Morawski: Cudów nie ma, produkcja musiała zwolnić

Ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości Ignacy Morawski o czwartkowych danych GUS dotyczących produkcji przemysłowej i cen produkcji. W marcu produkcja zwiększyła się o 0,7 proc. licząc rok do roku, podczas gdy rynek oczekiwał zwyżki o 4,3 proc. Ceny produkcji przemysłowej urosły w marcu o 4,5 proc. w ujęciu rocznym, wobec prognozy na poziomie 4,9 proc.:

Ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości Ignacy Morawski o czwartkowych danych GUS dotyczących produkcji przemysłowej i cen produkcji. W marcu produkcja zwiększyła się o 0,7 proc. licząc rok do roku, podczas gdy rynek oczekiwał zwyżki o 4,3 proc. Ceny produkcji przemysłowej urosły w marcu o 4,5 proc. w ujęciu rocznym, wobec prognozy na poziomie 4,9 proc.:

"Dane o produkcji przemysłowej i budowlanej w marcu są kolejnym potwierdzeniem osłabienia polskiej gospodarki. Przewidywałem, że będą gorsze niż w lutym, ale nie aż tak (...). Za osłabienie produkcji odpowiada m.in. eksport, gdyż to branże typowo eksportowe zanotowały słabe wyniki. Produkcja mebli spadła o 11,3 proc., a pojazdów o 10,5 proc. rok do roku.

Jak wskazywałem w ostatnim Miesięcznym Przeglądzie Ekonomicznym, sytuacja, w której niemiecka produkcja wyraźnie słabnie, a polska produkcja trzyma się w najlepsze wysokich poziomów, musiała się skończyć. Polska gospodarka musiała zareagować na osłabienie w Niemczech, cudów nie ma.

Reklama

Niepokojące są dane o produkcji budowlanej, która wzrosła tylko o 3,5 proc. rok do roku. To może sugerować, że słabnie dynamika inwestycji. Chociaż za wcześnie na wyciąganie jednoznacznych wniosków. Produkcja budowlana jest bardziej zmienna niż produkcja przemysłowa i łatwiej o nieoczekiwane skoki w jedną i drugą stronę. Prawdopodobnie w kolejnych miesiącach dynamika produkcji budowlanej będzie wyższa.

Bardziej od oczekiwań wyhamowała również inflacja cen producentów (PPI) - z 6 proc. w lutym do 4,5 proc. w marcu. To m.in. efekt wysokiej bazy z roku poprzedniego, ale również umocnienia złotego z początku roku. Te dane wskazują na malejącą presję inflacyjną ze strony cen surowców.

Choć dane dość jednoznacznie przeczą nadziejom, że spowolnienie PKB w pierwszym kwartale 2012 roku było minimalne, to przestrzegałbym również w popadanie w inną skrajność i sugerowanie, że mamy do czynienia z hamowaniem z piskiem. Na razie dane układają się w scenariusz spowolnienia wzrostu PKB do około 3,5 proc. w pierwszym kwartale, z ryzykiem nieznacznie niższego odczytu. Dane odsezonowane nie są złe i wskazują, że mamy do czynienia ze spowolnieniem, a nie załamaniem dynamiki produkcji.

Informacje te są naturalnie kolejnym solidnym argumentem przeciwko podnoszeniu stóp procentowych i będą stanowiły dla Rady Polityki Pieniężnej, prącej do podwyżki kosztu pieniądza, duży problem.

Z jednej strony wielu członków RPP zaostrzyło sobie apetyty na podwyżkę, z drugiej strony RPP wyraźnie wskazała, że podwyżka nastąpi w momencie, gdy nie napłyną sygnały o wyraźnym spowolnieniu gospodarki. W tym momencie prognozuję, że w maju stopy procentowe NBP pozostaną bez zmian, a RPP wyśle sygnał, że czeka na potwierdzenie, czy mamy do czynienia z łagodnym, czy solidnym spowolnieniem. Przed jej decyzją, zaplanowaną na 9 maja, ważna będzie jeszcze publikacja danych o sprzedaży detalicznej w przyszłym tygodniu i indeksie PMI za dwa tygodnie".

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Morawski | produkcje | GUS | dane makroekonomiczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »