Koniunktura osiągnęła już dno, ale wirus zaszkodzi nam na lata

Dno mamy już za sobą - twierdzą bankowcy. Ale nikt nie wierzy, że szybko powrócimy do czasów sprzed pandemii. Są jednak także jej pozytywne skutki uboczne - wirus spuścił nieco powietrza z bańki narastającej na rynku mieszkaniowym. Lecz bankowcy wciąż widzą czającą się inflację.

Na czym bankowcy budują swój optymizm, że dno jest za nami? Wskaźnik koniunktory bankowej PENGAB w maju osiągnął minus 24,1 punktu i w porównaniu z kwietniem wzrósł aż o 25,8 pkt. W kwietniu wskaźnik koniunktury w bankach osiągnął najniższy poziom w historii badań, czyli od 1994 roku.

- Pomiar majowy wskazuje, że powraca optymizm. Teraz koniunktura jest zbliżona do tej co w marcu. Normalność powraca z bardzo niskiego poziomu i powraca powoli, aktywność klientów wzrasta - powiedział na zdalnej konferencji prasowej Marcin Idzik z ośrodka badawczego Kantar TNS opracowującego badania na temat koniunktury w bankach dla Związku Banków Polskich.

Reklama

- Gwałtowny spadek koniunktory, który notowaliśmy przed miesiącem czy dwoma miesiącami został wyhamowany - dodał.

Z badań wynika, że gospodarstwa domowe wciąż ograniczają wydatki, a przedsiębiorstwa starają się trzymać pieniądze na gorsze czasy. Opinie bankowców na temat przyszłości mówią, że powrót do koniunktury z grudnia 2019 roku zajmie ok. 6 miesięcy.

Choć w maju nastąpiła znacząca poprawa wskaźnika PENGAB, opiera się ona głownie na powracającym zwiększonym zainteresowaniu lokowaniem depozytów (pierwsza i druga obniżki stóp procentowych przyniosły gwałtowny odpływ depozytów z banków) oraz wzrost - w porównaniu z kwietniem - zainteresowania przedsiębiorstw kredytem inwestycyjnym i obrotowym.

- Wzrost aktywności na rynku depozytów jest widoczny - powiedział Marcin Idzik.

Przedsiębiorstwa interesują się zwłaszcza kredytami udzielanymi w ramach "tarczy antykryzysowej" z gwarancjami de minimis zwiększonymi do 80 proc. wartości kredytu. Według danych podanych przez prezesa ZBP Krzysztofa Pietraszkiewicza, to nowe rozdanie zwiększonych gwarancji przyniosło do 21 maja blisko 9 tys. kredytów na kwotę ponad 5 mld zł, z czego gwarancje obejmowały 3,5 mld zł udzielonych środków

- To świadczy o tym, że projekt żyje i się rozwija - powiedział na konferencji prasowej Krzysztof Pietraszkiewicz.

- Zjawisko spadku zainteresowania kredytami inwestycyjnymi i obrotowymi zostało wyhamowane. W perspektywie około sześciu miesięcy możemy wrócić do czasów sprzed pandemii - dodał Marcin Idzik.

O ile w przedsiębiorstwa korzystających z "tarczy antykryzysowej" i "tarczy finansowej" (w ramach tej drugiej 169 tys. firm złożyło wnioski o subwencje na blisko 34 mld zł), powrócił popyt na gwarantowany kredyt, od zaciągania zobowiązań w bankach stronią wciąż gospodarstwa domowe.

- Pomiar majowy wskazuje na bardzo istotne pogorszenie aktywności klientów w kredytach mieszkaniowych. Obszar ten odnotował pogłębiony spadek. Trzy czwarte palcówek wskazuje, ze aktywność klientów w kredytach konsumpcyjnych spadła w stosunku do miesiąca poprzedniego - mówił Marcin Idzik.

Pandemia spowodowała, że schodzi powietrze z bańki na polskim rynku mieszkaniowym. Jeszcze w I kwartale banki udzieliły ponad 56,4 tys. nowych kredytów hipotecznych (o 1,8 proc. więcej niż przed rokiem) o wartości ponad 16,6 mld zł (o 5,8 proc. większej) - pokazują badania ośrodka AMRON-SAFRIN działającego przy ZBP. W kwietniu już wartość kredytów hipotecznych spadła o 21 proc. w stosunku do marca do ok. 5 mld zł.

Równocześnie ZBP podał, że do 19 maja 855 tys. kredytobiorców indywidualnych wystąpiło o "wakacje kredytowe", z czego 86 proc. wniosków zostało rozpatrzone pozytywnie. O takie "wakacje" wnioskowało 109 tys. przedsiębiorstw. Wejście w życie "tarcz" mających na celu utrzymanie płynności przedsiębiorstw i pomoc w utrzymaniu przez nie miejsc pracy spowodowało, że niektóre wnioski są wycofywane.  

- Obserwujemy wielokierunkowe ruchy na wskutek wejścia tarcz. Niektórzy wycofują swoje wnioski dotyczące przesunięcia z harmonogramu spłat - powiedział Krzysztof Pietraszkiewicz.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Choć bankowcy mówią, że koniunktura w instytucjach kredytowych powinna wrócić do normy w perspektywie ok. pół roku, badani przewidują, że pandemia będzie miała na polską i światową gospodarkę wpływ trwający bardzo długo. 70 proc. z nich ocenia że jej skutki będą negatywnie oddziaływać na polską gospodarkę nawet przez okres od roku do pięciu lat, a 85 proc. uważa, ze przez taki czas utrzyma się negatywny wpływ pandemii na gospodarkę światową.

I ważna uwaga. Bankowcy przewidują do końca roku wyraźny wzrost inflacji. Według ich prognoz w grudniu wzrośnie ona do 4,47 proc. z aktualnych 3,4 proc. Jest to nieco mniej, niż oczekiwane ponad 5 proc. przed miesiącem, a nawet mniej niż w marcu (4,56 proc.). Ale znaczy to, że bankowcy nie widzą jak na razie żadnych oczekiwanych przez Radę Polityki Pieniężnej tendencji deflacyjnych w gospodarce.

ram

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koronawirus | polska gospodarka | bankowość | kryzys gospodarczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »