Nad polskimi plażami obserwuje się zwiększoną ilość dronów. Turyści mogą się bronić?

Plażowicze narzekają na modne drony. Bez przeszkód można je nabyć w każdym sklepie z elektroniką. Jednak użytkownicy takich maszyn często nie zdają sobie sprawy z tego, że ich działania bywają niezgodne z prawem.

Za naruszenie prywatności czy rozpowszechnianie wizerunku innych osób bez ich zgody grożą poważne kary. Zgodnie z regulacjami, operatorzy tych urządzeń nie mogą zakłócać spokoju i porządku publicznego oraz narażać kogokolwiek na szkodę. Z kolei opublikowanie nagrania w serwisach społecznościowych to ryzyko wypłaty odszkodowania, a nawet więzienia. Z drugiej strony eksperci podkreślają, że brakuje odpowiednich przepisów, które w pełni chroniłyby urlopowiczów przed tego typu zachowaniem.

Loty z ograniczeniami

W powietrzu unosi się coraz więcej dronów. Duża ich część to niewielkie aparaty dla amatorów, służące rozrywce. Jednak nie w każdym miejscu można ich używać. Choć nie ma jednolitego prawa dla bezzałogowych statków powietrznych (BSP), zasady rekreacyjnych lotów są regulowane przez rozporządzenia Ministra Infrastruktury i Budownictwa. Wynika z nich, że nad wieloma obiektami nie można latać bez odpowiedniego zezwolenia. Dotyczy to przede wszystkim dróg lądowych, wodnych i kolejowych, a także linii energetycznych, telekomunikacyjnych czy stacji paliwowych. Do tej listy należy dodać także lotniska i budynki użyteczności publicznej. Operatorzy tego typu maszyn powinni zachować odległość, która wynosi w poziomie 30 m od zabudowań i 100 m od ludzi oraz pojazdów.

Reklama

- Wyjątkiem są urządzenia lekkie o masie poniżej 0,6 kg. W ich przypadku licencja nie jest potrzebna, a loty nie wymagają zezwolenia. To jednak nie oznacza pełnej swobody. Takie drony nie mogą latać nad ulicami, ludźmi i samochodami. Należy ich używać wyłącznie poza miastami. Co więcej, muszą pozostawać w zasięgu wzroku użytkownika. Trzeba też wiedzieć o tym, że podglądanie kogoś za pomocą latającego obiektu może stanowić naruszenie przepisów karnych - tłumaczy adwokat Kamil Wasilewski, autor bloga prawniczego latam-dronem.pl.

Można powołać się na art. 190a § 1 kodeksu karnego, który odnosi się do uporczywego nękania. W tym przypadku chodzi o wzbudzanie poczucia zagrożenia lub istotne naruszanie prywatności ofiary. Wówczas przestępca podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Filmowana osoba, np. plażowicz, ma prawo również oskarżyć użytkownika drona o złośliwe niepokojenie, opierając się na art. 107 kodeksu wykroczeń. Sprawcy grozi ograniczenie wolności, grzywna do 1500 zł albo nagana. Ponadto, zgodnie z art. 51 kw, za zakłócenie porządku sterujący maszyną może też trafić do aresztu.

- Sama obecność bezzałogowca w pobliżu osób postronnych może niepokoić, tym bardziej że nie wiadomo, w jakich celach pojawia się latające urządzenie. Z drugiej strony wyposażenie w kamerę i mikrofon umożliwia filmowanie oraz nagrywanie rozmów bez czyjejkolwiek zgody. W przypadku standardowego rejestrowania za pomocą kamery, smartfona czy aparatu fotograficznego mamy do czynienia z ograniczeniami prawnymi. To samo dotyczy dronów, choć urządzenia są zamontowane na pokładzie i sterowane przez użytkownika - komentuje adwokat.

Legalne nagrywanie?

Filmowanie innej osoby bez jej zgody nie jest zabronione dopóki, dopóty twórca nagrania nie rozpowszechnia cudzego wizerunku. Gdy do tego dojdzie, np. na portalu społecznościowym, poszkodowanemu przysługują roszczenia. Za bezprawną publikację zdjęcia innej osoby bez jej zgody grozi kara grzywny, ograniczenie wolności albo pozbawienie jej do lat 2, zgodnie z treścią art. 116 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

- Wizerunek osoby oraz prawo do prywatności to są dobra osobiste, podlegające ochronie, o których mowa w art. 23 kodeksu cywilnego. Podglądany musi w pierwszej kolejności ustalić, kto jest użytkownikiem drona. Wówczas powinien wezwać go do natychmiastowego zaprzestania tego typu działań i dobrowolnego usunięcia filmu. Niestety nie ma skutecznego sposobu na poznanie danych osobowych sprawcy zamieszania. Nie jest prowadzony żaden publiczny rejestr takich osób. Natomiast powszechnym zwyczajem jest umieszczanie na tego typu obiektach tabliczek, na których znajdują się informacje nt. właściciela, w tym jego nr telefonu. Najlepiej byłoby schwytać takie urządzenie, co oczywiście jest dość trudne - wyjaśnia mecenas Kamil Wasilewski.

Gdyby samodzielne próby ochrony wizerunku i prywatności nie przyniosły skutku, poszkodowany ma prawo wezwać policję. Jeśli pozna dane osobowe podglądacza, to będzie mógł wystąpić przeciwko niemu do sądu z powództwem. Od człowieka, który rozpowszechnia wideo z naszym udziałem w Internecie, możemy domagać się zapłaty zadośćuczynienia, zaniechania dalszego publikowania nagrania, usunięcia skutków działania oraz oddania ewentualnie "zarobionych" naszym kosztem pieniędzy. Jeżeli sprawcą zamieszania okaże się dziecko poniżej 13. roku życia, to za jego wybryki będą odpowiadać przed sądem rodzice lub opiekunowie prawni.

- Jeśli użytkownik drona osiąga zyski za rozpowszechnianie wizerunku innych osób oraz powiela takie materiały, może trafić do więzienia nawet na 5 lat. Może się również zdarzyć, że ktoś z ukrycia fotografuje nasze dokumenty, np. gdy kupujemy piwo albo wypożyczamy sprzęt wodny na plaży. Celem takiego działania mogłaby być chęć zaciągnięcia kredytu w imieniu upatrzonej ofiary. Podszycie się pod sfilmowanego człowieka, czyli tzw. kradzież tożsamości, to przestępstwo, za które, zgodnie z treścią art. 190a § 2 kodeksu karnego, grozi kara pozbawienia wolności do lat 3 - informuje adwokat Wasilewski.

Skomplikowane regulacje

Na razie nie ma jednej, kompleksowej regulacji prawnej dotyczącej wykorzystywania bezzałogowych statków powietrznych. Poza rozporządzeniami, precyzującymi w jakich warunkach można je wykorzystywać, takie obiekty podlegają innym ustawom. To m.in. prawo lotnicze, autorskie, cywilne, karne, wykroczeń oraz komputerowe. Warto też pamiętać o tym, że naruszenie przepisów podczas prywatnych lotów w przestrzeni publicznej może skutkować poważnymi sankcjami.

- Obecnie brakuje przepisu, który wprost zakazywałby nagrywania innych osób bez ich zgody. Karalne są inne ww. działania, jak uporczywe nękanie czy rozpowszechnianie cudzego wizerunku. Nasuwa się zatem wniosek, że regulacje nie są jednolite i wystraczające. Moim zdaniem, należałoby je doprecyzować w ten sposób, aby dokładnie określić, kiedy można kogoś filmować, a w jakich sytuacjach jest to absolutnie zabronione. Postęp technologiczny to wręcz wymusza - zaznacza adwokat.

Co prawda operator powinien mieć urządzenie w zasięgu wzroku, ale i tak ma szansę ukryć się przed inwigilowanymi czy nękanymi osobami w przestrzeni publicznej, np. za plażowym parawanem. Tymczasem w Szwajcarii prawnicy uważają, że można zestrzelić latający obiekt w celu ochrony swojej prywatności. Jest ona naruszona np. wtedy, gdy prywatny detektyw używa tego typu sprzęt, aby udowodnić małżeńską zdradę. Zniszczenie cudzego mienia za pomocą broni palnej jest też dopuszczalne w sytuacji, gdy konkurencja wykorzystuje dron do złamania tajemnicy przedsiębiorstwa. Dla przykładu, fotografuje lub nagrywa proces produkcji, który stanowi know-how poszkodowanej firmy.

- W Polsce zestrzelenie drona jeszcze jest niedozwolone. W sytuacjach krytycznych całkowicie legalne pozostają inne środki techniczne. Odpowiedzią na popularność ww. maszyn jest dostępność na rynku urządzeń służących do wykrywania oraz ich neutralizacji. Tego typu sprzęty przeznaczone są do użytku przez osoby prywatne, podmioty gospodarcze oraz wojsko. W mojej opinii, to jest jeden ze skutecznych sposób radzenia sobie z takimi zjawiskami - podsumowuje autor bloga prawniczego latam-dronem.pl.

MondayNews
Dowiedz się więcej na temat: plaża | drony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »