Grecja: Wicepremiera nie stać na nowy podatek

Grecki wicepremier Teodoros Pangalos zabiegał w środę o współczucie u swych rodaków, bardzo niezadowolonych z nowego podatku od nieruchomości. Powiedział, że on sam nie ma pieniędzy na zapłacenie tego podatku, mającego pomóc w ratowaniu finansów państwa.

Grecki wicepremier Teodoros Pangalos zabiegał w środę o współczucie u swych rodaków, bardzo niezadowolonych z nowego podatku od nieruchomości. Powiedział, że on sam nie ma pieniędzy na zapłacenie tego podatku, mającego pomóc w ratowaniu finansów państwa.

Gdy parlament przegłosowywał w piątek podatek, policja musiała użyć gazu łzawiącego, żeby rozproszyć demonstrantów protestujących przeciwko temu kolejnemu obciążeniu.

Wicepremier ujawnił, że nowy podatek (średnio 4 euro za metr kwadratowy) będzie go kosztował 7,5 tys. euro, a ponieważ nie dysponuje taką sumą, musi sprzedać jedną ze swych nieruchomości. Z deklaracji majątkowej Pangalosa za rok 2010 wynika, że jego roczny dochód wyniósł ponad 640 tys. euro i że wicepremier jest właścicielem ośmiu apartamentów, w tym trzech w Atenach, oraz 11 działek. Gotówki miał jednak w banku stosunkowo niewiele - nieco ponad 17 tys. euro.

Reklama

Roczny dochód statystycznego Greka wynosi ok. 20 tys. euro.

Wicepremier tłumaczył, że nieruchomości odziedziczył, większość z nich stoi pusta, a on próbuje teraz znaleźć na jedną z nich kupca. Spytany, co zrobi, jeśli mu się to nie uda, Pangalos odparł żartobliwie: - Nie wiem, może Ewangelos Wenizelos (minister finansów) aresztuje mnie i wsadzi za kratki.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »