Kto zapłaci za fabrykę osocza krwi?

Skarb Państwa nie musi spłacać kredytu zaciągniętego przez Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu - orzekła NIK. Na tym jednak sprawa się nie kończy. Izba ma teraz ustalić kto ponosi odpowiedzialność w związku z tą nieudaną inwestycją. Podejrzanych jest kilka osób. Byłemu ministrowi skarbu postawiono już zarzuty.

Skarb Państwa nie musi spłacać kredytu zaciągniętego przez Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu - orzekła NIK. Na tym jednak sprawa się nie kończy. Izba ma teraz ustalić kto ponosi odpowiedzialność w związku z tą nieudaną inwestycją. Podejrzanych jest kilka osób. Byłemu ministrowi skarbu postawiono już zarzuty.

Spółka Laboratorium Frakcjonowania Osocza, która jako jedyna w kraju miała produkować leki z osocza krwi, zaciągnęła w 1997 r. na budowę fabryki kredyt - ponad 32 mln dolarów. Udzieliło go konsorcjum bankowe, na którego czele stał Kredyt Bank, a w jego skład wchodził ponadto Bank Śląski, Bank Zachodni, Bank Przemysłowo-Handlowy i Pomorski Bank Kredytowy. Gwarancji w 60 proc. udzielał zaś ówczesny rząd Włodzimierza Cimoszewicza, a umowę dotyczącą poręczenia podpisał ówczesny minister finansów, Marek Belka. Spółka wykorzystała 21 mln zł z kredytu; zamiast fabryki wybudowano tylko dwie hale. Produkcja nigdy nie ruszyła, a spółka kredytu nie spłaciła. Banki wezwały Skarb Państwa do zapłaty ponad 16,5 mln dolarów.

Reklama

Dyrektor rzeszowskiej delegatury NIK (to ona prowadziła kontrolę w Ministerstwie Finansów w sprawie LFO), Stanisław Sikora, wyjaśnił, że umowa kredytowa zawarta między LFO a konsorcjum bankowym wygasła w lutym 1998 roku na skutek niedostarczenia przez kredytobiorcę szeregu dokumentów dotyczących zabezpieczeń kredytu. Dokumenty te były konieczne do sfinalizowania umowy. W ten sposób wygasła także umowa z lipca 1997 roku dotycząca poręczenia przez Skarb Państwa tego kredytu. Oznacza to, że SP nie jest zobowiązany do spłaty tego kredytu, którego był poręczycielem w 60 procentach.

Sprawa nieukończonej budowy LFO jest od około trzech lat przedmiotem zainteresowania tarnobrzeskiej prokuratury okręgowej. Chce ona postawić głównemu podejrzanemu w sprawie, pomysłodawcy przedsięwzięcia, założycielowi i prezesowi spółki Zygmuntowi N. zarzuty wyłudzenia 21 mln dolarów kredytów z różnych banków na budowę LFO, przywłaszczenia 8 mln dolarów i ponad miliona euro na szkodę spółki oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach.

Jednak przebywający w Wielkiej Brytanii N. nie stawiał się na wezwania prokuratury, przedstawiając zaświadczenia lekarskie o badaniach. W związku z tym w styczniu tego roku Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu na wniosek prokuratury wydał wobec niego europejski nakaz aresztowania. Jednak dotychczas brytyjski sąd nie podjął decyzji w sprawie przekazania podejrzanego stronie polskiej.

W sprawie LFO oskarżonym jest Wiesław Kaczmarek. Tarnobrzeska prokuratura oskarżyła go w maju br. o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa mimo braku podstaw co do celowości udzielenia takiej gwarancji. Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście.

Podejrzanym w sprawie LFO jest też Włodzimierz W. Jemu postawiono zarzut pomocy głównemu podejrzanemu w przywłaszczeniu mienia spółki na łączną kwotę blisko 8 mln zł. Jest on także podejrzany jako jeden z udziałowców spółki o fałszowanie protokołów z posiedzeń zarządu i zgromadzenia wspólników oraz o uszczuplenie kwot na zaspokojenie wierzycieli spółki, czyli banków, przez przeniesienie udziałów spółki na innych, zagranicznych udziałowców.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »