Rafał Woś: Kto nas straszy inflacją?

Na naszych oczach trwa kampania straszenia inflacją. Akcję nakręcają posiadacze kapitału rentierskiego, w których inflacja uderza najmocniej. Jak zwykle rentierzy próbują wmówić zwykłemu zjadaczowi chleba, że robą to... dla niego.

Otwieram codzienny newsletter od Lewiatana - organizacji lobbystycznej forsującej punkt widzenia dużego kapitału. Pisze mi Lewiatan, że w Polsce "szaleje inflacja". Pytam więc grzecznie w mailu zwrotnym, czy to nie lekka przesada nazywać 3,5 proc. inflacji "szalejącą". Przychodzi odpowiedź, że to prawda - owszem trochę przesadzili, "ale przecież..".

Nie chodzi mi oczywiście o samego Lewiatana. To przecież ledwie wycinek tego, co się w Polsce od wielu tygodni rozgrywa. A rozgrywa się ni mniej ni więcej tylko dość szeroko zakrojona kampania straszenia "najwyższą w Unii Europejskiej" inflacją. Jedni nakręcają te strachy, bo mają w tym swój oczywisty interes. O nich za chwilę. Inni bezwiednie powtarzają - ot choćby dlatego, że nie lubią ugrupowania rządzącego, a każda okazja do przywalenia (choćby i bezrefleksyjnego) dobra. Jeszcze inni w inflacyjne bajeczki wierzą, bo nie rozumieją przyczyn i natury zjawiska zwanego inflacją. Bardzo często trudno ich nawet za ten brak zrozumienia winić. Wszak wychowali się w późnym PRLu i III RP - czyli w krainach, gdzie ekonomia polityczna została niemal doszczętnie skuta przez lodowiec neoliberalnego dogmatyzmu. Który cofa się dopiero od paru zaledwie lat. Ten tekst jest więc w zasadzie dla tych ostatnich. Aby nie musieli bezwiednie powtarzać mitów na temat inflacji, które się im sufluje.

Reklama

Aby spojrzeć na inflację uczciwie trzeba rozbroić trzy wielkie mity. Pierwszy mit głosi, że inflacja jest rodzajem egipskiej plagi, którą ekonomiczny Pan Bóg zrzuca na gospodarki, które ośmielają się rządzić się wbrew świętym regułom neoliberalnego kapitalizmu. Ale to przecież nie jest tak! Owszem - inflacja może być niszczącym doświadczeniem. Ale tylko w sytuacji, gdy mamy do czynienia z tzw. hiperinflacją. Tyle, że hiperinflacja zaczyna się dopiero gdy mamy do czynienia, ze wzrostem cen w skali 50 proc. miesięcznie. Dalibóg więc mówienie, że wzrost cen na poziomie 3,5 proc. rocznie - tak jak dziś w Polsce - jest "szalejącą" inflacją, to całkiem jakby twierdzić, że delikatne otarcie na skórze jest w zasadzie takim samym uszczerbkiem na zdrowiu jak śmierć w katastrofie lotniczej.

Bo w Polsce i Europie jest dokładnie odwrotnie. Inflacja jest tu od dekady zatrważająco niska. Momentami mamy wręcz do czynienia z deflacją czyli z gaszącym wszelkie ożywienie gospodarcze spadkiem cen. Na dodatek te polskie 2-4 proc. inflacji to nieuchronny towarzysz zdrowego i bardzo potrzebnego wzrostu płac (od 2014 roku polskie płace rosną wreszcie w tym samym tempie co PKB). Co z kolei powoduje, że poziom życia szerokich mas społecznych znacząco się poprawia. W tym sensie ta "straszliwa inflacja" nie jest niczym innym jak produktem ubocznym niwelowania największego nieszczęścia III RP. Czyli nierównomiernego i niesprawiedliwego podziału bogactwa narodowego - zjawiska które eliminowało miliony Polek i Polaków z uczestnictwa w "polskim cudzie gospodarczym" po roku 1989.

Nie jest prawdą również to (i to jest mit drugi, z którym trzeba się zmierzyć), że z inflacją jest jak z lawiną. Zaczyna się od 3,5 proc. inflacji, z której robi się 6 proc. Potem 12 i tak dalej. Ale to też nie tak działa. Wszystkie hiperinflacyjne epizody w historii świata (od Weimaru z lat 20. po Zimbabwe i Wenezuelę dziś) biorą się z czegoś zupełnie innego. Mianowicie z szoku podażowego. To znaczy z sytuacji, w której gospodarka nie jest w stanie zapewnić swoim obywatelom podstawowych potrzeb: jedzenia, energii albo mieszkań. Wobec tego ich ceny strzelają w górę. Ale to jest zawsze efekt szoku politycznego: wojny albo rewolucji, której przerywają normalną kolej rzeczy. Inflacja nie bierze się zaś z "druku pustego pieniądza". Gdyby tak było, to w większości krajów bogatych ceny musiałaby rosnąć dziś w dwucyfrowym (co najmniej). Bo przecież po kryzysu 2008 roku wpompowano w tamtejsze gospodarkę środki publiczne liczone w bilionach.  

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Jest jeszcze mit trzeci. I ten jest najbardziej perfidny. Głosi on, że inflacja "zawsze uderza w najbiedniejszych". Nie dajcie się na nie nabrać na te krokodyle łzy. Dopóki inflacja nie jest hiperinflacją - albo przynajmniej inflacją bardzo wysoką - absolutnie nie musi uderzać w najbiedniejszych. Warunkiem jest jednak to, by płace rosły szybciej niż ceny. Zaś interesy tych, co nie zarabiają z pracy (emeryci) też był zabezpieczony (np. przy pomocy 13 czy 14 emerytur). I taką właśnie mamy dziś sytuację w Polsce. W latach 2017-2019 przewaga płac nad cenami była wręcz bardzo znacząca. Nawet w covidowym 2020 roku był tylko jeden kwartał (ten drugi, któremu towarzyszyła największa niepewność), gdy płace zwolniły i dały się złapać inflacji. Ale nawet wtedy nie było mowy o przegalopowaniu wzrostu płac przez ceny.

Skąd więc to całe straszenie inflacją? To proste. Inflacja najmocniej uderza w kapitał. I to ten rentierski. To znaczy taki, co nie jest produktywnie zainwestowany w gospodarkę - na przykład w wytwórczość. I tak dochodzimy do celu straszenia. Kapitał straszy, bo chce wyższych stóp procentowych. A wyższe stopy to coś w rodzaju płacy minimalnej dla kapitału. Im wyższe tym bezproduktywny kapitał lepiej zarabia. O tym, że jednocześnie wyższe stopy oznaczają chłodzenie gospodarki, pewnie wam nie powiedzą. O zgubnym wpływie chłodzenia gospodarki na pracowników oraz na drobną i średnią przedsiębiorczość (której utrudni się dostęp do kapitału) też pewnie nie usłyszycie. A powinniście usłyszeć. Bo to będzie cena, którą zapłacimy za wyższe stopy - czyli za to, by interesy klasy średniej i wyższej były zabezpieczone.

Pamiętajcie o tym, gdy znów będą was straszyli "straszliwą inflacją". I wzywali bank centralny do podwyższania stóp procentowych, żeby inflację zmniejszyć. 

Rafał Woś

Autor felietonu wyraża własne opinie.

***

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: inflacja | stopy procentowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »