Kapitały i bariery

Gdy ekonomiści i politycy wypatrują symptomu ożywienia, warto pamiętać o jednym z warunków wzrostu. O kapitale. Bez niego rozwój jest niemożliwy. A pod tym względem mogłoby być lepiej...

Biorąc pod uwagę punkt startu, mamy powody do dumy. Ćwierć wieku temu Polska była krajem bez rynku kapitałowego, ba - krajem bez kapitału. Dziś polski rynek finansowy jest jednym z lepszych w regionie - warszawski parkiet jest regionalnym liderem, polski system bankowy również korzystnie wyróżnia się swoją stabilnością na tle kontynentu. Z drugiej jednak strony wygląda na to, a dyskusja podczas październikowej konferencji PTWP "Rynek finansowy w Polsce - kapitał dla gospodarki" w pełni to potwierdziła, że polski rynek kapitałowy po dwóch dekadach dynamicznego rozwoju znalazł się na rozdrożu.

Reklama

- Rynek kapitałowy potrzebuje wizji, przywództwa i przemyślanej strategii. Możemy dryfować tak jak obecnie, albo podjąć wyzwanie - mówił podczas debaty Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich, dodając, że entuzjazm związany z rozwojem rynku kapitałowego zaczął wygasać. A szkoda, bo dobry początek został wszak zrobiony.

- Mamy dobrą reputację, wśród rynków wschodzących, ale porównanie z krajami Unii Europejskiej jest już zdecydowanie mniej korzystne. Dla bezpieczeństwa inwestycji potrzebne są szybkie i nieuchronne kary za przestępstwa na rynku kapitałowym. Tego w Polsce nie ma. Także KNF ma zbyt małe uprawnienia - wyliczał szef IDM .

Igor Chalupec, prezes firmy Icentis, a wcześniej m.in. wiceminister finansów i współtwórca strategii dla rynku kapitałowego "Agenda Warsaw City 2010", przypomniał badanie firmy doradczej McKinsey, która analizowała, jakie czynniki powodują, że niektóre kraje odnoszą sukces i ich rynki kapitałowe rosną, a jakie sprawiają, że nie rozwinęły się one proporcjonalnie do skali gospodarki. We wnioskach eksperci wskazali, że podstawą powstania finansowego hubu są następujące czynniki: cierpliwe budowanie reputacji, wysokie standardy operacyjne, przyjazna infrastruktura oraz solidne ramy regulacyjne.

Serce gospodarki

Może dyskusje o rynku kapitałowym trzeba przesunąć na okres po kryzysie, a dziś skoncentrować się raczej na walce z bezrobociem, ochronie najuboższych? Cele szczytne, ale niemożliwe do zrealizowania bez kapitału.

Rynek kapitałowy można przyrównać do serca gospodarki, które tłoczy kapitał tam, gdzie jest najbardziej potrzebny i może być najefektywniej wykorzystany.

- Rynek kapitałowy jest miejscem, gdzie oszczędności (oby było ich jak najwięcej) przekształcają się w paliwo napędzające gospodarkę - mówi Markiewicz. - Rynek kapitałowy jest szczególnie ważny dla pozyskiwania kapitału przez małe i średnie przedsiębiorstwa, zwłaszcza w początkowej fazie rozwoju. Mają one bowiem utrudniony dostęp do bankowego kredytu.

A przecież są główną sferą tworzenia nowych miejsc pracy. W Polsce i za granicą mamy setki przykładów firm z sektora MSP, które - dzięki pozyskanemu na giełdzie kapitałowi - wyrosły na potęgi - przekonuje szef IDM .

- GPW jest zdecydowanie nadal miejscem pozyskiwania środków na rozwój - potwierdza tę tezę Marcin Billewicz, prezes zarządu Copernicus Capital TFI.

Giełda na co dzień koncentruje na sobie uwagę inwestorów.

Gdy podejmują oni decyzje, by skierować strumień kapitału do danego kraju, pierwsze spojrzenie kierują właśnie na parkiet.

Oceniają jego wielkość, obroty, stabilność. Wypadamy nieźle.

- Siła GPW w Warszawie wynika m.in. z różnorodności branżowej notowanych spółek, dużej ich liczby oraz względnej stabilności, w przeciwieństwie do innych giełd w naszym regionie - stwierdził były prezes warszawskiej giełdy Wiesław Rozłucki.

Warszawski parkiet może być magnesem dla kapitału - zarówno krajowego, jak i zagranicznego. W ślad za nim podążają instytucje finansowe, biura maklerskie, doradcy, którzy przenoszą się na dany rynek (oczywiście, o ile jest na tyle atrakcyjny, by się na nim znacząco zaangażować), by być blisko prowadzonych tutaj interesów.

Ciemne chmury

Najbliższe lata nie zapowiadają się szczególnie atrakcyjnie. Przynajmniej jeśli chodzi o rozwój giełdy. Dotychczas kapitał napływał na nią zwabiony atrakcyjnymi ofertami prywatyzacyjnymi. Na parkiecie pojawiały się więc regularnie nowe, duże, spółki, które przyciągały kolejnych graczy - zarówno tych indywidualnych, wystających w kolejkach przed biurami maklerskimi przy okazji kolejnych prywatyzacyjnych ofert, jak i wielkie zagraniczne instytucje finansowe, które nader chętnie inwestowały w polskie blue chipy. Ten złoty czas mamy już jednak za sobą...

- Lista wielkich spółek do prywatyzacji jest coraz krótsza. Ten element ożywienia rynku będzie więc słabł. Jednocześnie w ciągu kilku lat giełda znajdzie się w sytuacji znacznie większej konkurencyji - nie pozostawiał złudzeń wiceminister skarbu Paweł Tamborski.

Dlatego jego zdaniem należy się zastanowić nad dalszym funkcjonowaniem rynku kapitałowego w tak zmienionych warunkach i rozważyć ewentualne korekty.

- Dlaczego nie mielibyśmy otworzyć naszego rynku funduszy inwestycyjnych, tak jak zrobiła to Irlandia? - pytał.

- Lista wielkich spółek do prywatyzacji jest coraz krótsza. Jednocześnie w ciągu kilku lat giełda znajdzie się w sytuacji znacznie bardziej konkurencyjnej - zauważa wiceminister skarbu Paweł Tamborski.

Drugim zagrożeniem, jakie zawisło nad warszawskim parkietem, jest przygotowywana przez rząd operacja ograniczenia roli OFE, co budzi zrozumiały niepokój w kręgach finansowych. To wszak otwarte fundusze emerytalne były w ostatniej dekadzie regularnym dostarczycielem wcale niemałej gotówki na giełdę, a przy tym - jako inwestor długoterminowy - odgrywały na niej rolę stabilizującą, łagodząc nieco wahania kursów w chwilach odpływu kapryśnego krótkoterminowego zagranicznego kapitału.

Zdaniem Tomasza Bardziłowskiego, wiceprezesa zarządu Domu Inwestycyjnego Investors, debata o OFE wymusza pytanie: co dalej z rynkiem kapitałowym?

- Sukces polskiego rynku kapitałowego osiągnięto dzięki OFE, które były swoistym dopalaczem dla rynku. Na całym świecie to właśnie fundusze emerytalne, są źródłem kapitału dla rynku - dodał.

Trudno oczywiście wyrokować, jaki ostatecznie wpływ na GPW będzie miała realizacja rządowych pomysłów. Jednak przy założeniu, że w OFE zostanie połowa obecnych członków (a większość ekonomistów uznaje to za optymistyczne założenie), to gdy zacznie funkcjonować mechanizm tzw. suwaka bezpieczeństwa, należy się liczyć z odpływem netto kapitału z warszawskiego parkietu. W efekcie nasz rynek będzie mniej płynny, a co za tym idzie - mniej atrakcyjny dla zagranicznego kapitału.

- Poważne zmiany w OFE nie są dobre, bo oznaczają ograniczenie dostępu kapitału dla firm. A to z kolei wywrze wpływ na możliwości rozwoju przedsiębiorstw, które poszukują pieniędzy na rynku kapitałowym, bo np. nie mogą dostać kredytu bankowego - twierdzi Waldemar Markiewicz.

O ile jednak odpływy kapitału można próbować szacować, to nieco trudniejsze do wyliczenia (chociaż kto wie, czy nie bardziej dotkliwe dla rynku) szkody może wywołać utrata zaufania inwestorów. Radykalizm rozwiązań dotyczących drugiego filara zdecydowanie zmniejsza pewność prowadzenia biznesu w naszym kraju.

Banki czekają

Giełda to jednak tylko jedno ze źródeł kapitału na rozwój firmy - na dodatek nie najszybszy i nie najłatwiejszy.

Najprostszą i najszybszą drogą jego pozyskania powinien być kredyt bankowy. Z tym jednak bywa bardzo różnie. Zdaniem wielu przedsiębiorców, w kryzysowych sytuacjach banki zamiast być wsparciem dla firm, stają się dodatkowym obciążeniem, pogarszając jeszcze sytuację finansową zagrożonej problemami firmy.

- W trudnej sytuacji banki często podnoszą marże na kredytach, powodując znaczny wzrost kosztów finansowych, a w skrajnych przypadkach wymawiają kredyt, co w konsekwencji może doprowadzić (i często tak jest) przedsiębiorstwo do upadłości - twierdzi Robert Sznabel, prezes Tesko Steel. Jego zdaniem, generalnie bank to taka instytucja, która "rozkłada parasol, gdy świeci słońce, a w momencie, kiedy zaczyna padać deszcz, parasol zamyka".

Warto też wspomnieć, że banki, zwłaszcza z centralami, podlegają coraz ściślejszym regulacjom - chociażby w związku z tworzoną właśnie unią bankową, ale nie tylko - które zwiększają koszty ich działalności i ograniczają swobodę w udzielaniu kredytów. Krzysztof Kalicki, prezes Deutsche Bank Polska, mówi nawet o "regulacyjnym tsunami".

- Boimy się przeregulowania.

Nowe regulacje nie zakładają antycykliczności w działaniach nadzorczych, co może w przyszłości ograniczać stymulującą dla gospodarki rolę banków - wtórował mu Mieczysław Groszek, wiceprzewodniczący Związku Banków Polskich, dodając, że wobec szybkich zmian otoczenia regulacyjnego banki również przyjęły postawę wyczekującą, co może skutkować zmniejszeniem aktywności na rynku kredytów.

Łatwy, groźny kapitał?

A jednak mimo niepewnej sytuacji giełdy i banków, większość ekspertów jest zdania, że w Polsce nie ma problemu finansowania przedsiębiorstw, a dla dobrych projektów finansowanie zawsze się znajdzie. Rzeczywiście, pod względem dostępności finansowania Polska plasuje się w światowych rankingach w ścisłej czołówce.

- Mam wrażenie, że na naszym rynku kapitałowym cierpimy raczej niedobór. Do dobrych firm ustawia się zbyt długa kolejka chętnych do finansowania ich działalności - oceniał Jacek Siwicki, prezes Enterprise Investors.

- Nadmiar kapitału jest dla rynku groźniejszy niż jego niedobór - potwierdzał Ryszard Trepczyński, członek zarządu PZU, który dodaje, że taka sytuacja powoduje zaburzenia: pieniądze niekoniecznie trafiają tam, gdzie mogłyby być najefektywniej wykorzystane.

- Rzeczywiście brakuje pomysłów, a raczej dobrze przygotowanych projektów, które mogłyby być wystawione na rynek - zgadza się Dariusz Kacprzyk, prezes Banku Gospodarstwa Krajowego. Ale to nie jest jedyny problem. - Bardzo dużo jest gorącego kapitału, który nie nadaje się do wielu projektów - to kapitał krótkoterminowy - mówił prezes BGK, dodając, że w tej sytuacji źródłem finansowania długoterminowych inwestycji może być jego bank. - Korzystamy z tego, że jesteśmy jedynym bankiem państwowym, mamy rating na poziomie kraju i dzięki temu możemy partycypować w dużych, długich i trudnych inwestycjach. Mamy większą płynność i kapitał wniesiony przez Skarb Państwa - stwierdził prezes BGK.

Skoro poza finansowaniem długoterminowych inwestycji nie ma - jak twierdzili uczestnicy Kongresu - trudności w pozyskaniu kapitału na dobre projekty, to skąd nagle pojawia się problem z finansowaniem wzrostu gospodarczego? Tu jak lejtmotyw pojawia się wątek otoczenia prawnego i regulacyjnego. Zbyt rygorystyczne wymagania wobec banków, które są wprowadzane obecnie, mogą osłabić akcję kredytową.

Z drugiej strony niepewna sytuacja gospodarcza i szybko (niestety z reguły na niekorzyść) zmieniające się otoczenie prawne nie skłania firm do inwestowania.

Z kolei obecne rezerwy kapitałowe nie są zbyt duże i kiedy ożywienie gospodarcze zagości u nas na dobre, mogą się pojawić trudności z finansowaniem nawet dobrych projektów, zwłaszcza w perspektywie pewnego osłabienia roli funduszy emerytalnych.

- Trzeba zatem powiększać krajową podaż kapitału z innych źródeł i wzmacniać konkurencyjność polskiego otoczenia regulacyjnego - tak by zachęcało do inwestowania w Polsce, a spółki - do wchodzenia na giełdę. Istotne też, aby procedury administracyjne nie były bardziej nieporęczne niż te, z którymi mają do czynienia uczestnicy rynku w innych krajach - uważa Waldemar Markiewicz, apelując o stworzenie przez rząd strategii rozwoju rynku kapitałowego uwzględniającej te postulaty.

Marcin Billewicz przypomina, że pod pojęciem infrastruktury dla rynku kapitałowego należy też rozumieć regulacje prawne.

Kliknij i pobierz darmowy program PIT 2013

- Tymczasem patrząc tylko na prawo upadłościowe, widzimy, że nie przystaje ono do rzeczywistości gospodarczej. Jest kryminogenne, w części wstrzymuje rozwój rynku.

Podobnie jest z egzekucją prawa w Polsce - ocenia prezes Copernicus Capital TFI.

W swoim niedawnym raporcie o konkurencyjności prof. Jerzy Hausner zawarł tezę, że w Polsce największym źródłem ryzyka podczas prowadzenia działalności gospodarczej jest administracja publiczna.

Niestety, dyskusja o rynku kapitałowym - nie tylko podczas październikowego Kongresu - dowodzi, że ta teza jest prawdziwa także w odniesieniu do tej części gospodarki.

Można powiedzieć: jaki rynek kapitałowy, taka gospodarka. A ta konkluzja oznacza, że o szybkim wzroście i rynku, i całej gospodarki możemy zapomnieć, jeśli teza prof. Hausnera nie straci chociaż trochę ze swojej aktualności.

Adam Sofuł, Nowy Przemysł

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: rynek kapitałowy | GPW | OFE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »