Media publiczne bez stabilnego finansowania. Każdy zapłaci 12 złotych

Mamy nową, świecką tradycję: media publiczne bez stabilnego finansowania. To wyłącznie polska specyfika. Minister kultury i dziedzictwa narodowego, który od lat pracował nad przygotowaniem ustawy, wybiera się do europarlamentu. Z projektem nie zdążył. Chodzi o zastąpienie abonamentu niższą, ale dostosowaną do rewolucji technologicznej opłatą audiowizualną.

Bogdan Zdrojewski od 2010 roku podkreślał, że sprawa jest pilna, a prace trwają. Podawał prawdopodobne terminy wejścia ustawy w życie. Najpierw, w 2010 roku, analizował tak zwany projekt środowisk twórczych. Wskazywał na jego "przeregulowania" ale uznał, że nadaje się "do prac legislacyjnych".

Według ówczesnych słów premiera i ministra cyfryzacji, ustawa medialna miała się pojawić w sierpniu 2012 roku. Nie pojawiła się, za to jesienią, w listopadzie 2012-go, minister Zdrojewski powiedział, że jest gotów jeden z wariantów. Przewidywał, że prace nad ustawą rozpoczną się w nowym roku, czyli w 2013. Ale trzy miesiące później, w styczniu, stwierdził, że nie wiadomo kiedy nowe rozwiązania mogłyby wejść w życie. Jego zdaniem, najlepszą datą wprowadzenia opłaty byłby 1 stycznia 2014, lecz - podkreślił - to nie zależy od niego.

Reklama

W maju ubiegłego roku mówił, że projekt nowej ustawy o finansowaniu mediów publicznych będzie za miesiąc, w czerwcu 2013. Zastrzegł, że podany termin trzeba traktować orientacyjnie, bo sprawa jest poważna, nie można się spieszyć. Jego zdaniem, każdy ewentualny błąd wykorzysta Bruksela zarzucając Polsce niedozwoloną pomoc publiczną.

W ostatnim dniu lipca 2013 roku poinformował, że dwie propozycje w tym zakresie trafiły "do marszałek Ewy Kopacz". Gdyby posłowie zgłosili projekt jako własny, procedury byłyby szybsze. Więcej mieliśmy wiedzieć za kolejny miesiąc, we wrześniu, jeśli posłowie by się tym zajęli po powrocie z wakacji. Ale się nie zajęli.

W październiku 2013 minister ostrożniej mówił o możliwej dacie wprowadzenia nowych rozwiązań. Zauważył, że obyło by się bez vacatio legis, bo chodzi jedynie o zastąpienie jednej opłaty drugą.

Szybko nieoficjalnie się okazało, że na razie jednak nic nie da się zrobić. Projekt nie jest już "u marszałek Kopacz", nie stanął też na Radzie Ministrów by stamtąd, jako rządowy, trafić do Sejmu. Tkwi w nieokreślonym bliżej stanie w Ministerstwie Kultury. Bogdan Zdrojewski tłumaczył to arytmetyką sejmową: chciał mieć pewność, że "będzie większość" i projekt zostanie przegłosowany, bo nie chciał "po raz kolejny polec".

Gdy wspominany wcześniej styczeń 2014 roku nadszedł, minister na konferencji w Kancelarii Premiera, poświęconej zamierzeniom resortu na bieżący rok, nie chciał już w ogóle powiedzieć, kiedy tak zwana ustawa audiowizualna weszłaby w życie. "Planowałem rozpocząć tę konferencję prasową od gorącej prośby, żeby mnie państwo nie pytali o ustawę medialną, wszystko, tylko nie to. Ale przecież mają państwo prawo pytać" - powiedział zrezygnowany, rozpoczynając spotkanie. Wyjawił, że projekt nadal jest u niego, w ministerstwie, czyli już nie u marszałek Kopacz. "Trwają prace. Mam kłopot", podsumował. Dopytywany przez Informacyjną Agencję Informacyjną, czy nadal jest adresatem pytań w tej kwestii, jedynie kiwnął głową.

Ustawą - z wysokim prawdopodobieństwem - zajmie się już nowy minister kultury. Bogdan Zdrojewski będzie wtedy europosłem. Uważa, że w sprawie opłaty audiowizualnej jego resort dużo zrobił i następcy pozostawia ułatwione zadanie. Mówił o tym dziś w Sygnałach Dnia.

Wypada jeszcze przytoczyć ostatnie wypowiedzi rzeczniczki rządu. Małgorzata Kidawa-Błońska zapewnia, że premierowi bardzo zależy na szybkim rozwiązaniu problemu finansowania mediów publicznych oraz, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wszystko dobrze przygotowało. - Ponieważ mieliśmy to zrobić do końca kadencji, to mamy jeszcze dwa lata - podsumowała Małgorzata Kidawa-Błońska.

Projektowana opłata audiowizualna - zastępująca abonament - ma być od niego niższa i wynosić od 10 do 12 złotych od gospodarstwa domowego. Byłaby wnoszona za samą możliwość ściągnięcia sygnału radiowo-telewizyjnego. Nikt nie będzie od nas wymagać rejestracji telewizorów, radioodbiorników, komputerów czy smartfonów. Założono, że wszyscy z takich urządzeń korzystamy i możemy dzięki nim odbierać program. Zachowano by istniejące ulgi.

Kliknij i pobierz darmowy program PIT 2013

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: media publiczne | finansowanie | minister kultury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »