Grozi nam potop szwedzki

Przeniesienie większej części produkcji autobusów Volvo do Wrocławia może przyciągnąć na Dolny Śląsk kolejne inwestycje motoryzacyjne - uważają ekonomiści. Zdaniem prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza, Wrocław ma szansę stać się "jednym z największych centrów europejskich zwianych z produkcją autobusów".

Kierownictwo koncernu Volvo zapowiedziało 5 marca w Sztokholmie, że podjęło decyzję o koncentracji produkcji autobusów modelu 8700 w swej fabryce we Wrocławiu. W związku z tym zdecydowano o zamknięciu podobnej fabryki koncernu w fińskim Tampere.

Zdaniem prezydenta, Wrocław stanie się teraz "jednym z największych centrów europejskich związanych z produkcją autobusów".

Opinię prezydenta podziela prof. Jan Rymarczyk z wrocławskiej Akademii Ekonomicznej, którego zdaniem Volvo jest bardzo znaczącą na świecie marką i dlatego rozwój wrocławskiej fabryki podniesie gospodarczo rangę regionu.

Reklama

"Decyzja taka jest sygnałem dla innych inwestorów, o sprzyjających warunkach do inwestycji. Oznacza to m.in. korzystną politykę władz, dobry system administracyjny oraz sprawną politykę samorządową. W dalszej perspektywie świadczy o stabilnej sytuacji regionu i jego dalszym rozwoju. A to wszystko może przyciągać kolejnych inwestorów, którzy przecież dodatkowo nie będą chcieli zostawiać wolnego pola konkurencji w postaci Volvo" powiedział Rymarczyk.

Zdaniem profesora, Dolny Śląsk ma szansę stać się, nawet w ciągu kilku czy kilkunastu miesięcy, liderem w branży motoryzacyjnej. "Atutem regionu jest na pewno lokalizacja w pobliżu granicy z Czechami, Słowacją i Niemcami. Ponadto już w tym momencie mamy sporo inwestycji motoryzacyjnych, jak np. Toyota czy Volkswagen. Region ma opinię dynamicznego i prężnego, a do tego jest dobrze promowany" - mówił profesor.

Rozwój wrocławskiej fabryki będzie też oznaczać wiele bezpośrednich korzyści w krótszym terminie, w tym np. zwiększenie zatrudnienia, wzrost dochodów mieszkańców, a co za tym idzie, wzrost wpływów z podatków do budżetu samorządu.

Jednak, jak podkreślił Rymarczyk, będzie to także szansa na poniesienie wykształcenia i kwalifikacji Dolnoślązaków, zatrudnionych w firmie.

Zdaniem ekonomisty jednym z czynników, które mogły zaważyć na decyzji Volvo jest stosunkowo niski w Polsce, w porównaniu ze Skandynawią koszt pracy, przy jednocześnie względnie wysokich kwalifikacjach pracowników. "Należy jednak pamiętać, że takie przenoszenie produkcji może być też niebezpieczne. Jeśli np. koszty pracy wzrosną, produkcja może być przeniesiona dalej na Ukrainę, czy do Rosji" - dodał.

Volvo, będące jednym z największych światowych producentów autobusów, ma w Europie cztery ich fabryki: dwie w Finlandii (w Turku i Tampere), w Szwecji (w Saeffle) oraz we Wrocławiu. Po zamknięciu fabryki w Tampere dwa pozostałe skandynawskie zakłady mają produkować pojazdy modelu 9700. Volvo 8700, którego produkcja ma się skoncentrować we Wrocławiu, to tzw. autobus międzymiastowy, dostępny w wersji 2- lub 3-osiowej.

Wrocławska fabryka Volvo przy ul. Mydlanej, rozpoczęła działalność w styczniu 1995 r., początkowo produkując tylko samochody ciężarowe. Aktualnie produkowane są tam autobusy oraz maszyny budowlane. Wrocławski oddział Volvo zatrudnia 2 600 osób. W 2007 r. w fabryce wyprodukowano prawie 800 autobusów, które trafiły na rynki krajów europejskich. Zdolności produkcyjne wrocławskiego zakładu są szacowane są na około 1000 autobusów rocznie.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Śląsk | fabryka | potop | Wrocław | Volvo | Dolny Śląsk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »