Magnaci Wschodu: Władimir Lisin z dala od świata

Zaczynał jako hutnik. Dziś jest jednym z czołowych graczy rosyjskiego rynku stalowego. Unika dziennikarzy i trzyma się z dala od polityki. Umacnia swoje imperium i oddaje się ulubionym rozrywkom.

W młodości zaczął uprawiać strzelectwo. Dziś jest sponsorem rosyjskiej reprezentacji strzeleckiej, którą w całości utrzymuje. Trenuje w Podmoskowiu, w prywatnym klubie sportowym "Lisia Nora", który sam zbudował. Nazwa klubu pochodzi od nazwiska biznesmena, które odzwierciedla swoistą żywotność jego natury. Oligarcha nie wyobraża sobie życia bez strzelania do rzutków i polowania.
Do "Lisiej Nory" przyjeżdżają mistrzowie sportów strzeleckich i myślistwa. A hojny gospodarz klubu nie skąpi grosza na nagrody, którymi obdarza zwycięzców. Do podmoskiewskiej rezydencji przedsiębiorcy zaglądają także przyjaciele-oligarchowie, dla których właściciel organizuje wystawne przyjęcia. Mówi się, że wydatek rzędu dziesięciu milionów dolarów z okazji urodzin dla Władimira Lisina nie stanowi żadnego problemu.

Hutnik w szkockim zamku

52-letni biznesmen, właściciel i przewodniczący rady zarządu Nowolipieckiego Kombinatu Metalurgicznego (NKM), jest absolwentem Syberyjskiego Instytutu Metalurgicznego i doktorem nauk technicznych. Prowadzi zajęcia ze studentami i co roku rejestruje pokaźną liczbę patentów. Jest jednym z nielicznych przedsiębiorców w Rosji, który przeszedł przez wszystkie szczeble kariery zawodowej. Zaczynał pracę w zakładzie metalurgicznym Tulachermet jako hutnik, szybko awansując na zastępcę kierownika hali produkcyjnej.
Już w wieku 33 lat został wicedyrektorem kazachstańskiego kombinatu metalurgicznego w Karagandzie. Wówczas szefem tego przedsiębiorstwa był Oleg Soskowiec, który później w latach 90. pełnił funkcję ministra metalurgii i wicepremiera w rządzie Borysa Jelcyna. W ostatniej dekadzie XX wieku Lisin zetknął się także z innymi wpływowymi osobami, dzięki którym wszedł do świata biznesu stalowego. W branży uchodzi za zwolennika konsolidacji aktywów hutniczych.
Dzięki tym znajomościom biznesmen wszedł do rady dyrektorów kilku przedsiębiorstw hutniczych, między innymi zakładu aluminiowego w Nowokuźniecku, a także kombinatów metalurgicznych w Krasnojarsku, Nowolipiecku i Magnitogorsku. Mając kontrolę nad dużą częścią spółek stalowych i korzystając z kryzysu gospodarczego początku lat 90., Władimir Lisin przejął Nowolipiecki Kombinat Metalurgiczny.
W 1998 roku kandydatura Lisina była zgłoszona na stanowisko gubernatora obwodu lipieckiego, jednak przedsiębiorca nie zaangażował się w życie polityczne. Do dziś trzyma się z dala od polityki. Czas wolny woli spędzić w swoim klubie strzeleckim lub w XVI-wiecznym zamku w Szkocji, który kupił trzy lata temu. Posiadłość w hrabstwie Perthshire, która liczy 3,3 tys. akrów, kosztowała oligarchę 6,8 mln funtów.

Wolnoamerykanka...

Swój dobrobyt Władimir Lisin zawdzięcza przede wszystkim imperium metalurgicznemu, które od lat przynosi biznesmenowi zyski. Mimo wahających się cen na stal w 2007 roku, wyniki finansowe NKM były zadowalające. W ub.r. Nowolipiecki Kombinat Metalurgiczny wyprodukował ponad dziewięć mln ton stali. Przychody przedsiębiorstwa wzrosły o około 30 proc. do 7,72 mld dolarów, zaś zysk koncernu wyniósł około 2,25 mld dolarów.
Zdaniem Dmitrija Smolina, analityka funduszu Uralsib, koncern zyskuje dzięki zaopatrywaniu zakładów w surowce z własnych źródeł (ruda żelaza, złom). Na wartość aktywów Lisina składają się także inwestycje rosyjskiej firmy. Rok temu spółka z Nowolipiecka kupiła 50 proc. udziałów Winner Steel, amerykańskiej stalowni o mocy produkcyjnej 1,2 mln ton stali walcowanej rocznie. To wspólna transakcja rosyjskiego przedsiębiorstwa i szwajcarskiego Duferco, który jest partnerem strategicznym NKM. Szacuje się, że za amerykańskie aktywa inwestorzy zapłacili około 100 mln dolarów.
Aleksander Agibałow, dyrektor grupy inwestycyjnej AG Capital, na łamach dziennika "Kommiersant" tłumaczy, że jest to dobry kierunek inwestycyjny. Stalownia specjalizuje się w produkcji stali ocynkowanej używanej w przemyśle samochodowym i budowlanym.
Kupując ten zakład hutniczy, Nowolipiecki Kombinat Metalurgiczny wszedł w drogę potentatowi stalowemu - koncernowi ArcelorMittal. Spółka NKM i Duferco przekonała do siebie Esmark, koncern hutniczy, który został trzecim współwłaścicielem Winner Steel. A to ArcelorMittal był zainteresowany partnerstwem z Esmark. Hinduska spółka chciała sprzedać potencjalnemu partnerowi zakład hutniczy Weirton Steel. Jednak transakcja nie doszła do skutku, bo Esmark wszedł do rosyjsko-szwajcarskiego projektu.
NKM jest drugą rosyjską spółką stalową, która rozpoczęła ekspansję w Ameryce. Pierwszym koncernem, który ruszył na podbój tego rynku, jest Severstal. Ze względu na produkcję stali zajmuje on czwarte miejsce w tym kraju.

Na podbój świata

W tym roku NKM także planuje zwiększenie wyników finansowych. Menedżerowie spółki prognozują, że wzrost przychodów kombinatu metalurgicznego w 2008 roku sięgnie 60 proc. Będzie to możliwe między innymi dzięki konsolidacji Maksi Group, spółki hutniczej, której przychody w tym roku mogą wzrosnąć do około dwóch miliardów dolarów.
Władimir Lisin kupił to zadłużone przedsiębiorstwo pod koniec 2007 roku, płacąc za nie 600 mln dolarów. Maksi Group specjalizuje się w produkcji stali walcowanej i złomu. Planuje się, że do 2012 roku mocy produkcyjne tej spółki zostaną zwiększone do 12,5 mln ton stali i 11 mln ton stali walcowanej.
Konsolidacja tych aktywów okazała się korzystna dla obydwu stron. NKM zwiększył wpływy na rosyjskim rynku stalowym. Przedsiębiorstwo zaopatrzy również zakłady Władimira Lisina w złom, co przy rosnących cenach tego surowca stanowi duże wsparcie.
Z kolei Maksi Group, dzięki wsparciu inwestora, skupi się na zróżnicowaniu asortymentu produkcji. Planuje się, że zakłady hutnicze grupy rozpoczną produkcję rur na potrzebę przemysłu paliwowego. Na wzrost wyników finansowych spółki z Nowolipiecka może wpłynąć także korzystna decyzja Komisji Europejskiej, która zniosła cło na wwóz rosyjskiej stali transformatorowej na terytorium Europy.
Dziennik "Wiedomosti" podaje, że w pierwszym kwartale tego roku cena stali transformatorowej wyniosła 3,8 tys. dolarów za tonę. Podczas gdy dwa lata temu, w tym samym okresie, tona stali kosztowała 2,8 tys. dolarów. Koncern Władimira Lisina zajmuje około 62 proc. rosyjskiego rynku stali transformatorowej, zaś udział spółki w rynku światowym sięga 20 proc. Krajowe zapotrzebowanie na tego typu wyroby hutnicze nie jest duże. NKM dostarcza tam zaledwie 10 proc. całej swojej produkcji. Pozostała jej część trafi a do krajów europejskich i Chin.

Stal lubi pływać

Władimir Lisin inwestuje również w rozwój aktywów transportowych. Rosyjski biznesmen kontroluje holenderską spółkę transportową UCL Holdings (UCLH). Do portu w Sankt Petersburgu, który jest trzeci w Rosji pod względem przeładunku, a także portów w Tuapse i Taganrogu oligarcha dołączył port z terminalem przeładunkowym w Ust-Łudze. Kompleks transportowy położony na południowy zachód od Petersburga jest strategicznym węzłem handlowym. Szacuje się, że kupno tych aktywów kosztowało biznesmena około 400 mln dolarów.
Jewgienij Szago, szef działu analitycznego spółki ubezpieczeniowej Ingosstrakh Invest, powiedział dziennikowi "Kommiersant", że choć ta kwota została ewidentnie zawyżona, port w Ust-Łudze jest przyszłościową inwestycją. Moc przeładunkowa tego terminalu wynosi trzy mln ton towarów rocznie. Ekspert zaznaczył także, że w najbliższych latach popyt na morskie usługi transportowe będzie nakręcał rozwój przemysłowy w zachodnio-północnym regionie Rosji.
- Strategią rozwoju UCLH jest konsolidacja aktywów transportowych, głównie transportu morskiego i kolejowego. Połączenie tych przedsiębiorstw ułatwia kontrolę nad nimi i wspomaga wprowadzenie wspólnej polityki rozwojowej - tłumaczy Michaił Sajno, analityk funduszu Broker Credit Service.
W strukturę NKM wchodzi także Independent Transport Company (ITC), spółka odpowiadająca za transport produkcji hutniczej w Rosji i za granicą. W 2007 roku ITC przetransportował około 51 mln ton surowców takich jak ruda, węgiel, koks, a także gotową produkcję hutniczą.

Lisin wydawca

Nieco odchodząc od przemysłu ciężkiego, któremu oligarcha poświęcił większość życia zawodowego, biznesmen zaangażował się także w działalność wydawniczą. 312 stron emocji, wspomnień i zachwytu przekazuje czytelnikowi album "Związek Radziecki: Obraz Życia. 1945-1985" wydany przez grupę wydawniczą Agey Tomesh/WAM w ramach projektu Władimira Lisina. Autorzy albumu pokazują życie obywateli radzieckich, przedstawiając zdjęcia archiwalne (także z kolekcji prywatnych). Album zawiera między innymi zdjęcia okładek i artykuły takich gazet, jak "Ogoniok", "Prawda", "Ekran" i "Moda", a także fotografi e gadżetów, które towarzyszyły Igrzyskom Olimpijskim w Moskwie 1980 roku.
"Książka otwiera przed czytelnikiem jeden z najbardziej interesujących momentów historii - pokazuje radziecki obraz życia, to znaczy warunki, w których tworzyła się nasza historia. W gruncie rzeczy podstawą wszystkich działań jest dążenie człowieka do zmian na lepsze" - napisał Lisin we wstępie do albumu. Jest to piąte wydanie serii "Z książek Władimira Lisina". W 2006 roku zostały opublikowane prace poświęcone rosyjskiej karykaturze i ikonie prawosławnej.
Działalności edytorskiej biznesmen najwidoczniej nie podporządkowuje kryteriom zysku. Ostatnio pracuje nad projektem wydawniczym, który sam nazywa "socjalnym", ponieważ nie przynosi on żadnych dochodów. Chodzi o wydawanie dziennika "Gazeta". Lisin zaznacza, że chciałby tworzyć niezależne media i nie przejmuje się, że ta działalność nie jest dochodowa.

Irina Nowochatko

Reklama
Dowiedz się więcej na temat: deta | Imperium | biznesmen | Dana | świata | kombinat | koncern | danie | przedsiębiorstwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »