KE podtrzymuje zakaz, Polska protestuje

Minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk na spotkaniu z unijnym komisarzem ds. rybołówstwa Joe Borgiem przedstawił w poniedziałek w Brukseli dane, które mają przekonać Komisję Europejską do uchylenia zakazu połowu dorszy na Bałtyku Wschodnim. KE nie widzi powodów, by zmienić swoją decyzję.

Minister gospodarki morskiej Marek  Gróbarczyk na spotkaniu z unijnym komisarzem ds. rybołówstwa Joe  Borgiem przedstawił w poniedziałek w Brukseli dane, które mają  przekonać Komisję Europejską do uchylenia zakazu połowu dorszy na  Bałtyku Wschodnim. KE nie widzi powodów, by zmienić swoją decyzję.

"Dzisiaj komisarz stwierdził, że do końca roku nie chce zmienić decyzji. Ale liczymy na to, że dokumenty, jakie przekazaliśmy, wpłyną na zmianę jego decyzji" - powiedział Gróbarczyk po spotkaniu z komisarzem. Pytany, czy polscy rybacy mają respektować obowiązujący od soboty zakaz, minister Gróbarczyk podkreślił, że "na dzień dzisiejszy obowiązuje zakaz. My nie szczędzimy wysiłków, żeby zakaz cofnąć". "UE wydaje zakaz, my walczymy o to, żeby (rybacy) łowili" - dodał.

Dopytywany, czy oznacza to, że rybacy mogą wyjść w morze, powiedział: "jest za wcześnie o tym mówić. Spotkanie nie miało na celu kłótni na temat zakazu. Nasza wizyta miała na celu podważyć zasady i powody, dla których decyzja została podjęta. W tym kontekście w najbliższym czasie dowiemy się, jakie jest stanowisko rządu".

Reklama

Polska podważa dane o katastrofalnie niskim poziomie zasobów dorsza na Bałtyku i uważa, że dopuszczalne kwoty połowowe powinny być wyższe. Minister Gróbarczyk zapowiedział wniosek o powołanie przez ministrów rybołówstwa krajów UE niezależnej komisji, która zbada liczebność zasobów dorsza na Bałtyku. Kwestii szacowania zasobów i limitowania połowów dorsza na Bałtyku ma być też poświęcone zwołane z inicjatywy Polski nieformalne spotkanie ministrów krajów bałtyckich. Gróbarczyk zapowiedział, że może do niego dojść już w październiku. "Przekazaliśmy dokumenty, które powinny jednoznacznie potwierdzić nasze stanowisko. Dotyczą również rybołówstwa w Polsce i innych krajach europejskich. Wydaje mi się, że wzbudziliśmy wątpliwości w komisarzu Borgu" - powiedział Gróbarczyk.

Rzeczniczka Borga Mireille Thom wykluczyła uchylenia rozporządzenia, argumentując, że jest ono oparte "na solidnych podstawach". "Zakaz pozostaje w mocy" - oświadczyła. "Minister przedstawił nowe dane, które uważnie przeanalizujemy i będziemy się w tej sprawie z Polską kontaktować" - dodała. Przypomniała, że obowiązkiem polskich władz jest pilnowanie, czy rybacy przestrzegają wydanego przez Komisję Europejską zakazu połowów. W przeciwnym przypadku Polska może zostać pociągnięta do odpowiedzialności przed unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu.

Całkowity zakaz połowu dorszy na Bałtyku Wschodnim do końca 2007 r. Komisja Europejska wprowadziła 9 lipca br. Podstawą tej decyzji były wyniki przeprowadzonej przez unijnych inspektorów na początku tego roku kontroli w dwóch polskich portach i na części jednostek rybackich. Wynika z niej, że Polacy już w I kwartale br. o prawie 100 proc. przekroczyli na Bałtyku Wschodnim przyznany im limit połowów 10,8 tys. ton.

Dokładne szacunki nie są jeszcze znane, ale źródła w KE nie wykluczają, że kwoty połowowe zostały przekroczone nawet trzy- czterokrotnie. Zgodnie z zasadami panującymi w KE, nadwyżki połowów kraje członkowie są zobowiązane zrekompensować w kolejnych latach, obniżając odpowiednio limity. Jeśli dane o wyłowieniu 200- 300 proc. ponad limit się potwierdzą, polskim rybakom grozi całkowite zamknięcie połowów dorsza przez najbliższe dwa-trzy lata. "Pomiary odbyły się na niereprezentatywnych jednostkach. Chcemy podważyć to szacowanie" - przekonywał w Brukseli minister.

Także rybacy kwestionują rzetelność unijnej kontroli. Ich zdaniem, wszystkie państwa Morza Bałtyckiego łowią dorsze ponad limit, zaś przekroczenie udowodniono jedynie Polsce, bo ta jako pierwsza zaczęła o tym głośno mówić.

Zakaz łowienia dorsza na Bałtyku Wschodnim zaczął faktycznie obowiązywać 15 września. Tego dnia skończył się trwający od 15 czerwca okres ochronny dla tej ryby. W poniedziałek w południe na redach portów w Gdyni, Ustce (Pomorskie) i Kołobrzegu (Zachodniopomorskie) zaczął się rybacki w protest przeciwko wprowadzonemu przez Komisję Europejską zakazowi. Według organizatorów protestu, bierze w nim udział ok. 450 rybackich jednostek. Mireille Thom wykluczyła w najbliższym czasie wizytę komisarza Borga w Polsce "z powodu napiętej agendy".

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »