Morawiecki o przyczynach kryzysu w Europie: Rosja i ETS

Głównym odpowiedzialnym za kryzys energetyczny jest Rosja, ale oliwy do ognia dolewa sama UE poprzez system handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych ETS - uważa premier Mateusz Morawiecki.

"Prawda jest taka, że jeśli Unia nie podejmie teraz solidarnych działań, to koszty kryzysu pokryją zwykli obywatele, a przecież to nie oni za niego odpowiadają" - stwierdził premier Morawiecki w opublikowanym w sobotę podcaście. Jako głównego odpowiedzialnego za kryzys energetyczny wskazał Rosję i "monopolistyczny szantaż koncernu Gazprom", ale - jak dodał - "oliwy do ognia dolewa sama Unia, która stworzyła niebezpieczny konstrukt, jakim jest handel uprawnieniami do emisji CO2".

Zdaniem szefa rządu system ETS w założeniu miał zapewniać racjonalną z ekonomicznego punktu widzenia i społecznie akceptowalną drogę redukcji emisji gazów cieplarnianych. "Tylko że ETS-y szybko stały się instrumentami finansowymi w rękach bogatych inwestorów i to instrumentami bardzo podatnymi na mechanizmy spekulacyjne. ETS w obecnej formie to gratka dla giełdowych graczy często niezwiązanych z rynkiem energii. W ten sposób uprawnienia do emisji stają się tak samo dobrym towarem do wirtualnego handlu, jak bitcoin czy akcje giełdowych spółek. Takie są fakty" - stwierdził Morawiecki.

Reklama

Przypomniał, że w 2016 r. cena uprawnień wynosiła 6 euro za tonę, a obecnie sięga już 90 euro. "Efekt jest taki, że już połowa kosztów energii, to koszt uprawnień do emisji CO2. To tak jakby połową kosztów utrzymania samochodu było uprawnienie do jego prowadzenia albo połową czynszu za mieszkanie było jakieś uprawnienie, mówiące że w danym miejscu można mieszkać" - powiedział.

W jego opinii w obszarze ETS sytuacja wymknęła się UE spod kontroli. "Dlatego praktycznie we wszystkich rozmowach w Brukseli mocno podkreślałem, że UE powinna przemyśleć cały system ETS na nowo, a opcją minimum powinna być blokada dostępu do handlu emisjami dla podmiotów spoza branży" - stwierdził szef rządu. Jego zdaniem, jeśli na tym polu Europa nie podejmie żadnych poważnych decyzji, to trudno o powagę w przypadku trudniejszych spraw, jak np. polityka energetyczna wobec Rosji.

"Przecież energia to nie tylko prąd w gniazdku, to też ropa i gaz, bez których dzisiejszy świat stanąłby w miejscu. A w tym momencie wszystko to zależy od humorów Kremla. Gazowy szantaż, nieuzasadnione ograniczanie dostaw, celowe podbijanie cen, eskalowanie kryzysów. Rosja wybrała ścieżkę otwartej konfrontacji, której stawką jest wchłonięcie w swoją strefę wpływów państw Europy Środkowo-Wschodniej" - uważa premier.

W nocy z czwartku na piątek w Brukseli zakończył się jednodniowy szczyt Rady Europejskiej. Unijnym przywódcom nie udało się osiągnąć konkluzji ws. przyczyn wzrostu cen energii.

Zobacz także:

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »