Klasy patronackie przepustką do rynku pracy

Rynek pracy się zmienia. Pracodawcy szukają osób z konkretnymi kwalifikacjami i często mają problem z pozyskaniem nowych pracowników.

Sposobem na zapewnienie sobie dobrze wykwalifikowanej kadry są klasy patronackie, których jest coraz więcej.

KGHM objął swoim patronatem 57 klas branżowych w szkołach w Lubinie, Legnicy, Bolesławcu i Głogowie. Jedną z placówek, które od września stworzyło 5 klas patronackich jest Zespół Szkół nr 1 im. Prof. Bolesława Krupińskiego w Lubinie. Dla Dariusza Tomaszewskiego dyrektora Zespołu Szkół, współpraca z KGHM jest "realną wartością dodaną".

- Ważne jest to, że pracodawca jest nie jest tylko gigantem przemysłowym, ale że jest zauważalny w szkole. Przedstawiciele spółki biorą udział w uroczystościach, są obecni przy nagradzaniu uczniów i przy podsumowywaniu praktyk zawodowych. I to jest dobre, bo dzięki temu młodzież czuje się doceniana - wyjaśniał Interii Dariusz Tomaszewski.

Reklama

Teraz szkoła i KGHM wspólnie opracowują regulamin przyznawania stypendiów. Już wkrótce pierwsi uczniowie klas patronackich zostaną jednorazowo nagrodzeni kwotą 500 zł. - Dla młodzieży to dużo pieniędzy. Dzisiaj uczeń w szkole musi mieć motywację, jest ona potrzebna. Dobrze, kiedy młody człowiek widzi, że pracodawca jest zaangażowany w jego kształcenie i docenia wysiłki. Trzeba pamiętać, że zdobyty zawód i dyplom technika nie gwarantują jeszcze stabilnej pozycji zawodowej - podkreśla dyrektor zespołu szkół w Lubinie.

Ukończenie klasy patronackiej KGHM nie zapewnia bowiem pracy w miedziowej spółce. - Nie można wymagać od pracodawcy takich gwarancji - mówi rozmówca Interii. Jednak - jak poinformował - szkoły z klasami patronackimi i firma z Lubina wspólnie opracowują procedurę, która ma dawać bonusy rekrutacyjne absolwentom tych placówek. - Kiedy po zakończeniu nauki postanowią pracować w KGHM będą inaczej traktowani - podkreśla Tomaszewski. Dyrektor zespołu szkół dodaje, że w klasach patronackich obowiązuje szerszy program niż w pozostałych, m.in. jest więcej zajęć praktycznych. Sama współpraca nie dotyczy tylko wsparcia finansowego. - Już wkrótce KGHM ma doposażyć pracownie w najnowocześniejszy sprzęt mierniczy. Prowadzone będą lekcje eksperckie np. o bezpieczeństwie w kopalniach - informuje dyrektor zespołu szkół.

Także inne firmy szukają współpracy ze szkołami. Od 2004 roku Mercedes Benz ma klasę patronacką w Zespole Szkół Samochodowych nr 10 w Koszalinie. Jej uczniowie szkolą się na blacharza samochodowego, a jeśli skończą kurs unijny, również na lakiernika. - Takie klasy to fajny pomysł. Dzięki nim uczniowie są kształceni w kierunkach poszukiwanych na rynku - mówi Interii wicedyrektor zespołu szkół Bogdan Witek. Rozmówca Interii przyznaje, że placówce zależało na tym patronacie. - Wiązaliśmy z tym duże nadzieje. Liczyliśmy, że da możliwość odbywania praktyk zawodowych w realnych warunkach, a docelowo pozwoli uczniom na znalezienie pracy - opowiadał.

Początki były trudne. Patronacka klasa jest w technikum a nie w szkole branżowej i wielu z jej absolwentów po jej zakończeniu, zamiast szukać pracy u dealerów Mercedesa Benza, idzie na studia. - Uważamy też, że w klasie branżowej uczniowie nie są do końca świadomi, jakie daje im to możliwości. Nie do końca się cieszą i nie są zadowoleni - przyznał wicedyrektor. Problemem jest też dojazd na praktyki, bo warsztaty naprawcze dealerów usytuowane są na obrzeżach miasta i trzeba pokonać kilka kilometrów. - Pracodawca musiał się też nauczyć, że uczeń to nie pracownik, ma swoje nawyki, inne nastawienie do pracy i mniejszą dyscyplinę - wylicza Witek.

Jednak doświadczenie się opłaciło. Koszalińska szkoła korzysta z systemu szkolenia Mercedesa Benza dzięki któremu uczniowie mają więcej zajęć praktycznych i otrzymują kwalifikacje honorowane na całym świecie. Patronat znanej marki jest też kwestią marketingową. - Szkoła może się pochwalić współpracą z wielkim koncernem, co powoduje że rodzice namawiają dzieci, żeby do niej przyszły - wyjaśnia Bogdan Witek. Ten rok szkolny jest ostatnim pod patronatem potentata samochodowego. Od września przejmie go inna firma.

Zdaniem ekspertów, klas patronackich w szkołach będzie przybywało. Według danych Urzędów Pracy, co trzecia oferta pracy dotyczy absolwentów szkół branżowych. Jednak, aż 76 proc. firm uważa, że znalezienie pracownika o konkretnym, zawodowym wykształceniu jest "bardzo trudne" lub "raczej trudne". Kiedy przed dwoma laty Business Centre Club na zlecenie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zbadał, jakich zawodów brakuje, w pierwszej piątce znaleźli się spawacze, elektrycy, sprzedawcy, ślusarze i pielęgniarki. - Klasy patronackie są odpowiedzią na potrzeby rynku pracy, są przepustką do przyszłości. Dzięki współpracy ze szkołami, pracodawcy mają bezpośredni wpływ na jakość i na zakres kształcenia. Rynek pracy potrzebuje fachowców o dużej specjalizacji, a patronowanie klasom jest gwarancją dla pracodawców na odpowiednie wyszkolenie. Jeszcze niedawno mówiło się, że szkoły branżowe szkolą bezrobotnych. Między innymi dzięki klasom patronackim wiadomo, że tak nie jest - ocenia Juliusz Mazur, socjolog, specjalista od zmian na rynku pracy.

e.w.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: KGHM Polska Miedź SA | pracodawcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »