze, dostosować nasze ustawodawstwo do wymogów unijnych. Po drugie, uporządkować system na podstawie sygnałów, jakie mieliśmy od podatników. Dużą zmianą jest niewątpliwie przeniesienie stawek akcyzy z rozporządzenia do samej ustawy.

- Ale ustawa przewiduje możliwość określania stawek za pomocą rozporządzenia?

- Tak, ale w ograniczonym zakresie. Tylko na trzy miesiące i tylko w sytuacjach awaryjnych. Ponadto ta możliwość będzie istniała tylko do 2010 roku. Przecież to nie podatkami reguluje się rynek. My bardzo niechętnie zmieniamy stawki, zwłaszcza interwencje trzymiesięczne niewiele dają podatnikom, poza dodatkowymi zyskami dla pewnych grup przedsiębiorców.

- Czyli rewolucji w zakresie akcyzy też nie będzie?

- Nie. Choć mamy świadomość, że zapewne przetoczy się dyskusja na temat nowej struktury stawki akcyzy na papierosy. Jeśli na rynku jest silna konkurencja, nie uda się ustalić takich stawek, aby wszyscy byli zadowoleni. Ministerstwo już rozmawiało z przedstawicielami branży - wysłuchaliśmy ich racji, dokonaliśmy analiz rynku. Wszyscy zgodzili się co do jednej kwestii - obecna sytuacja jest zła dla wszystkich. Struktura dzisiejszych stawek powoduje przede wszystkim wojnę cenową. Skoro po tegorocznych podwyżkach stawek akcyzy najpopularniejsza kategoria cenowa (NKC) na ten rok jest niższa niż zeszłoroczna, to sygnał, że coś złego dzieje się na rynku. Trzeba też pamiętać, że obowiązują nas wymogi unijne, do których musimy dostosować się do 2009 roku i wprowadzić akcyzę na papierosy w wysokości 64 euro. Gdybyśmy nie zmienili struktury stawki akcyzy, to w 2009 roku podwyżka na papierosy, przy obecnym stanie rynku, musiałaby wynieść ponad 20 proc.

Większa akcyza na papierosy

Obecnie tytoń do palenia jest opodatkowany stawką procentową liczoną od ceny detalicznej. Akcyza dla niego jest niższa niż akcyza dla tytoniu do ręcznego sporządzania papierosów liczona według metody procentowo-kwotowej. W 2008 roku nastąpi wzrost akcyzy o 23,3 proc. na papierosy i o 9,4 proc. na tytoń do ręcznego sporządzania papierosów oraz o 38 proc. na tytoń do palenia. W 2009 roku będzie to wzrost - o 26,2 proc. na papierosy i o 26 proc. na tytoń do ręcznego sporządzania papierosów i o 28 proc. na tytoń do palenia.

- Czym kierowało się MF przy tworzeniu nowych stawek na papierosy?

- Dobrem budżetu i takim ułożeniem podwyżek, aby w 2009 roku osiągnąć poziom 64 euro.

- A co z akcyzą na energię?

- W tej kwestii spieramy się z Komisją Europejską i musieliśmy dokonać zmian. Zdecydowaliśmy, aby w ogóle nie zmieniać stawek, co oznacza spadek wpływów do budżetu. Natomiast branża próbowała wymusić na nas obniżkę akcyzy, grożąc podwyżkami cen.

- Ale nadal swe groźby podtrzymuje.

- Teraz to właśnie branża ponosi ciężar 10 proc. utraty energii w trakcie przesyłu, natomiast po zmianie przepisów, to my bierzemy na siebie te 10 proc. A branża dodatkowo próbuje wywrzeć na nas presję, grożąc podniesieniem cen energii. To nie jest logiczne. Nie widzę żadnego ekonomicznego uzasadnienia dla podniesienia cen energii w Polsce.

Zmiany w akcyzie na energię

Obecnie podatek akcyzowy od energii płacą producenci. Od 2008 roku - kiedy miałaby zacząć obowiązywać nowa ustawa akcyzowa - ten obowiązek podatkowy zostanie przeniesiony na dostawców. Sprzedawcy energii zapowiadają, że przerzucą część kosztów na klientów. Stawka akcyzy na energię nie zmieni się. Nadal będzie wynosić 20 zł/MW.

- Od 2012 roku zostanie wprowadzona akcyza na koks i węgiel. Co to będzie oznaczać w praktyce?

- Polska otrzymała najdłuższe okresy przejściowe na objęcie akcyzą węgla i koksu. W 2012 roku ten okres się kończy i nie mamy wyjścia. Od tego roku na węgiel i koks wprowadzimy stawkę akcyzy, jednak najniższą, jaka jest wymagana. Do tego czasu nie będzie żadnej zmiany w tym zakresie. Dyrektywa energetyczna jasno stanowi, że wszystko, co służy do celów energetycznych, powinno być opodatkowane.

- Nasza energetyka praktycznie w 100 proc. opiera się właśnie na tych dwóch produktach. Czy nie obawia się pan, że od 2012 roku, kiedy zacznie obowiązywać akcyza na koks i węgiel, automatycznie przełoży się to na ceny energii?

- Prognozowanie w tej chwili, jak wprowadzenie akcyzy na węgiel i koks przełoży się na ceny energii, jest przedwczesne. Prawdopodobnie pewien wpływ będzie widoczny, będzie to jednak zależeć m.in. od zasad i sposobu funkcjonowania górnictwa.

Akcyza na węgiel i koks

Od 2012 roku węgiel i koks będą obciążone podatkiem akcyzowym. Stawka akcyzy będzie wynosić 1,18 zł/GJ.

- Nad czym obecnie pracuje MF i jakie ma plany na najbliższe pół roku?

- Ważny jest projekt nowej ustawy akcyzowej, będzie on mocno absorbował Komisję Finansów Publicznych. Bardzo istotne są prace nad reformą finansów publicznych i reformą Krajowej Administracji Skarbowej (KAS), z kolei jesień jest okresem pracy nad budżetem. Wszystko to ogromne przedsięwzięcia, nad którymi trzeba ciężko popracować. Może zostać zgłoszonych jeszcze kilka drobnych zmian, ale nie ma pilnej potrzeby nowelizacji prawa podatkowego. Nie planujemy wprowadzać zmian dla nich samych.

- Ale to już swego rodzaju tradycja.

- Ta tradycja jest zła. Z podziwem patrzę na kraje, które przez lata potrafią nie zmieniać swoich przepisów podatkowych. Po to są interpretacje, orzecznictwo, aby pomagały rozwiązywać problemy. Dopiero gdy te instrumenty okazują się nieskuteczne, trzeba myśleć o zmianie przepisów. Inaczej jest, gdy ktoś decyduje się na poważną reformę przepisów, stawek, podstawy opodatkowania. Wtedy można rozmawiać o zmianach. Samo przedstawianie pomysłów zmian bez wzięcia pod uwagę środków w budżecie to czcza demagogia. Mamy dużo pomysłów na uproszczenie podatków i obniżenie stawek. Jednak najpierw trzeba wiedzieć, o ile można obniżyć wpływy do budżetu i jak je wykorzystać. Podatki służą zapewnieniu dochodów budżetowi państwa, a ich wysokość jest bezpośrednio powiązana z wielkością wydatków budżetu.

Reklama

Rozmawiała: Ewa Matyszewska

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »