Najwyżej 12 minut reklam na godzinę

Drażnią cię reklamy w telewizji? Komisję Europejską też. Uważa ona, że widz nie powinien oglądać więcej niż 12 minut reklam na godzinę programu. Komisja chce także uściślić zasady stosowania tzw. product placement. Przykładowo, pojawienie się na ekranie Jamesa Bonda za kierownicą astona martina powinno być poprzedzone stosownym ostrzeżeniem.

Komisja przejrzała starą dyrektywę "Telewizja bez granic" z 1989 r. i uznała, że wymaga ona uaktualnienia, głównie jeśli chodzi o stosowanie tzw. product placement, czyli umieszczania prawdziwych produktów i marek, np. samochodów, w programach i filmach. Dotychczasowe przepisy - twierdzi KE - były niejasne i nieskuteczne.

Jeśli proponowane zmiany wejdą w życie, widzowie będą ostrzegani o product placement, jak palacze o szkodliwości palenia tytoniu. Komisja chce, żeby przed emisją programu, w którym pojawia się reklama jakiegoś produktu lub marki, telewidz został o tym poinformowany. Forma i sposób ostrzeżenia KE pozostawia do uznania każdemu z państw członkowskich. Product placement będzie całkowicie zakazany w programach informacyjnych i dla dzieci, tak by nie domagały się one od rodziców kupna płatków, jakie je na śniadanie bohater ich ulubionego serialu.

Reklama

Nieco bardziej elastyczne będą przepisy dotyczące reklam w telewizji. Nadawcy sami będą mogli ustalić, kiedy nadają reklamy, ale Komisja podtrzymuje istniejący przepis, że reklam nie może być więcej niż 12 minut na godzinę. Przestaje obowiązywać limit 20 minut między jednym a drugim blokiem reklam. Programy informacyjne i dla dzieci, a także filmy będzie można przerywać najwyżej raz na 35 minut; niedozwolone będzie przerywanie transmisji religijnych.

Niezmienione pozostają przepisy dotyczące reklamy używek. Papierosów w ogóle nie można reklamować. Alkohol - owszem, o ile reklama nie jest kierowana do dzieci, nie zachęca do nadmiernej konsumpcji, nie łączy alkoholu z jazdą samochodem ani nie sugeruje, że picie "ma efekt terapeutyczny" albo wzmaga atrakcyjność seksualną.

Nie oznacza to, że kraje członkowskie muszą zgadzać się u siebie na reklamę alkoholu w telewizji. Dyrektywa przewiduje, że każdy kraj może przyjąć rozwiązania bardziej szczegółowe i dalej idące. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ustawodawca krajowy całkiem zakazał product placement albo zaostrzył przepisy dotyczące reklam na przykład w telewizji publicznej.

Podobnie władze krajowe będą mogły doprecyzować przepisy o ochronie dzieci. Dyrektywa nakazuje im "podjęcie stosownych działań", by programy telewizyjne nie zagrażały rozwojowi fizycznemu, psychicznemu i moralnemu dziecka, zwłaszcza poprzez narażenie go na pornografię i sceny przemocy. Każdy kraj sam ustali, co to jest pornografia, a także jak oznakuje programy tylko dla dorosłych. Dyrektywa daje wybór między "ostrzeżeniem akustycznym" a symbolem wyświetlanym podczas całego programu.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Product placement | dyrektywa | reklamy | reklamy w telewizji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »