Na Białorusi rejestrują się bezrobotni, by nie być darmozjadami
W stolicy Białorusi, Mińsku zdecydowanie wzrosła liczba osób rejestrujących się w biurach pośrednictwa pracy. W styczniu średnio codziennie do urzędu zgłaszało się 70 osób poszukujących pracy, czyli o 80 procent więcej niż rok wcześniej.
Tak niespodziewany wzrost liczby osób chcących uzyskać status bezrobotnego media tłumaczą planowanym wprowadzeniem podatku dla darmozjadów. Osoby nigdzie nie pracujące i nie poszukujące pracy będą musiały płacić państwu określoną sumę. Według szacunków podatek od darmozjadów wynosiłby równowartość około 1 tysiąca złotych rocznie. Z jednej strony ma on zmobilizować bezrobotnych do poszukiwania pracy. Z drugiej - ujawnić ludzi pracujących na czarno i nie płacących podatków.
W ubiegłym roku na Białorusi nigdzie nie pracowało niemal pół miliona osób, czyli 10 procent ludności w wieku produkcyjnym. Tymczasem w urzędach pracy oficjalnie było zarejestrowanych zaledwie nieco ponad 20 tysięcy ludzi. Część ludzi nie rejestrowała się jako bezrobotni ze względu na niskie zasiłki.