Indeks Ifo w Niemczech to już katastrofa

Indeks Ifo, obrazujący nastroje wśród przedsiębiorców niemieckich, wyniósł w kwietniu 74,3 pkt. wobec 85,9 pkt. w poprzednim miesiącu, po korekcie z 86,1 pkt. - podał instytut Ifo w komunikacie. To najniższy poziom tego wskaźnika w historii. Analitycy spodziewali się indeksu na poziomie 79,7 pkt.

Chociaż perspektywa stopniowego łagodzenia ograniczeń wprowadzonych w niemieckiej gospodarce, walczącej z epidemią koronawirusa, mogła zapobiec jeszcze mocniejszemu spadkowi wskaźnika, to mniejsza siła nabywcza milionów obywateli Niemiec i utrzymująca się epidemia u niektórych z największych partnerów handlowych Niemiec będzie miała negatywny wpływ na biznes w nadchodzących miesiącach.  

- Nastroje w niemieckich firmach są katastrofalne - ocenił prezes Ifo Clemens Fuest. - Firmy nie były nigdy tak pesymistyczne wobec nadchodzących miesięcy - dodał.  

Reklama

Fuest ocenił, że kryzys związany z epidemią koronawirusa uderzył w niemiecką gospodarką z pełną furią.  

Wskaźnik ocen obecnej sytuacji wyniósł w IV w Niemczech 79,5 pkt. wobec 92,9 pkt. poprzednio, po korekcie z 93,0 pkt. - podał Ifo. Tu analitycy szacowali 80,5 pkt.   Indeks oczekiwań wyniósł natomiast 69,4 pkt. wobec 79,5 pkt. w III, po korekcie z 79,7 pkt.

Analitycy prognozowali 75,0 pkt. Piątkowa publikacja Ifo jest jedną z wielu wskazujących na ostrą recesję w gospodarce w Niemczech.

Badanie Ifo, które obejmuje 9 tys. niemieckich firm z różnych branż, w tym produkcji, usług i budownictwa, sugeruje, że najgorsze "może być jeszcze przed nami".

Wyniki w przemyśle są niemal identyczne jak minima osiągnięte w trakcie kryzysu finansowego z roku 2009. Pozytywnie wyróżnia się ocena bieżąca w sektorze budowlanym, jednak również tam oczekiwania na kolejne miesiące są najsłabsze w historii badania.

Merkel ostrzega!

W ostatnich tygodniach na rynkach utarł się scenariusz, w którym po gwałtownym załamaniu koniunktury nadchodzi szybkie i mocne ożywienie. Co jednak, jeśli ożywienie nie będzie szybkie? Przed takim scenariuszem ostrzegała kanclerz Niemiec.

Angela Merkel powiedziała wczoraj, że choć nikt nie chce tego słyszeć, to jesteśmy na początku, a nie na końcu kryzysu i będziemy żyć z wirusem przez dłuższy czas. Faktycznie to pokazują dane o nowych zachorowaniach, które stabilizują się, ale w warunkach ścisłej kwarantanny.

Poprawa sytuacji następuje znacznie wolniej niż jej wcześniejsze pogorszenie, a przy (zrozumiałej) presji biznesu na luzowanie restrykcji ta poprawa może zająć jeszcze więcej czasu. Tym samym powrót do względnie normalnej rzeczywistości ekonomicznej może zająć długie miesiące i przed tym ostrzegała kanclerz. Oczywiście, jej wypowiedź prawdopodobnie nie była przypadkowa. 

W Europie toczy się dyskusja o tym, w jaki sposób pomóc gospodarce i oznacza to nieuchronny transfer kapitału, przed którym kraje północy w naturalny sposób się bronią. Wypowiedź Merkel można zatem odczytać jako próbę wywarcia nacisku na bardziej konserwatywne środowiska w jej kraju.

Nie zmienia to faktu, że sytuacja jest poważna. Wczorajsze dane (indeksy PMI) pokazały, że branża usług, która pomogła w ostatnich dwóch latach oprzeć się recesji, teraz praktycznie stanęła. Przemysł wygląda nieco lepiej, ale tam również odnotowano potężny spadek aktywności. Ze względu na konstrukcję wskaźników PMI już pewnie dane za maj pokażą dużą poprawę (może nawet wzrost wskaźników powyżej 50 pkt.), ale faktyczny wzrost aktywności biznesowej będzie bardzo powolny.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB


EUR/USD

1,0700 -0,0003 -0,03% akt.: 24.04.2024, 08:34
  • Kurs kupna 1,0699
  • Kurs sprzedaży 1,0701
  • Max 1,0713
  • Min 1,0696
  • Kurs średni 1,0700
  • Kurs odniesienia 1,0703
Zobacz również: CAD/JPY AUD/NZD AUD/JPY

Recesja w UE pewna

Komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton ocenił w piątek, że gospodarka unijna może zmniejszyć się w tym roku o 5-10 proc. z powodu pandemii koronawirusa. Jak zaznaczył, sytuacja może się jeszcze pogorszyć.

- Stan na dziś jest taki, że w Unii Europejskiej jesteśmy na kursie prowadzącym do pięcio-dziesięcioprocentowej recesji, czyli ok. 7,5 proc." - powiedział Breton w wywiadzie dla telewizji France 2. "Mówimy jednak o obecnej sytuacji, bo jeśli sytuacja się nie poprawi i będziemy mieć drugi szczyt epidemii, sprawy mogą się pogorszyć - dodał.

Według Bretona koniec pandemii jest wciąż przed Europą i ludzie muszą się nauczyć żyć z tym zagrożeniem przez "pewną liczbę miesięcy".

Breton skomentował też porozumienie państw UE podczas wczorajszej Rady Europejskiej w sprawie utworzenia Funduszu Ożywienia dla europejskiej gospodarki, którego kwota może wynieść nawet ponad bilion euro. Francuz zapowiedział, że zajmie się teraz dokładną analizą szkód wyrządzonych przez koronawirusa "sektor po sektorze".

- Potem będziemy mogli wrócić do szefów państw i rządów, aby powiedzieć im o wysokości koperty - powiedział. Wyraził oczekiwanie, że państwa zgodzą się na propozycję Komisji Europejskiej. - Idziemy krok po kroku, ale posuwamy się do przodu - podsumował Breton.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Niemcy | strefa euro | niemiecka gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »