Koniec pracy na czarno w UE

Skupiająca blisko 80 najważniejszych organizacji pracowniczych z całego kontynentu Europejska Konfederacja Związków Zawodowych (ETUC) opowiada się za otwarciem rynków pracy w starych państwach UE dla obywateli krajów członkowskich Europy Wschodniej.

"Jesteśmy przeciwni dalszemu zamknięciu rynków pracy. Krytycznie patrzymy na okresy przejściowe, które spowodowały, że powstaje podział na obywateli drugiej i trzeciej klasy. To nie jest dobry sposób na rozwiązanie problemu" - powiedziała Catelene Passchier z ETUC.

Zdaniem ETUC, utrzymywanie ograniczeń w dostępie do pracy prowadzi do podejmowania pracy na czarno.

Przyjąć obcych, chronić swoich

Jednocześnie ETUC podkreśla potrzebę wprowadzenia pewnych rozwiązań prawnych, które pozwoliłyby chronić rodzimych pracowników np. przed zwolnieniami. Chodzi m.in. o "właściwą politykę monetarną w sektorze zatrudnienia i kontrole socjalne", czy nie są łamane prawa pracownicze.

Reklama

"Zastanawialiśmy się, jak nie będąc przeciwko otwartemu rynkowi pracy i przeciwko swobodzie pracowników - jednocześnie zapewnić pracownikom odpowiednie traktowanie" - dodała. "Chcemy, by nie tylko pracownicy byli traktowani równo, ale także firmy działające w tych samych sektorach w różnych krajach" - podkreśliła Catelene Passchier z ETUC.

"Powinny być takie same zasady dla wszystkich: zarówno w zakresie przepływu pracowników, jak i przepływu usług na jednym terytorium" - wyjaśniała Passchier. "Pewne problemy z poparciem tego stanowiska miały związki z Austrii i Niemiec. Argumentowały, że najpierw chcą dobrych warunków dla swoich pracowników, a potem może nastąpić zniesienie restrykcji" - tłumaczyła.

Szwecja otwarta na Polaków

Szwecja, wspólnie z Irlandią i Wlk. Brytanią, otworzyła swój rynek pracy zaraz po rozszerzeniu Unii Europejskiej o kraje Europy Środkowej. Inne "stare" kraje Unii, a także Norwegia i Islandia należące do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, nie ogłosiły jeszcze decyzji ws. ewentualnego zniesienia ograniczeń w dostępie do ich rynków pracy.

Marszałek Sejmu, Marek Jurek, który spotkał się w poniedziałek z szefem parlamentu Szwecji (Riksdagu) Bjoernem von Sydowem ocenił, że obecność polskich pracowników w Szwecji "wzmocniła tamtejszą gospodarkę" i "w niczym nie naruszyła skuteczności szwedzkiego państwa".

"Pan von Sydow powiedział, że Szwedzi są zadowoleni z obecności Polaków na tamtejszym rynku pracy. Nie tylko nie spowodowała ona żadnych problemów, ale też w pełni potwierdziła słuszność decyzji o umożliwieniu Polakom i innym obywatelom krajów środkowoeuropejskich pracy w Szwecji na normalnych zasadach" - podkreślił Jurek.

Nie było szturmu na Szwecję

Bjoern von Sydow, pytany, czy w niemal dwa lata po otwarciu rynku pracy Szwedzi uważają tę decyzję za słuszną odparł, że "wszelkie międzynarodowe i szwedzkie statystyki" wskazują, że nie nastąpił wielki napływ pracowników.

"Nikt w kraju nie krytykuje podjętej przez nas decyzji. Nie było żadnych negatywnych aspektów z tym związanych, raczej same korzyści" - zaznaczył.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: na czarno
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »