Kto odpowiada za gigantyczny rachunek gazowy?

Na Ukrainie przedstawiciele opozycji i władz obarczają siebie nawzajem odpowiedzialnością za rachunek wystawiony przez Gazprom. Rosjanie zażądali 7 miliardów dolarów za niedobór gazu w zeszłym roku.

Przedstawiciele rządzącej Partii Regionów twierdzą, że za rachunek wystawiony przez Gazprom odpowiada Julia Tymoszenko, która podpisywała kontrakt gazowy w 2009 roku. Zapisano tam, między innymi, że strona ukraińska jest zobowiązana do zakupu konkretnej ilości błękitnego paliwa.

Z kolei opozycja przekonuje, że w kontrakcie napisano także, iż jeżeli Ukraińcy chcą pobierać mniej gazu, to muszą o tym poinformować Gazprom co najmniej 6 miesięcy przed nowym rokiem kalendarzowym. Jeżeli rząd tak postąpił, Kijów ma duże szanse na wygraną w międzynarodowym trybunale arbitrażowym w Sztokholmie, gdzie takie sprawy są rozpatrywane.

Reklama

Sprawę skomentował także wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy Władimir Żyrinowski, który przebywa w ukraińskiej stolicy.

Jego zdaniem, nie ma ona charakteru politycznego, a jedynie gospodarczy. Według niego, wraz z upadkiem ZSRR, skończyła się wzajemna pomoc. "[Teraz] nawet kuzynom nie trzeba pomagać" - powiedział.

- - - - -

Prawdopodobieństwo wybuchu nowej wojny gazowej między Ukrainą a Rosją wynosi 50 procent. Takiego zdania jest ukraiński ekspert do spraw energetycznych Mychajło Honczar.

Jego zdaniem, wystawiając Ukrainie rachunek w wysokości 7 miliardów dolarów za niepobrany w zeszłym roku gaz, Rosja chce skompromitować ten kraj przed szczytem Ukraina - Unia Europejska, który ma się odbyć 25 lutego. Moskwa liczy także na skłonienie w ten sposób Kijowa do integracji z kontrolowanym przez siebie sojuszem celnym Rosji, Białorusi i Kazachstanu.

Mychajło Honczar w rozmowie z Polskim Radiem nie wykluczył też, że Gazprom stara się w ten sposób o przejęcie kontroli nad ukraińskim gazociągami. Ich wartość odpowiada sumie długu. - To by był majstersztyk rosyjskiej polityki, zdobyć cenne aktywa za darmo, za wirtualny, sztuczny dług - podkreślił rozmówca Polskiego Radia.

Ekspert do spraw energetyki zaznaczył przy tym, że Gazprom będzie się starał zminimalizować konsekwencje ewentualnej wojny gazowej dla odbiorców w Unii Europejskiej, zwiększając przesył gazu rurociągami omijającymi Ukrainę. Nowe żądania nieprzypadkowo wysunięto także pod koniec zimy, gdy zapotrzebowanie na to paliwo na zachodzie maleje.

Ukraińskie władze konsekwentnie starają się o obniżkę ceny kupowanego u Rosjan gazu. Nie chcą przy tym stracić kontroli nad własnym systemem gazociągów, a także dołączyć do sojuszu celnego Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Ten ostatni krok oznaczałby zamknięcie drzwi do powołania strefy wolnego handlu z Unią Europejską, a tego zarówno prezydent Wiktor Janukowycz, jak i ukraińscy oligarchowie chcą uniknąć.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Ukraina | Gazprom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »