Nie stać nas na prezenty

Członek RPP Halina Wasilewska-Trenkner sugeruje, że ostatnie decyzje parlamentu - między innymi w sprawie tzw. podwójnej ulgi na dziecko - zwiększają niepewność co do sytuacji finansów publicznych w 2008-2009 roku.

Taką opinię Wasilewska-Trenkner wyraziła na kongresie bankowym zorganizowanym przez magazyny Forbes i Newsweek. Polska planuje, że w 2009 roku spełni kryteria z Maastricht i obniży deficyt budżetu poniżej 3 proc. PKB. Parlament wbrew stanowisku rządu przegłosował tzw. podwójną ulgę na dziecko w PIT i zmniejszył dochody budżetu. "Problem z finansami publicznymi jest taki, że trzeba wykazać, że poprawa deficytu finansów publicznych jest trwała. Stąd pewne decyzje zwiększające deficyt są zagrożeniem - w 2007 jeszcze małym, ale w 2008 i 2009 będzie rosła skala tego zjawiska" - powiedziała Wasilewska-Trenkner. "Do tego pytanie brzmi: czy w 2008 i w 2009 roku będziemy mieli w miarę zrównoważony budżet i w miarę zrównoważony deficyt finansów publicznych" - powiedziała.

Reklama

Zdaniem Konfederacji Pracodawców Polskich przedstawiony do konsultacji projekt budżetu państwa na 2008 rok, nie spełnia oczekiwań i nie zapowiada, tak potrzebnego, przełomu w finansach państwa.

Jest to budżet kontynuacji, braku wizji rozwoju państwa. Nie przewiduje zasadniczej zmiany struktury wydatków, która jest krytykowana przez ekonomistów i praktyków gospodarczych. Brakuje ukierunkowania wydatków na cele inwestycyjne, podnoszące naszą konkurencyjność, jak na przykład innowacyjność gospodarki - powiedział prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich, Andrzej Malinowski. Dzisiaj w okresie wysokiego tempa wzrostu gospodarczego powinno się dążyć do zwiększenia ilości środków przeznaczonych na te cele. Bez takich działań nasza gospodarka będzie stopniowo tracić na konkurencyjności. Zwłaszcza, jeśli dokona się analizy strony wydatkowej budżetu, gdzie wydatki prawnie zdeterminowane, tzw. wydatki "sztywne", mają stanowić ponad 70% wydatków ogółem i są wyższe od tegorocznych o 5,1% - ocenia szef KPP.

Projekt ustawy budżetowej na rok 2008 zakłada, że tempo wzrostu PKB w Polsce wyniesie 5,5%, średnioroczna inflacja 2,3%. Nastąpi pod koniec 2008 roku spadek bezrobocia do ok. 1,5mln osób; stopa bezrobocia wyniesie 9,9%. Planowane jest utrzymanie "kotwicy budżetowej". Dochody mają wynieść ok. 247mld zł, a wydatki ponad 275mld zł (podane wielkości nie uwzględniają środków na finansowanie programów i projektów realizowanych przy udziale środków pochodzących z budżetu Unii Europejskiej). Deficyt budżetowy ma wynieść niewiele ponad 28 mld zł. Ustawa budżetowa, która jest podstawą polityki państwa w roku bieżącym, przewidywała deficyt w wysokości 30 mld zł. Budżet na 2008 rok zakłada więc obniżenie deficytu. Niemniej jednak nadal będzie on wysoki, co stoi w sprzeczności z koniecznością racjonalizacji wydatków publicznych, niezbędną dla osiągnięcia kryteriów z Maastricht. Projekt nie przewiduje również rozwiązań w istotny sposób wpływających na rozwój gospodarczy.

Projekt budżetu i zawarta w nim struktura wydatków nie przewidują żadnych działań, które wypełniałyby postulat reformy finansów publicznych. Jest ona, po raz kolejny, odkładana na bliżej nieokreśloną przyszłość. Deficyt budżetowy oscyluje wciąż jest bliski 30 mld zł. Fiskalizm wobec podmiotów gospodarczych nie będzie więc znacząco niższy. Projekt został stworzony według dotychczasowych metod. Nadal nie wykorzystuje się zadaniowej metody konstruowania budżetu państwa, w którym wydatki przeznaczane byłyby na konkretne cele bez ograniczeń czasowych, w miejsce obecnej symulacji wydatków przeznaczonych łącznie dla jakiegoś sektora w okresie roku. W opinii Konfederacji Pracodawców Polskich zadaniowość budżetu pozwoliłaby ograniczyć marnotrawstwo środków publicznych.

Projekt zakłada wzrost gospodarczy w 2008 roku na poziomie 5,5%. Pracodawcy w swym stanowisku do założeń tego budżetu, przedłożonym w ramach Komisji Trójstronnej, wskazywali, że założenie 5% dynamiki PKB zapewniałoby margines bezpieczeństwa, a ewentualne, wyższe dochody uzyskane dzięki szybszemu wzrostowi PKB, mogłyby zostać wykorzystane na redukcję deficytu.

Przewidywany wzrost gospodarczy w roku 2007 wyniesie 6,5%, jest więc o 1% wyższy od prognozowanej dynamiki PKB w roku przyszłym, przewiduje się również spadek dynamiki popytu krajowego. Może to skłaniać ku konkluzji, że rok 2007 jest szczytem cyklu koniunkturalnego. Nie jest jednak przesądzone, że Polska jest skazana na kilkuletni okres stopniowego spadku dynamiki PKB, tak jak to miało miejsce na przełomie wieków. Utrzymanie w okresie najbliższych kilku lat wzrostu gospodarczego na poziomie oscylującym wokół 5% jest możliwe, choć wiele zależy oczywiście od czynników zewnętrznych. Jednak, aby tak się stało, potrzebna jest odpowiednia polityka gospodarcza państwa. Należy ograniczać sztywne wydatki budżetowe, tak aby możliwe było zmniejszenie obciążeń fiskalnych przedsiębiorstw, oraz dalsze obniżanie kosztów pracy. Stworzy to warunki do dalszego rozwoju przedsiębiorczości oraz poprawi konkurencyjność naszych firm na globalnym rynku. Projekt budżetu nie wypełnia jednak tego postulatu.

Przewidywany jest wzrost eksportu o 8%; realna wartość tego wskaźnika w 2007 roku wyniesie ok. 8,6%. Pomimo tego, udział eksportu w PKB w 2008 roku ma ukształtować się na rekordowym poziomie 42,9%. Wzrost importu ma wynieść 12%, wobec przewidywanego na rok obecny wzrostu na poziomie 14,9%. Dynamika importu będzie zatem większa od wzrostu eksportu. Niemniej jednak poziom eksportu wystawia dobre świadectwo naszym przedsiębiorstwom, konkurującymi przecież na globalnym rynku, który charakteryzuje się wysoką konkurencją.

Potrzebne są jednak działania, które w długiej perspektywie umocnią naszą pozycję eksportową. Eksportujemy bowiem głównie produkty proste, niskoprzetworzone, żywność, półsurowce. Faktem jest, że Polska jest np: jednym z największych eksporterów samochodów. Jednak jest to wynikiem importu technologii, a nie rozwoju technologicznego rodzimych przedsiębiorstw. Dziś konkurujemy głównie ceną, nasza przewaga w tym zakresie nie ma charakteru długoterminowego. Dlatego budżet powinien dużo większą wagę przykładać do pobudzania innowacyjności przedsiębiorstw.

Niski poziom wydatków na działalność badawczo - rozwojową jest jedną z przyczyn faktu, że co roku zgłaszamy tylko 2,7 patentów na milion mieszkańców. Średnia w Unii Europejskiej wynosi aż 133,6 patentów. Nie zwiększając nakładów finansowych na badania i rozwój skazujemy się na sytuację, w której nadal będziemy konkurować stosunkowo niskimi kosztami pracy. Jednak w długim okresie będzie to coraz trudniejsze. Projekt budżetu na 2008 rok nie wprowadza tu zasadniczych zmian. Przewiduje finansowanie 23 programów wieloletnich z zakresu wsparcia finansowego inwestycji oraz wzrostu innowacyjności gospodarki, w tym wspieranie rozwoju gospodarki oraz rozwoju regionalnego na obszarach o wysokiej stopie bezrobocia, w kwocie niecałych 152 mln zł. Rozwoju nauki dotyczą 4 programy, które mają kosztować 165 mln zł. Wysokość tych kwot wskazuje, że nie docenia się wagi innowacyjności gospodarki.

Szacuje się, że przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w 2007 roku będzie wyższe o 4,6% niż w 2006 roku, a w całej gospodarce narodowej wzrost zatrudnienia wyniesie 2,8%. Projekt budżetu na 2008 rok zakłada, że wskaźnik ten wyniesie 2,0%. Przedstawione uzasadnienie, które opiera się na korelacji wzrostu gospodarczego i popytu konsumpcyjnego oraz inwestycyjnego ze wzrostem zapotrzebowania na pracę nie jest wystarczające. Należy zaznaczyć, że przedsiębiorcy borykają się z problemem braku odpowiednich pracowników. Brakuje systemowych działań, które pozwalałyby dostosowywać profil osób poszukujących pracy do oczekiwań przedsiębiorców. Jest to czynnik hamujący rozwój gospodarczy; przedsiębiorcy muszą brać na swoje barki przystosowywanie nowych pracowników do wymagań obsadzanych stanowisk, co zniechęca do zwiększania zatrudnienia i zwiększa koszty funkcjonowania przedsiębiorstw. Niemniej jednak 2% wskaźnik wzrostu zatrudnienia w całej gospodarce jest realny; pozytywny wpływ wywrze obniżenie wymiaru składki rentowej w części płaconej przez pracodawców.

Liczba bezrobotnych na koniec 2008 rok ma wynieść 1,5 mln, a stopa bezrobocia 9,9%. W uzasadnieniu czytamy, że jednym z czynników umożliwiających taką prognozę jest wzrost płac, który zachęca do aktywności na rynku pracy. Zapomina się jednak, że gwałtowny wzrost wynagrodzeń, z jakim mamy do czynienia obecnie, wpływa ujemnie na tworzenie miejsc pracy, co jest związane z konkurencyjnością przedsiębiorstw. Projekt zakłada, że wynagrodzenia w 2008 roku wzrosną realnie o 3,6% (nominalnie o 6%). Utrzyma się więc wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń. Jak już wspomniano, dziś konkurujemy głównie ceną. Sytuacja w zakresie wynagrodzeń powoduje, że będzie to coraz trudniejsze.

Tempo wzrostu inwestycji ma wynieść w 2008 roku w ujęciu realnym 14,5%, wobec 21,5% w 2007 roku. Wystąpi więc spadek dynamiki tego wskaźnika o ok. 30%. Wpływ na to oprócz czynników wskazanych w uzasadnieniu projektu, będzie miał fakt, że przedsiębiorstwom może być już trudno skonstruować opłacalne projekty. Poza tym mamy do czynienia z wysokim efektem bazy statystycznej. Znaczącą wadą projektu budżetu jest fakt, iż konstruuje się go w okresie kampanii wyborczej. Przedwyborcze "prezenty", będące niczym innym, jak rozdawnictwem publicznych pieniędzy bez wątpienia odczuje, już w 2009 roku, cała polska gospodarka.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »