Morawiecki: Ten piątek 13. był dla nas bardzo szczęśliwy!

"Mieliśmy nadzieję, że ratingi zostaną utrzymane" - mówił wicepremier Mateusz Morawiecki w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM o opiniach dwóch agencji - Moody's i Fitch. "To oznacza bardzo wysoki poziom wiarygodności polskiej gospodarki i podtrzymanie tej wiarygodności, mimo ostatnich wydarzeń sejmowych. Ten piątek 13. był dla nas bardzo pozytywny, bardzo szczęśliwy" - mówił Morawiecki. "Jest perspektywa na podniesienie ratingu, jeśli obniżymy zadłużenie zagraniczne. To jest to, co my podkreślamy od roku, że przez 25 lat za bardzo zadłużaliśmy się za granicą i powinniśmy mieć gospodarkę opartą o nasze wewnętrzne siły" - mówił minister finansów i rozwoju.

Krzysztof Ziemiec: Człowiek, który trzyma w rękach stery polskiej gospodarki, Mateusz Morawiecki. Witam, panie premierze.

Mateusz Morawiecki: Dzień dobry, witam serdecznie.

Panie premierze, słuchacze RMF-u są pierwszymi w Polsce i na świecie, którzy usłyszą pana opinię na temat wczorajszych opinii dwóch agencji - Moody's i Fitch utrzymały swoje opinie na temat Polski - spodziewaliśmy się tego, prawda?

Mieliśmy nadzieję, można tak powiedzieć, ale spodziewaliśmy się też rok temu, że Standard and Poor's nie zmieni naszego ratingu, a zmienił. Tymczasem dzisiaj, a właściwie wczoraj precyzyjnie rzecz ujmując, przyszła bardzo dobra wiadomość rzeczywiście, bo dwie agencje, które mają wyższy rating dla Polski - a jedna ma zdecydowanie wyższy, agencja Moody's - utrzymała te ratingi i to oznacza bardzo wysoki poziom wiarygodności polskiej gospodarki i podtrzymanie tej wiarygodności pomimo tych wydarzeń sejmowych, w związku z tym rzeczywiście można powiedzieć, że ten piątek 13. był bardzo pozytywny, bardzo szczęśliwy. Nie wiem, czy pan też słyszał to, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy zatwierdził naszą linię kredytową i to na poziomie niższym, takim, jaki sobie życzyliśmy, co też jest potwierdzeniem wiarygodności.

Reklama

To co to wszystko oznacza tak realnie dla przedsiębiorców, dla gospodarki, dla Kowalskiego?

Realnie to jest bardzo pozytywna wiadomość z tego względu, że nie podniesie się koszt kredytowania polskiej gospodarki, a dodatkowo jeszcze można przytoczyć to, co Fitch powiedział w kontekście tego utrzymania naszego ratingu, że jest perspektywa na podniesienie naszego ratingu w sytuacji, jeżeli obniżymy zadłużenie zagraniczne. Toż to jest to, co my podkreślamy właśnie od roku, że przez 25 lat za bardzo się zadłużaliśmy za granicą i powinniśmy mieć gospodarkę bardziej opartą o nasze wewnętrzne siły żywotne, prawda? I postaramy się to zrobić.

W jakiej perspektywie czasowej możemy uzyskać wyższy rating w takim razie?

To już jest oczywiście pytanie do agencji ratingowych, ale my zdecydowanie idziemy właśnie w tym kierunku. Zresztą o 1 procent obniżyliśmy już uzależnienie od zagranicy, to jest oczywiście proces powolny, bo i skoro przez 26 lat zadłużaliśmy się rok po roku coraz bardziej za granicą... i zauważyła to i agencja Moody's, i agencja Fitch, że ta nasza nadmierna zależność od długu zagranicznego jest naszą słabością.

To jeszcze ostatnie pytanie z tej sprawy. Fitch ostrzega, bo są zagrożenia i te zagrożenia mogą w przyszłości wpłynąć na to, że ta opinia będzie bardziej negatywna niż dziś. A te zagrożenia to wzrost deficytu w tym roku bieżącym, który nam się zaczął i mamy też rekordowe zadłużenie - ponad bilion, to jest rzeczywiście dużo. Wiele osób w Polsce też przestrzega przed tym.

To powinni tak jak diabeł ubrał się ornat i ogonem na mszę dzwoni sami się uderzyć w pierś, bo my odziedziczyliśmy zadłużenie rzeczywiście ogromne po wszystkich poprzednich rządach, które dodawały tego zadłużenia bardzo dużo. Zresztą trzeba w tym miejscu podkreślić, że zwłaszcza rządy PO-PSL przez 8 lat podwoiły nasze zadłużenie, a nawet więcej niż podwoiły zadłużenie.

Więc my dzisiaj jesteśmy w takiej sytuacji, że reperujemy żagle, naprawiamy łódź, którą płyniemy, bo rzeczywiście zadłużenie jest wysokie, aczkolwiek też trzeba w proporcjach na to popatrzeć. Jest to jedno z najniższych zadłużeń w Europie, w UE, więc tutaj też nie ma co przesadzać. Z tego punktu widzenia ja nie niepokoję się ani o rok 2017, ani o 2018, ponieważ wiem, że my w to zadłużenie inwestujemy w taki sposób, żeby podnieść wydajność polskiej gospodarki i dzięki temu zmniejszać je w przyszłości.

Ale inwestycje nie rosną, a miały rosnąć. PKB też miał być wysoki, a będzie niższy.

Znaczy na PKB trzeba popatrzeć w proporcji do krajów, które nas otaczają. Wszędzie PKB spadło i u nas również PKB troszeczkę spadło, tymczasem perspektywy, które pokazują agencje ratingowe, bo inaczej by nie utrzymały tych ratingów, jak również Bank Światowy i MFW, są bardzo pozytywne.

Nadal jest pan zakochany w polskim budżecie?

Tak, jak najbardziej. Uważam, że jest to najlepszy budżet dla polskich rodzin, najlepszy budżet dla Polaków od 27 lat. Tam jest właśnie 500+, tam jest taka ściągalność podatków i taki wzrost inwestycji - akurat też do pańskiego pytania - te inwestycje też również są, np. większe inwestycje w drogi, w koleje, z naszego budżetu również, to nie tylko środki unijne.

Czyli ta miłość się nie zmieniła.

Po prostu jest to najlepszy budżet dla Polaków.

Mimo że część opozycji uznaje ten budżet za nielegalny. Nie przeszkadza to panu w tym kochaniu się budżecie?

Ja bym powiedział tak, bo to jest bardzo ważna kwestia, więc ja powiem, że uważają tak, ponieważ on został uchwalony w innej sali. W tej samej sali dzisiejszy szef opozycji pan Grzegorz Schetyna prowadził również obrady, więc można było prowadzić? Można było. Czy było kworum? Było kworum, ponieważ 236 posłów się podpisało - można to sprawdzić? Można. I są kamery - można sprawdzić kto wchodził, kto wychodził? Wszystko można sprawdzić co do jednego człowieka. Więc wszystko było absolutnie legalnie.

Jaki to może mieć wpływ na opinię inwestorów o Polsce zagranicznych? Bo jeśli rząd mówi: budżet jest dobry, a opozycja mówi: budżetu nie ma...

Jak się okazało właśnie, najważniejsi inwestorzy, czyli agencje ratingowe, banki inwestycyjne, fundusze inwestycyjne, czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy oceniły nas bardzo pozytywnie. Więc ja mogę tylko podsumować, że cała ta blisko miesięczna awantura na szczęście zupełnie nie przełożyła się na postrzeganie Polski, a nawet wręcz przeciwnie - jesteśmy teraz w procesie dyskutowania kilku bardzo ciekawych, kolejnych inwestycji zagranicznych w Polsce.

Przejął się pan słowami Donalda Tuska, który ostrzegał polski rząd, że taki właśnie podjęty w nie do końca przejrzysty sposób budżet może mieć wpływ na decyzje Brukseli?

No to będzie odpowiedź właściwie bardzo podobna jak to, co do tej pory powiedziałem. To znaczy jak się okazuje, wszystkie najistotniejsze instytucje finansowe świata i ratingowe, czyli oceniające sytuację w Polsce, nie tylko się tym nie przejęły, ale Międzynarodowy Fundusz Walutowy dał nam bardzo mocny znak potwierdzenia siły naszej gospodarki i prawidłowości działań wszystkiego, co się zdarzyło w Sejmie.

Tę opinię Donalda Tuska traktuje pan jako próbę takiego "mącenia" jak to ujęła pani premier? Czy raczej jako dowód troski o Polskę?

Ja uważam, że to jest szkodliwa bardzo opinia. Pan przewodniczący Tusk wysłuchuje zwykle zdania 28 krajów i dopiero potem zabiera głos, więc w naszej sytuacji krajowej szkoda, że wysłuchał tylko jednej strony, bo jakby wysłuchał również drugiej strony to myślę, że opinia byłaby zupełnie inna.

Panie premierze, Komitet Stabilizacji Finansowej, pan też w tym komitecie zasiada, zaopiniował, że restrukturyzacja kredytów walutowych w Polsce oczywiście, może być, ale tylko na zasadzie dobrowolności. Czy to oznacza koniec nadziei frankowiczów na takie ustawowe uregulowanie tego problemu?

Ja mam nadzieję, że wręcz przeciwnie, że ta nadzieja po tym rośnie. Ponieważ mnie akurat na posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej teraz nie było, ale znam wyniki tego posiedzenia i są to zdecydowane kroki w kierunku wzmocnienia siły kredytobiorców względem banków.

Zarówno jeśli chodzi o spready, ale w szczególności w zakresie wymiany walut. Więc od tej strony patrząc, jak również od strony wyroków sądowych, które określiły, że w niektórych przypadkach - w wielu przypadkach być może, nie wiem dokładnie w ilu, bo to w każdym z poszczególnych banków jest ta wiedza - jeżeli były jakieś klauzule nadużywające prawa, to one powinny być bezwzględnie wykorzenione i kredytobiorcy powinni otrzymać z powrotem swoje środki.

Więc te wyroki powinny być wykonywane. Ja mam nadzieję, że ten problem będzie mniejszy, nie tylko miesiąc po miesiącu, ale również że skokowo banki przystąpią do bardziej takiej solidnej dyskusji, partnerskiej dyskusji z kredytobiorcami.

Spytam na koniec jeszcze o walkę ze smogiem, bo rząd przyjął taki projekt "Czyste powietrze". Fachowcy mówią, że to są bardzo dobre założenia. Efekty poznamy za kilka, może nawet kilkanaście lat. Spytam pana, bo wydaje mi się, nie jestem fachowcem, ale widzę gołym okiem, że największy problem to jest to, czym my palimy w piecach. Czy może warto, żeby rząd pomyślał, żeby te efekty tego naprawdę szybko. O takim programie, nazwę to Węgiel+, Smog+ i zrobić coś na zasadzie programu 500+ - dotować po prostu lepsze paliwo, tak żeby ludzie, których na to nie stać, mogli palić naprawdę dobrym węglem.

Strzelił pan w dziesiątkę, dokładnie na komitecie ekonomicznym cztery dni temu rozmawialiśmy o tym, żeby zagwarantować wysoką jakość paliwa, żeby zagwarantować jakość kotłów, w których to paliwo jest spalane i nad tymi rozporządzeniami pracujemy tak, że na sezon grzewczy 2017/2018 będą gotowe.

To będą dotacje dla tych, którzy potrzebują, na przykład?

Oczywiście, to będą dotacje również właśnie do kotłów, to będą dotacje do termoizolacji budynków, żeby budynki były energooszczędne i wielkie programy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska zostaną też uruchomione. Zresztą warto uświadomić słuchaczom, że to nasz rząd się za to pierwszy zabrał, bo rzeczywiście to są zaniedbania ostatnich wielu lat i ja jestem przekonany, że to nie jest kwestia kilkunastu lat. Ale już w najbliższym roku zauważymy poprawę jakości powietrza.

To jeszcze krótko na koniec - jest pan w stanie tu, w tym studiu, zapewnić, że to nie będzie tak, że ci, którzy mają stare piece albo stare samochody, będą obciążeni jakimiś dodatkowymi opłatami czy podatkami za to, że właśnie jeżdżą "trupem", a nie mają nowego samochodu?

Nie rozmawialiśmy o żadnym takim wariancie. Patrzyliśmy tylko na to, by ludziom pomóc rzeczywiście w poprawie jakości spalania paliwa właśnie poprzez zmianę pieców, kotłów, poprzez poprawę termoizolacji, czyli raczej pozytywne programy, a nie karanie kogoś za to, że po prostu nie stać go na lepsze paliwo.

Więcej informacji ekonomicznych na RMF24.pl

MarketNews24

Graj razem z nami dla WOŚP! Wesprzyj Orkiestrę na pomagam.interia.pl

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: alarm smogowy | zadłużenie państwa | frankowicze | budżet | rating
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »