Minister rolnictwa konsekwentnie szkodzi pszczołom

Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski drugi rok z rzędu, nie licząc się z dowodami naukowców i nie słuchając opinii publicznej, sprzymierza się z biznesem agrochemicznym, kosztem przyrody. Kilka dni temu minister Ardanowski podpisał kolejną zgodę na odstąpienie od europejskiego zakazu stosowania szkodliwych dla owadów zapylających pestycydów z grupy neonikotynoidów [1].

- W tym roku Międzynarodowy Dzień Pszczoły, przypadający 20 maja, był szczególnie ponury. Minister Ardanowski nie ustaje w konsekwentnym działaniu na szkodę owadów zapylających, kluczowych dla naszego bezpieczeństwa żywnościowego - mówi Katarzyna Jagiełło z Greenpeace.

- Nigdy wcześniej w historii człowieka gatunki roślin i zwierząt nie wymierały tak szybko jak obecnie [2].

Ogromną częścią przerażającego scenariusza, jakim jest znikanie z powierzchni Ziemi całych gatunków, jest wymieranie owadów, w tym owadów zapylających. Co roku ich liczba na świecie zmniejsza się o 2.5 procent. W dużej mierze jest to spowodowane działalnością człowieka, a konkretnie sposobem w jaki produkujemy naszą żywność.

Reklama

Utrata siedlisk, monokultury i toksyczne pestycydy to jedne z głównych przyczyn. Stoimy w obliczu postępującego kryzysu ekologicznego. Odpowiedzią polskiego ministra rolnictwa na ten kryzys jest narastająca liczba szkodliwych dla zapylaczy działań - mówi Katarzyna Jagiełło.

Greenpeace przypomina listę negatywnych dla pszczół działań obecnego ministra:

- W lipcu 2018 roku minister Ardanowski, chwilę po zaprzysiężeniu, wydaje po raz pierwszy decyzję zezwalającą na stosowanie zakazanych w całej UE pestycydów. Kieruje się przy tym jedynie zdaniem wnioskodawców - producentów rzepaku. Nie czeka na (jak się później okazało) negatywną opinię ministra środowiska, nie chce dopuścić do postępowania organizacji przyrodniczych [3].

- Mimo wyroku sądu z kwietnia 2019 r., który stwierdza, że decyzje dotyczące stosowania szkodliwych pestycydów, nie powinny być podejmowane bez udziału strony społecznej [4], 15 maja br. Minister podpisuje analogiczną jak rok wcześniej decyzje - ponownie nie bierze pod uwagę zdania naukowców i nie zaprasza do konsultacji organizacji przyrodniczych.

- Przygotowana przez naukowców we współpracy z pszczelarzami Narodowa Strategia Ochrony Owadów Zapylających, trafia do ministerstwa z blisko 70 tysiącami podpisów poparcia. Minister ignoruje ten gotowy plan działania na rzecz pszczół i dzikich zapylaczy [5].

- W ciągu blisko roku swojego urzędowania minister spotkał się kilkanaście razy z przedstawicielami biznesu rzepakowego i producentami pestycydów i tylko jeden raz z pszczelarzami.

- Zamiast realnie działać na rzecz pszczół i pszczelarzy, minister wykonuje fasadowe działania. Na wniosek biznesmenów zajmujących się produkcją rzepaku, utworzył "Fundusz wspierania pszczelarstwa", który faktycznie jest PR-owym narzędziem, o czym pisze sam przemysł rzepakowy [6].

Fundusz oczywiście nie będzie w stanie pokryć strat, jakie populacji owadów zapylających wyrządzają stosowane w rzepaku neonikotynoidy. Minister zgadza się więc na trucie pszczół w całej Polsce, uzgadniając z biznesmenami od rzepaku, że maleńki ułamek swoich zysków przekażą oni na "wsparcie pszczelarstwa" - kroplę w morzu potrzeb.

Przypisy:

[1] https://agronews.com.pl/artykul/nieoficjalnie-minister-ardanowski-zezwoli-na-neonikotynoidy-w-rzepaku/

[2] http://www.greenpeace.org/poland/pl/wydarzenia/swiat/Lepsza-ochrona-lasow-i-oceanow-oraz-zmiany--w-diecie-niezbedne-by-powstrzymac-wymieranie-gatunkow/

[3] http://www.greenpeace.org/poland/pl/wydarzenia/polska/Minister-rolnictwa-zezwolil-na-uzycie-zabojczych-dla-pszczol-pestycydow/

[4] http://www.greenpeace.org/poland/pl/wydarzenia/polska/Minister-Ardanowski-naruszyl-prawo-podpisujac-wyrok-na-pszczoly/

[5] "Nasz rzepak", nr 1 (48)/2018.

Wczoraj 20 maja obchodziliśmy Światowy Dzień Pszczół, ustanowiony przez ONZ z inicjatywy Słowenii. Celem jest podkreślenie znaczenia pszczół dla pozyskiwania żywności i zwrócenie uwagi na zagrożenia dla tych owadów.

Z tej okazji ukazał w 2018 r. pierwszy w Polsce raport "Biznes na rzecz bioróżnorodności", z którego wynika, że jednym z kluczowych dla bioróżnorodności problemów jest malejąca populacja wielu gatunków owadów zapylających - przede wszystkim pszczół. Z szacunków wynika, że ponad 300 tys. gatunków roślin (ponad 87 proc.) na świecie jest zapylanych m.in. przez pszczoły.

W Polsce występuje blisko 470 gatunków pszczół. Najbardziej znana jest pszczoła miodna.

W ostatnich latach coraz więcej organizacji ekologicznych zwraca uwagę na zagrożenia, które powodują ginięcie owadów zapylających. Według nich, głównym zagrożeniem dla pszczół jest utrata siedlisk - bazy pokarmowej i lęgowej, następująca w wyniku zmian w użytkowaniu terenu. Rosnąca powierzchnia miast i areałów upraw, gęsta zabudowa terenu, częste koszenie trawników i łąk - to tylko niektóre ze zmian niesprzyjających tym owadom.

Ogromnym zagrożeniem jest intensyfikacja rolnictwa, nadmierne czy nieprawidłowe stosowanie środków ochrony roślin i nawozów, patogeny, gatunki inwazyjne, zanieczyszczenie środowiska i zmiana klimatu.

Szacuje się, że w Polsce praca pszczół jest warta ponad 4 mld zł rocznie, przy czym pozyskiwanie miodu to tylko część działalności tych owadów, zapylających krzewy i drzewa, m.in. owocowe.

W 2017 r. produkcja miodu w Polsce wyniosła 15,2 tys. ton i była o 37,4 proc. mniejsza niż rok wcześniej, z powodu niekorzystnych warunków pogodowych. W rekordowym roku 2015 pszczelarze pozyskali 22 tys. ton miodu. Wówczas, jak podał GUS, od jednej rodziny pszczelej (ula) zebrano 35 kg tego produktu, a w 2017 r. były to tylko 22 kg.

Ocenia się, że w 2017 r. było ponad 1,55 mln rodzin pszczelich. Jak wskazuje Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej (IERiGŻ), ich wzrost jest efektem unijnych programów wsparcia i poprawy opłacalności produkcji miodu. Po akcesji Polski do UE do 2017 r. na wsparcie pszczelarstwa wydatkowano łącznie 231 mln zł, w tym 115 mln z budżetu unijnego.

Produkcja krajowego miodu nie wystarcza na pokrycie zapotrzebowania. Polska jest zarówno importerem, jak i eksporterem miodu. W 2017 r., przy produkcji na poziomie 15,2 tys. ton, zakupiliśmy ok. 26,5 tys. ton, a eksport wyniósł 15,5 tys. ton, co oznacza, że część sprowadzonego miodu była reeksportowana.

Według IERIGŻ, bilansowe spożycie miodu w 2017 r. wyniosło 0,6 kg na mieszkańca (w Niemczech - 1,1 kg/os), a w gospodarstwach domowych spożycie zmienia się nieznacznie i wyniosło 0,4 kg na osobę (GUS). Najwięcej miodu jedzą renciści i emeryci, najmniej rolnicy.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: pszczoły | miód | rzepak | pestycydy | nawozy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »