Misja specjalna ministra Kołodki

Wicepremier kilka godzin po powrocie z zagranicznych wakacji otrzymał MISJĘ SPECJALNĄ. Ma, jak najszybciej się da, pomóc komu tylko można.

Wicepremier kilka godzin po powrocie z zagranicznych wakacji otrzymał MISJĘ SPECJALNĄ. Ma, jak najszybciej się da, pomóc komu tylko można.

Zwrot przez lewe ramię i atak z flanki - tak w wojskowym żargonie nazwać można to, co zrobił premier Leszek Miller. W niedzielne przedpołudnie, w upale sięgającym 40 stopni w cieniu, premier ni stąd, ni zowąd, oświadczył, że we wtorek, czyli dzisiaj, jego nowy wicepremier i minister finansów, przedstawi plan. No, nareszcie - krzyknęli wszyscy, którzy od kilku dni martwią się, w jakim kierunku pójdzie plan działania Grzegorza Kołodki. A tu nic z tego. Bo minister finansów nie ma przedstawić pomysłów dotyczących sfery makro - budżetu, reform strukturalnych, rynku pracy czy im podobnych.

Reklama

Okazuje się, że tych kilka dni milczenia, które od swego pojawienia się na liście płac Ministerstwa Finansów zafundował nam Grzegorz Kołodko, ani nie miało służyć osłabieniu złotego (co i tak się udało), ani przygotowaniu programu gospodarczego nowego ministra (co się pewnie nie uda). Wicepremier kilka godzin po powrocie z zagranicznych wakacji otrzymał MISJĘ SPECJALNĄ. Ma, jak najszybciej się da, pomóc komu tylko można. A że ani prawa się w tym trybie nie zmieni, ani nie przekona do reform tzw. partnerów społecznych, minister finansów może zrobić tylko jedno: umorzyć.

Szacuje się, że zobowiązania firm wobec Skarbu Państwa przekraczają 30 mld zł. Ten nie płaci podatków, inny zalega z zaliczkami na VAT, jeszcze następny ma zobowiązania wobec ZUS. To prawda, że obciążenia fiskalne polskich firm są nieprzyzwoicie wysokie. Ale ich umarzanie jest jeszcze mniej przyzwoite. Oto bowiem premier i minister finansów mówią przedsiębiorcom, którzy mimo trudności, gospodarczego spowolnienia i spadku koniunktury, regularnie płacą podatki w każdej postaci - że są naiwni. Że tak naprawdę, w świetle spadającego poparcia dla rządzącej koalicji i w perspektywie zbliżających się wyborów samorządowych, jakiś gest pod publiczkę jest nieunikniony. Amnestie przedwyborcze znamy już z czasów starożytnych. Po co więc szukać nowych i niepopularnych rozwiązań, skoro stare i sprawdzone metody wciąż mogą być skuteczne. Ogłośmy amnestię dla uchylających się od płacenia podatków - wymyślili sobie doradcy koalicji SLD-PSL-UP. Teoretycznie budżet na tym nie straci, bo i tak tych pieniędzy nie ma. A ilu będzie zadowolonych!

Wypada jednak mieć ciągle nadzieję, że to tylko zły sen. Że dziś minister finansów przedstawi racjonalny program walki z zatorami płatniczymi, zastojami upadłościowymi i tumiwisizmem dłużników. Że Grzegorz Kołodko będzie ministrem finansów na miarę swego poprzednika. Wbrew politycznym naciskom.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: wicepremier | minister finansów | minister
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »