Inflacja może sięgnąć 3,5 proc., ale to wybory rozstrzygną o retoryce RPP

Inflacja na początku 2020 r. może sięgnąć 3,5 proc., ale to wynik wyborów parlamentarnych rozstrzygnie o retoryce RPP - ocenia Mikołaj Raczyński z Noble Funds TFI. Jego zdaniem, skłonność Rady do podwyżek wzrośnie, jeśli PiS straci władzę, a prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest niedoszacowane przez rynek.

- Z punktu widzenie RPP istotny jest tylko jeden czynnik i są nim wybory parlamentarne na jesieni - powiedział PAP Biznes Raczyński, dyrektor do spraw strategii dłużnych i cross asset w Noble Funds TFI.

- Uważam, że jeśli doszłoby do zmiany władzy, to retoryka Rady może stać się bardziej jastrzębia - dodał.

Wynikający z przepisów mandat Narodowego Banku Polskiego zakłada, że podstawowym celem działalności NBP jest utrzymanie stabilnego poziomu cen, przy jednoczesnym wspieraniu polityki gospodarczej rządu, o ile nie ogranicza to podstawowego celu.

Reklama

Zdaniem Raczyńskiego, członkowie obecnej Rady "czują się w pewien sposób związani z obecną partią rządzącą", dlatego - najbardziej jak się da - wykorzystują tę część mandatu, która pozwala im na wspieranie polityki gospodarczej rządu.

- Sytuacja, w której doszłoby do zmiany władzy, byłaby naturalnym momentem, by Rada mogła, bez większych kontrowersji, wypośrodkować ten mandat i zacząć zwracać uwagę, że przy coraz wyższej inflacji może coś by trzeba zrobić - powiedział.

- Na gruncie makroekonomicznym nie byłby to bardzo kontrowersyjny ruch, także biorąc pod uwagę, że banki centralne w regionie już wcześniej zaostrzały politykę - dodał.

Główna stopa procentowa w Polsce na poziomie 1,5 proc. jest jedną z najniższych w regionie. W maju Narodowy Bank Czeski (CNB) podniósł główną stopę procentową, dwutygodniową stopę repo, o 25 punktów bazowych do 2,00 proc. Stopa procentowa w Rumunii znajduje się zaś na poziomie 2,5 proc. Z krajów V4 niższą stopę procentową mają tylko Węgrzy (0,9 proc.).

- Jeżeli partia rządząca utrzyma większość, to spodziewam się utrzymania obecnej funkcji reakcji RPP, co oznacza, że Rada nie podniosłaby stóp proc. do końca kadencji, chyba że naprawdę coś by zaczęło dziać się z inflacją - powiedział zarządzający.

- Jeśli doszłoby do zmiany władzy, to ta funkcja reakcji się znormalizuje i możemy zacząć coś słyszeć o podwyżkach - dodał.

Z najnowszego konsensusu PAP Biznes wynika, że większość rynku oczekuje stabilizacji stóp proc. w Polsce do końca 2020 r. Braku zmian stóp do końca 2020 r. spodziewa się 14 z 20 ankietowanych ośrodków analitycznych.

- Prawdopodobieństwo zmiany władzy w Polsce jest niedoszacowane przez rynek. Szanse na to są relatywnie wysokie. Aby rządzić, nie wystarczy wygrać procentowo samych wyborów, a ostatnie sondaże wskazują, że szeroko pojęta opozycja w liczbie potencjalnych mandatów może przebić partię rządzącą. Różnice są bardzo niewielkie - powiedział Raczyński.

- Na podstawie sondaży wyborczych nie widać właściwie możliwości, żeby PiS mógł powtórzyć wynik z 2015 r. i rządzić samodzielnie. Z drugiej strony nawet jeśli wygra Koalicja Europejska, to ta większość też może być niestabilna, a wyzwania będą duże - dodał.

Z majowego sondażu Kantar Public wynika, że wśród osób, które zadeklarowały gotowość wzięcia udziału w wyborach do Sejmu, 40 proc. zagłosowałoby na Zjednoczoną Prawicę (wzrost o 5 pkt. proc. mdm), a 21 proc. na Platformę Obywatelską (wzrost o 1 pkt proc. mdm). Poparcie dla partii Wiosna wyniosło 6 proc., bez zmian mdm.

Z kolei w wyborach do Parlamentu Europejskiego Prawo i Sprawiedliwość popiera w maju 43 proc. Polaków, o 7 pkt. proc. więcej niż przed miesiącem - wynika z badania Kantar. Koalicję Europejską popiera 28 proc. ankietowanych, a Wiosnę 8 proc. (w obu przypadkach +1 pkt. proc.).

- Najważniejszym testem będą wybory do Europarlamentu. Pokażą one, na ile sondaże odzwierciedlają rzeczywistość. Jeśli się okaże, że wyniki wyborów są bliskie sondażom i wysoki wynik zanotowała opozycja, to rynek może coraz bardziej skłaniać się do tego, że zmiana władzy może nastąpić, bo obecnie jest to scenariusz praktycznie przez nikogo nie brany pod uwagę, zwłaszcza wśród inwestorów zagranicznych - powiedział Raczyński.

W ocenie dyrektora do spraw strategii dłużnych i cross asset w Noble Funds TFI, na początku 2020 r. inflacja w Polsce przekroczy poziom 3 proc.

- Wszystko wskazuje na to, że inflacja przekroczy 3 proc. na początku 2020 r., nie wykluczone że nawet 3,5 proc. W dalszej części przyszłego roku można spodziewać się spadku inflacji i zakotwiczenia w okolicach celu inflacyjnego - powiedział zarządzający.

Raczyński zwrócił uwagę, że dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych w ostatnich miesiącach istotnie wzrosła.

- Rozprzestrzenianie się ASF w Chinach i innych krajach spowodowało gwałtowny wzrost cen wieprzowiny, a choć obecnie tendencje się ustabilizowały, to nie należy liczyć na spadki cen - powiedział Raczyński.

"Spodziewam się, że wzrost cen żywności będzie przyspieszał, nawet do 4 proc. rdr., tym bardziej, że pojawiło się nowe ryzyko, gdyż zaczęło się mówić, że susze mogą zagrozić obecnym uprawom" - dodał.

Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego, roczne tempo wzrostu cen w kwietniu wyniosło 3,3 proc. po 2,6 proc. w marcu. W styczniu i w lutym dynamika cen żywności ukształtowała się odpowiednio na poziomach: 0,8 proc. i 2,1 proc.

- Na froncie żywności wszystko wygląda proinflacyjnie - ocenił Raczyński.

Zdaniem zarządzającego, również rosnące ceny ropy naftowej będą podbijały inflację.

- Ceny ropy rosną od początku roku i nic nie wskazuje, żeby miała przyjść korekta - powiedział Raczyński.

- Większość wzrostów już się pewnie dokonała i to paliwo dużo droższe nie będzie. Jednak niska baza z ubiegłego roku, zwłaszcza jego ostatnich miesięcy, powoduje, że nawet jeśli cena się utrzyma na obecnym poziomie, będzie to podbijało inflację - dodał.

Notowania ropy naftowej WTI od początku roku wzrosły o ponad 40 proc. i wynoszą ok. 64 dolarów za baryłkę. Cena surowca na przełomie września i października 2018 r. wspięła się na kilkuletnie maksimum (ok. 76 USD/b), a następnie przez IV kwartał spadła o ok. 45 proc. osiągając dno pod koniec grudnia blisko 45 USD/b.

Zdaniem Raczyńskiego, inflacja bazowa znajduje się w trendzie wzrostowym.

- Inflacja bazowa jest w trendzie wzrostowym i znormalizowała się po latach niskich odczytów. Wskaźnik ma szansę przebić 2 proc. w pewnych warunkach. Jeżeli utrzymałaby się tam na dłużej, to profil inflacyjny zacznie wyglądać wyjątkowo ciekawie - powiedział zarządzający.

- Mamy chaos związany z cenami energii. Wiele wskazuje na to, że rekompensat dla przedsiębiorstw w tym roku nie będzie lub będą ograniczone. To po części wymusza przenoszenie wyższych kosztów na ceny wyrobów gotowych - dodał.

Zgodnie z danymi NBP, inflacja bazowa w kwietniu br. wzrosła do 1,7 proc. z 1,4 proc. w marcu.

- Inflacja bazowa w kwietniu nie wygląda jednak tak mocno, jak się wydawała po odczycie flash. Jej wzrost nie wynikał bowiem z szerokich zwyżek w różnych kategoriach, tylko został mocno podbity przez ceny transportu, wynikający zapewne z wahliwych z miesiąca na miesiąc cen biletów lotniczych - powiedział.

W ocenie Raczyńskiego wpływ na ceny mogą mieć także zapowiedziane przez rząd zmiany w podatkach.

- W APK zostały przedstawione plany podniesienia akcyzy na alkohol i papierosy. To kolejny aspekt, który jeżeli zostałby wdrożony, to przełożyłby się jeden do jednego na inflację - powiedział zarządzający.

- Raczej nie ma możliwości, by część z podatku od sprzedaży detalicznej nie była przenoszona na ceny, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie konkurencja między sklepami jest mniejsza. Część podatku sklepy "wycisną" z dostawców, a część obciążenia przerzucą na klientów - dodał.

Opublikowana w kwietniu przez Ministerstwo Finansów Aktualizacja Programu Konwergencji zakłada indeksację stawki podatku akcyzowego o 3 proc. na wyroby akcyzowe będące używkami, tj. alkohol etylowy, piwo, wino, wyroby winiarskie, wyroby pośrednie, wyroby tytoniowe, susz tytoniowy, wyroby nowatorskie. Ustawa wprowadzająca nowe stawki akcyzy ma wejść w życie od 1 stycznia 2020 r.

Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) uznał w czwartek, że decyzja Komisji Europejskiej w sprawie zakazu wprowadzenia podatku od sprzedaży detalicznej w Polsce była niesłuszna. Wyrok nie jest prawomocny. Pod koniec 2018 roku Sejm uchwalił ustawę zawieszającą pobieranie daniny w 2019 roku. W przypadku uprawomocnienia się wyroku TSUE podatek od sprzedaży detalicznej może zostać wprowadzony w życie.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »