Kasa w hip hopie

W polskim hip hopie pieniędzy nie brakuje. Ale najwięcej zarabiają nie ci, którzy powinni. Polscy raperzy z zazdrością patrzą na swoich kolegów zza oceanu. Tamci, obwieszeni złotem, w towarzystwie pięknych kobiet, liczą w zaciszu okazałych willi miliony na kontach.

Nasi wykonawcy z kręgu hip hopu mogą o takich luksusach pomarzyć. Większość z nich porusza się środkami komunikacji miejskiej, a na utrzymywanie się jedynie z muzyki może sobie pozwolić najwyżej kilkunastu.

Szukam tego hajsu dziś...

... brzmiał refren jednego z utworów zespołu Flexxip. Polscy raperzy nie ustają w poszukiwaniach. Hajs, peeleny, diengi, flota. Różnie się wśród hip hopowców mówi na pieniądze. Ciężko znaleźć płytę, na której nie pojawia się wątek finansowy. W większości wiąże się on z narzekaniami, frustracją.

Reklama

I trudno im się dziwić. Bo zdawałoby się, że hip hop to żyła złota. Kultura dominująca obecnie wśród młodych ludzi atakuje ze wszystkich stron. Hip hop stanowi podstawę ramówek stacji muzycznych i kilku sieci radiowych. Wiele firm zwietrzyło w hip hopie sposób na dotarcie do najmłodszych konsumentów, którzy uodpornili się na tradycyjny przekaz reklamowy. Stąd jedna z firm mleczarskich produkuje serki "hip hop", a w reklamie Lotto uśmiechają się do nas chłopaki na deskorolkach. Hip hop wykorzystują też m.in. sieci komórkowe, producenci odzieży, słodyczy, czy prywatne szkoły wyższe.

I chwała im za to. Bo np. najpoważniejszy magazyn branżowy utrzymuje się dzięki wsparciu Sim Plusa. Ale trudno nie przyznać racji Eldoce z zespołu Grammatik, że "muzyka staje się tłem dla produktu" ...

Gdzie ta kasa?

Takie pytanie stawia sobie większość raperów. Co z tego, że hip hop bije rekordy popularności, a reklamodawcy pompują w niego niebagatelne pieniądze, jeśli ich strumień omija samych artystów?

Teoretycznie ich głównym źródłem dochodów powinny być pieniądze ze sprzedaży płyt. Ale tak nie jest, a powodem tego stanu rzeczy jest zastraszający poziom piractwa i nielegalne ściąganie muzyki z sieci. - Od wydania płyty zagraliśmy kilkadziesiąt koncertów, każdy przeciętnie dla kilkuset osób, a ja przez trzy miesiące sprzedałem 5 tysięcy płyt - narzeka Abra dAb z legendarnego Kalibra 44.

Muzycy opowiadają, że niektórzy fani potrafią przyjść po autograf z podrobioną płytą. - I jeszcze dziwią się, gdy im odmawiam. Nie rozumieją, że mnie w ten sposób okradają - zżyma się jeden z raperów.

Z czego w takim razie żyją polscy specjaliści od składania rymów? Przede wszystkim z koncertów. O gażach za występy krążą legendy: na internetowych forach życzliwi podliczają wykonawców na sumy idące w setki tysięcy złotych. Ale rzeczywistość jest bardziej prozaiczna. Najpopularniejsi mogą liczyć na osiem tysięcy za wieczór, ale takich koncertów mogą zagrać zaledwie kilka w miesiącu, a bywają długie tygodnie bez żadnej propozycji. - Czasami mam na życie 20 złotych, czasami mam 10 tys. złotych - stwierdził w jednym z wywiadów Tede.

Większość raperów cieszy się, jeśli uda im się zagrać raz w miesiącu za dwa-trzy tysiące.

Magiczne słowo "barter"

Oprócz skromnych pieniędzy za płytę i poważniejszych sum za koncerty, raperzy mogą też liczyć m.in. na ciuchy od hip hopowych firm odzieżowych. W zamian pojawiają się w nich w telewizji, w teledyskach i na koncertach, promując daną markę.

Bezgotówkowych transakcji jest w tej branży więcej. Począwszy od poszczególnych artystów, którzy wymieniają się zwrotkami lub podkładami do kawałków, przez sponsorów, którzy w za umieszczenie loga w teledysku wykładają na niego pieniądze, po media, obejmujące w ramach barteru patronaty nad płytami i największymi wydarzeniami.

Wymiana kwitnie, ale raperom od niej pieniędzy raczej nie przybywa. Może to i dobrze, bo jak śpiewał niegdyś Kazik Staszewski "artysta głodny jest o wiele bardziej płodny"...

Szymon Jadczak

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: KAS | raperzy | 'Kasa'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »