FSB ma dostęp do danych rosyjskich internautów

​Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) nakazała niektórym serwisom internetowym umożliwienie jej dostępu do danych użytkowników - podaje w środę Reuters, powołując się na rosyjski portal śledczy Bell, który otrzymał ostrzeżenia od trzech firm internetowych.

Państwowy regulator mediów i internetu Roskomnadzor domaga się coraz większych uprawnień. Jak informuje Reuters, lista firm, które urząd ten chce poddać kontroli, liczy ponad 200 podmiotów, takich jak popularny komunikator Telegram, niektóre usługi firmy Yandex, sieć społecznościowa VK oraz witryna ogłoszeniowa Avito.ru.  Firmy te, przekazuje agencja, miały zostać zobowiązane do zainstalowania sprzętu, umożliwiającego funkcjonariuszom FSB stały dostęp do ich systemów informatycznych, i kluczy do dekodowania komunikacji użytkowników.

Nasilające się próby objęcia Internetu ścisłą kontrolą służb specjalnych i organów ścigania budzą w Rosji protesty polityków opozycji i aktywistów, a także niektórych firm.

Reklama

Dwa lata temu Roskomnadzor wystąpił na drogę sądową przeciwko popularnemu rosyjskiemu komunikatorowi Telegram - jego twórcy początkowo nie podporządkowali się przepisom wynikającym z ustaw antyterrorystycznych i nie przekazali kluczy kryptograficznych do odszyfrowania korespondencji przesyłanej za pomocą tej aplikacji. W wyniku sporu sądowego Telegram zgodził się jednak na przekazywanie danych służbom specjalnym - ale tylko na podstawie decyzji sądu i bez stałego dostępu służb do swojego systemu.

Jak podaje Reuters, rosyjskie służby próbują przejąć kontrolę nad użytkownikami nie tylko serwisów krajowych - aktualnie zainteresowały się popularnym na świecie mobilnym portalem randkowym Tinder. Firma ta poinformowała, że w ubiegłym roku zgodziła się na dodanie do rejestru Roskomnadzoru, ale nie ujawnia danych osobowych użytkowników. Reuters podkreśla, że nie wiadomo, czy FSB nakazała Tinderowi przekazywanie danych użytkowników portalu.

Możliwość śledzenia internautów to gratka nie tylko dla służb rosyjskich. Śledzenie użytkowników serwisów bez ich zgody i wiedzy, tworzenie ich szczegółowych profili, na podstawie których dobierany jest przekaz reklamowy, udostępnianie danych organom ścigania i innym podmiotom, np. organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, blokowanie i filtrowanie treści arbitralnie uznanych za nielegalne - to tylko przykłady praktyk, z jakimi muszą się mierzyć użytkownicy sieci na całym świecie, ale w Rosji jest to szczególnie uciążliwe.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: nowe technologie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »