Lufthansa wprowadzi LOT do sojuszu Star Alliance

Stało się. Niemiecka Lufthansa została wczoraj partnerem LOT-u, który ma wprowadzić polską firmę do sojuszu lotniczego Star Alliance. Strona rządowa zapewnia, że dokonano najlepszego wyboru. Zdania analityków są podzielone.

Stało się. Niemiecka Lufthansa została wczoraj partnerem LOT-u, który ma wprowadzić polską firmę do sojuszu lotniczego Star Alliance. Strona rządowa zapewnia, że dokonano najlepszego wyboru. Zdania analityków są podzielone.

Szefowie Lufthansy i LOT podpisali w czwartek w Warszawie umowę o współpracy strategicznej. Dokument sygnowany przez Jźrgena Webera i Jana Litwińskiego zawiera zapisy o bardzo szerokiej kooperacji obu przewoźników. Jej elementem będzie umowa code-share, na mocy której Lufthansa i LOT będą wspólnie oferować wszystkie połączenia między głównymi miastami obu państw. Ma ona wejść w życie 1 czerwca. W drugim etapie Lufthansa wprowadzi LOT do sojuszu Star Alliance, w którym uczestniczy 15 przewoźników (m.in. SAS, Austrian Airlines i United Airlines).

Reklama

- Na wyborze Lufthansy i sojuszu Star Alliance zaważyła szeroka współpraca gospodarcza z naszym zachodnim sąsiadem - tłumaczy Marek Pol, minister infrastruktury.

- Wybraliśmy Star Alliance i Lufthansę, gdyż wydaje się, że jest to najsilniejszy sojusz w Europie - dodaje Andrzej Piłat, wiceminister infrastruktury.

Wielkim przegranym jest sojusz Oneworld, którego okrętem flagowym są linie British Airways.

Rok w poczekalni

LOT liczy, że dzięki sojuszowi ze Star Alliance zyska dostęp do szerokiej światowej siatki połączeń, globalnego programu frequent flyer oraz nowoczesnych metod sprzedaży biletów. Z kolei Lufthansa chce, by Star Alliance mógł wykorzystać regionalną siatkę połączeń polskiego przewoźnika w Europie Środkowej.

- Przystosowanie siatki połączeń LOT do Star Alliance pochłonie około roku. Wtedy dopiero będziemy mogli się stać pełnoprawnym członkiem sojuszu. Rozpoczynamy żmudną pracę przy restrukturyzacji i zmianie standardów - mówił wczoraj Jan Litwinski, prezes LOT.

Zapewnia, że krajowy przewoźnik nie zrezygnuje z żadnych połączeń, w tym transatlantyckich.

- Co więcej, w przyszłym miesiącu uruchomimy nowe połączenie do Kaliningradu - dodał Jan Litwiński.

10 proc. dla SP

Wybór sojuszu nie rozwiązuje problemu struktury własnościowej LOT-u. Wiadomo, że na razie nie dojdzie do zmian kapitałowych. Wiesław Kaczmarek, minister skarbu, zapowiedział jednak, że docelowo Skarb Państwa, który kontroluje prawie 68 proc. walorów przewoźnika, pozostawi sobie 10 proc.

- Nie rezygnujemy z przeprowadzenia oferty publicznej LOT. Zanim jednak do tego dojdzie, musi być wyjaśniony los 25 proc. akcji, należących obecnie do zbankrutowanego szwajcarskiego Swissair - zapowiedział Wiesław Kaczmarek, minister skarbu.

W niedawnym wywiadzie dla "PB" minister nie wykluczył, że walory bankruta zostaną ,,zaparkowane'' w instytucjach finansowych. Potem mogłyby trafić do inwestora branżowego. Jednym z nich może być SAS, należący do Star Allinace, który w notabene w lutym zadeklarował gotowość kupna akcji LOT. Była to jak dotąd jedyna oferta objęcia akcji w polskiej firmie.

Na przetrwanie

Decyzja o przystąpieniu do Star Alliance musiała wzbudzić kontrowersje.

- Trudno analizować konsekwencje przystąpienia LOT do Star Alliance, gdy się nie zna dokładnych warunków umowy. Nie ma jednak wątpliwości, że zwyciężyła tzw. strategia przetrwania, a nie rozwoju - twierdzi Andrzej Grzelakowski, były wiceminister transportu.

Zaangażowanie Lufthansy, głównego przewoźnika Star Alliance, w sieć połączeń będących domeną LOT, jest - jego zdaniem - dużym zagrożeniem dla pozycji krajowego przewoźnika.

- To nie był mój typ. Taka decyzja stawia pod znakiem zapytania plany stworzenia silnego hubu w Warszawie. Osłabia także sytuację niektórych regionalnych portów lotniczych, w tym przede wszystkim Szczecina, Poznania i Wrocławia. Nie jest tajemnicą, że Niemcy poważnie myślą o stworzeniu hubu w Berlinie, który stałby się częścią silnego centrum lotniczego - twierdzi Andrzej Grzelakowski.

Z jego opinią nie zgadza się Andrzej Piłat. Jego zdaniem, dzięki umowie z Lufthansą LOT nie zostanie sprowadzony do roli regionalnego przewoźnika, dowożącego pasażerów do dużych hubów niemieckich, a warszawski port lotniczy utrzyma status hubu.

Za i przeciw

Być może pozytywnym aspektem wyboru aliansu z udziałem Niemców będzie zachowanie dość silnej pozycji w relacjach atlantyckich. Gdyby LOT przystąpił do British Airways zostałaby ona zagrożona.

- Uważam, że zbyt wcześnie podjęto decyzję o przystąpieniu do aliansu. Po 11 września i krachu finansowym wielu przewoźników nie jest wykluczone, że cały system ukształtuje się zupełnie inaczej - podkreśla Andrzej Grzelakowski.

- Trzeba jasno powiedzieć, że szanse utrzymania się na światowym rynku lotniczym dla przedsiębiorstw nie zrzeszonych są znacznie trudniejsze. Dlatego wejście LOT do aliansu, mimo pewnych ograniczeń, które będzie musiał zaakceptować, było konieczne - twierdzi Marek Żylicz, ekspert międzynarodowego prawa lotniczego.

Jego zdaniem, od kilku lat jest obserwowany odpływ pasażerów do niemieckiego przewoźnika.

- Przed tym nie uchroni nas wejście do innego sojuszu. Wręcz przeciwnie. Lepiej jest kooperować z 

rywalem i kontrolować jego posunięcia, nawet jeżeli są one sprzeczne z naszymi interesami, niż wejść w układ z Brytyjczykami, którzy nie są zainteresowani tym obszarem. Poza tym wybór Oneworld ściągnąłby na nas ostrzejszą konkurencję ze strony Niemców - dodaje Marek Żylicz.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: star | minister | Warszawa | stary | PLL LOT | Lufthansa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »