Gospodarka: Po pierwsze nie straszyć Polaków

Rektor Uczelni Vistula w Warszawie prof. Krzysztof Rybiński o wystąpieniu w Sejmie premiera Donalda Tuska i szefa resortu finansów Jacka Rostowskiego w sprawie kryzysu.

"Od wielu miesięcy przestrzegam przed tym, że nadchodzi poważny kryzys, byłem z tego tytułu oskarżany o czarnowidztwo. Tymczasem niestety potwierdza się wszystko, co mówiłem i widać to na rynkach walutowych i na giełdach.

Trzeba jednak pamiętać, że to dopiero początek. Sytuacja będzie się pogarszać, zarówno w wymiarze światowym, europejskim, jak i polskim. Tym razem Polska nie pozostanie już zieloną wyspą na oceanie kryzysu.

Taka debata, jak ta, do której doszło w piątek była świetną okazją, żeby zastanowić się nad tym, jak się zabezpieczyć przed kryzysem i co można zrobić, żeby złagodzić jego skutki. Niestety ta okazja została zmarnowana.

Reklama

Z tego spotkania nic nie wynika poza szermierką słowną i wzajemnymi oskarżeniami. Jutro wszyscy o nim zapomną, a politycy zajmą się umacnianiem popularności swoich partii. Niestety kampania wyborcza nie sprzyja podejmowaniu trudnych decyzji, które mogą zmniejszyć popularność."

OPINIA

- Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka o piątkowym wystąpieniu w Sejmie premiera Donalda Tuska i szefa resortu finansów Jacka Rostowskiego na temat sytuacji na rynkach finansowych:

"Piątkowa debata miała miejsce w specjalnych okolicznościach - odbywała się na parę tygodni przed wyborami, a także w sytuacji dużego zamieszania na rynkach finansowych. Premierowi i ministrowi finansów chodziło głównie o dwa cele - o uspokajający dla społeczeństwa przekaz, zmniejszający niepokoje ludności, a z drugiej strony o to, żeby nie powiedzieć czegoś, co oznaczałoby jakiś koszt polityczny dla rządu.

Generalnie apel premiera, by mówić o finansach publicznych w sposób, który nie straszy Polaków, ma sens. Już i tak Polacy bardzo się niepokoją, szczególnie przedsiębiorcy w swoich decyzjach inwestycyjnych. Nadmierna ostrożność, nadmierny niepokój może pogorszyć sytuację w Polsce. Ten wysiłek ze strony premiera i ministra finansów, a także ze strony szeregu posłów, aby mówić w miarę spokojnie, był widoczny podczas piątkowej debaty i jest wartościowy.

Nie oczekiwałem poważnej dyskusji merytorycznej - ani ze strony opozycji, ani ze strony rządu. I w tym przypadku się nie zawiodłem.

Strefa euro

Zdziwiła mnie trochę krytyka premiera pod adresem kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Dlatego, że ona była kompletnie nieuzasadniana. Premier nie wyjaśnił, dlaczego jest niezadowolony z wyników tego spotkania. W końcu premier Tusk jest szefem polskiej prezydencji Unii Europejskiej. Byłoby dobrze, żeby przywódcy strefy euro, jakimi są Sarkozy i Merkel, mówili językiem zbliżonym do języka prezydencji dla całej Unii. A jeżeli polski premier ma jakieś zastrzeżenia, to powinien je objaśnić publicznie. Czy na przykład on i minister finansów oczekiwali jakiegoś większego zaangażowania Niemiec i Francji w obronę Grecji, czy jakichś innych inicjatyw, które miałyby uspakajający wpływ na rynki finansowe".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: prof
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »