Miliardy złotych mają ożywić upadające miasta. To dla nich szansa, ale czasu jest coraz mniej

Malejąca populacja, zjawisko upadłości lokalnych przedsiębiorstw, brak transportu kolejowego i połączeń z drogami szybkiego ruchu stanowią poważne problemy dla wielu ośrodków miejskich w Polsce. Zagraża im wyludnienie oraz utrata znaczenia gospodarczego. Na ratunek rusza rząd z programem "Pakiet dla miast średnich". Planowane wydatki sięgną 2,5 mld złotych. Większa część tych pieniędzy zostanie uruchomiona w 2020 roku. Jednak, według ekspertów, trzeba działać zdecydowanie szybciej. Każda zwłoka pogarsza sytuację, a skutki mogą być bardzo niekorzystne i w zasadzie nieodwracalne.

Utrzymujący się kryzys

Opublikowany w listopadzie 2016 r. Raport Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN "Delimitacja miast średnich tracących funkcje społeczno-gospodarcze" wskazuje, że 122 ośrodki miejskie są w poważnych kłopotach. Przykładowo, populacja Tarnowa może skurczyć się o połowę do 2050 roku. Z kolei brak dostępu Wałbrzycha do autostrad hamuje przyciąganie poważnych inwestorów. Natomiast Jastrzębie-Zdrój, liczące 92 tys. mieszkańców, nie ma żadnych połączeń kolejowych.

- Ten dokument traktuję jako kolejny, bardzo istotny głos potwierdzający to, o czym od dawna mówią burmistrzowie i prezydenci. Miasta te są w niezwykle trudnej sytuacji, właściwie w każdym wymiarze swojego funkcjonowania. Zmniejszająca się liczba mieszkańców nakręca spiralę degradacji. I to nie oznacza tylko malejących wpływów z podatków, a więc ograniczonych środków na utrzymanie i rozwój infrastruktury. Spada też popyt na usługi, a tym samym obniżają się dochody lokalnej gospodarki - mówi Renata Siwiec, menedżer w zespole ds. sektora publicznego, innowacji i zachęt inwestycyjnych w firmie doradczej Deloitte.

Reklama

Emigracja zarobkowa to także wynik braku zatrudnienia. Co prawda w skali kraju poziom rejestrowanego bezrobocia nie jest wysoki. W lutym, według danych GUS-u, wyniósł 6,8 proc., ale lokalnie bywa znacznie gorzej. W Radomiu bez pracy pozostawało 13,3 proc. osób, a we Włocławku - 12,8 proc. Jeszcze trudniejsza sytuacja jest w powiatach - w szydłowieckim ten wskaźnik sięgnął wartości 26,4 proc. To skutek m.in. upadków lokalnych przedsiębiorstw jeszcze w latach 90-tych, braku potencjalnych inwestorów, możliwości rozwoju zawodowego czy niskiego poziomu szkolnictwa wyższego w średnich miastach.

- Zjawisko wyludniania nie wszędzie oznacza problemy. W ośrodkach, które skutecznie pokonują przeszkody, wielu mieszkańców, dzięki lepszej sytuacji finansowej, przenosi się do domów w sąsiednich miejscowościach, ale nie zmienia miejsc pracy. Chcąc ocenić kondycję i perspektywy miast, należy wszystkie negatywne czynniki analizować łącznie. Dodatkowo trzeba diagnozować każdy przypadek indywidualnie - przekonuje Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.

Pomoc dla potrzebujących

W raporcie IGiPZ PAN przeanalizowano sytuację 255 średnich miejscowości niewojewódzkich o liczbie mieszkańców od 15 do 20 tys. i powyżej tej wartości. Część z nich realizuje strategie pozwalające niwelować niekorzystne czynniki. Jako pozytywny przykład można wskazać Wyszków. Dzięki właściwej gospodarce nieruchomościami, lokalne władze stworzyły w trzech obszarach, wyposażonych w przyzwoitą infrastrukturę, centra rozwoju gospodarczego, w tym specjalną strefę ekonomiczną. I tak zorganizowano ponad 1000 miejsc pracy, a nowe spółki zastąpiły upadłe w przeszłości zakłady. Obniżono też bezrobocie, tym samym zmniejszając nakłady na pomoc społeczną.

- Oczywiście nie wszystkie średnie miasta są w tak samo trudnej sytuacji. Część z nich zdefiniowała się na nowo jako węzłowe elementy obszarów metropolitalnych i w tej roli radzi sobie całkiem dobrze. Niestety zdecydowana większość nie ma takiej szansy i w relacji z najbliższym dużym ośrodkiem miejskim jedynie traci. Słabszy rynek lokalny to gorsze perspektywy dla mieszkańców, a więc kolejny bodziec do wyjazdu w poszukiwaniu lepszego życia - ocenia Renata Siwiec.

Diagnozę IGiPZ PAN opracowano na potrzeby "Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju". Dokument służy do opracowania rządowego planu pomocy borykającym się z problemami ośrodkom miejskim. W 2017 roku powstał "Pakiet dla średnich miast", który ma dać wsparcie zagrożonym degradacją społeczną i utratą znaczenia gospodarczego ośrodkom. Na działania przeznaczono 2,5 mld zł w dwóch etapach, tj. po 2017 (pilotażowym) i po 2020 roku z wykorzystaniem środków z kolejnej unijnej perspektywy finansowej.

- Negatywne zjawiska są tak silne, że bez względu na starania, lokalni włodarze nie mają szans na to, by samodzielnie wyhamować ten trend, nie mówiąc już o jego odwróceniu. Potrzebna jest tu przemyślana strategia na poziomie krajowym, nakierowana na wzmocnienie sieci średnich miast. Być może pakiet, wspomniany w rządowej strategii, jest taką pierwszą dobrą jaskółką - komentuje menedżer w Deloitte.

Wsparcie i co dalej?

Rządowy program ma stymulować rozwój, innowacyjność i konkurencyjność. Dotyczy m.in. wdrażania innowacji przez małe i średnie przedsiębiorstwa, poprawy jakości środowiska miejskiego, adaptacji do zmian klimatu, rewitalizacji społecznej czy mobilności. Pieniądze pochodzą z krajowych programów operacyjnych, wykorzystujących środki unijne, a także z Funduszu Inwestycji Samorządowych, zarządzanego przez Polski Fundusz Rozwoju. W lutym tego roku Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o wspieraniu nowych przedsięwzięć, która ma ułatwić udzielanie pomocy firmom inwestującym w zagrożonych miastach.

- Rząd słusznie założył, że przygotowując program wsparcia, należy oprzeć się o realne wskaźniki, a nie o politykę. Dzięki temu, środki pomocowe zostaną skierowane tam, gdzie rzeczywiście są potrzebne. Ze wszystkich miejscowości, wskazanych w raporcie, niemal w połowie występuje nagromadzenie niekorzystnych zjawisk. Zdiagnozowane problemy powodują m.in. ograniczanie lokalnych budżetów, spowodowanych malejącymi wpływami z podatków, przede wszystkim PIT - informuje Andrzej Porawski.

Dla obciążonych zagrożeniami miejscowości nie ma uniwersalnej terapii, ze względu na znaczące różnice między nimi. Jednak Deloitte proponuje zestaw narzędzi takich, jak np. lokowanie istotnych instytucji życia publicznego poza stolicą czy głównymi metropoliami. Ponadto należy zaproponować zachęty dla inwestorów lokalnych, a także zewnętrznych, po opracowaniu odpowiedniej formuły grantu rządowego.

Wzmocnienie miast powinno dotyczyć kluczowych aspektów ich funkcjonowania, m.in. wsparcia infrastrukturalnego na rzecz podnoszenia jakości usług publicznych i poziomu życia.

- Prawdopodobnie wkrótce potrzebne też będą rozwiązania dla możliwie łagodnego kurczenia się miast, choćby w zakresie istniejącej infrastruktury. Nie da się jej utrzymać z malejących wpływów budżetowych. Tu w sukurs przyjść mogą rozwiązania z zakresu zrównoważonego rozwoju i ekonomii współdzielenia. Biorąc pod uwagę globalne trendy urbanizacyjne i rozlewającą się na wszystkie dziedziny życia rewolucję technologiczną, wydaje się, że mamy już bardzo niewiele czasu, by podjąć interwencję - podsumowuje Renata Siwiec.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2017

MondayNews
Dowiedz się więcej na temat: fundusze unijne | samorząd | miliardy | miasta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »