NIech prezydent zawetuje nowelizację ustawy o OZE

Wnioskujemy do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie nowelizacji ustawy o OZE, ponieważ ona niszczy odnawialną energetykę, blokuje jej rozwój i szanse na uniezależnienie energetyczne Polski - oświadczył ostatnio lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

- Wnioskujemy do prezydenta o zawetowanie ustawy o OZE, bo ona niszczy odnawialną energetykę, blokuje jej rozwój, szanse na uniezależnienie energetyczne Polski - zapowiedział szef PSL w środę na konferencji prasowej w Sejmie.

Według niego, dzisiaj "nie spełniamy żadnych warunków, norm, do których się zobowiązaliśmy i nie spełnimy ich do roku 2020". - Przypomnę, 15 proc. energii w 2020 r. powinno pochodzić z energii odnawialnej. Nie spełnimy tych wymagań, bo dewastacja, zaoranie naturalnej, zielonej, energii odnawialnej przez PiS jest nieprawdopodobne - powiedział Kosiniak-Kamysz.

Reklama

- To jest jak z Puszczą Białowieską. Tutaj również grożą nam wielomilionowe kary, nakładane każdego dnia - dodał lider ludowców.

Zdaniem Kosiniak-Kamysza, minister środowiska Jan Szyszko "kompletnie sobie nie radzi" z sytuacją, zarówno w kwestii Puszczy Białostockiej jak i OZE. Jak podkreślił, gdyby premier Beata Szydło chciała pokazać, że jest "autentycznym premierem", to powinna zdymisjonować szefa resortu środowiska.

Nowe przepisy dot. OZE krytykował też poseł ludowców Mieczysław Kasprzak. -To jest bardzo zła ustawa, przygotowana bez konsultacji społecznych, przyjęta w trybie ekspresowym. Spowoduje ona, że już trudna sytuacja producentów energii zielonej, odnawialnej, pogorszy się - przekonywał.

Według Kasprzaka, "firmy już upadają, a media codziennie pokazują, jak trudna jest sytuacja producentów energii odnawialnej".

Sejm uchwalił w lipcu nowelizację ustawy o OZE. Głównym jej założeniem jest rezygnacja ze stałej wartości tzw. opłaty zastępczej i powiązanie jej z rynkowymi cenami świadectw pochodzenia energii z niektórych OZE. Opłata ma wynosić 125 proc. średniej ceny danych certyfikatów z poprzedniego roku, ale nie więcej niż 300,03 zł/MWh.

W opartym na prawach majątkowych (certyfikatach) systemie wsparcia dla OZE, wytwórca energii w źródle odnawialnym, oprócz sprzedaży energii otrzymuje za każdą MWh certyfikat, który jest prawem majątkowym i może być sprzedany - albo na giełdzie, albo w indywidualnej transakcji typu OTC.

Cena sprzedaży jest wsparciem dla wytwórcy. Z kolei sprzedawcy energii do odbiorców końcowych muszą się legitymować odpowiednią do wielkości sprzedaży ilością certyfikatów, czyli muszą je kupić. Ewentualnie mogą uiścić tzw. opłatę zastępczą.

Ustawę krytykował prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando; protestowały też środowiska producentów OZE.

Rozwiązaniem, które może zminimalizować problem nadpodaży świadectw pochodzenia energii elektrycznej wytworzonej z OZE, będzie utrzymanie zapisanej w ustawie wysokości ich obowiązkowego zakupu. Może to pomóc zbilansować obecną nadpodaż na rynku, co i tak wymagać będzie kilku lat - proponuje Konfederacja Lewiatan w opinii do projektu rozporządzenia ministra energii.

Postulujemy przyjęcie wielkości kwoty obowiązku zakupu świadectw pochodzenia na poziomie 20 proc. w roku 2018, a także przedłużenie tego rozwiązania do 2020 roku. Ministerstwo Energii zaproponowało tylko 18 proc.. To za mało do uregulowania zaburzonej sytuacji inwestorów na rynku świadectw pochodzenia. Zwiększenie udziału zakupu świadectw pochodzenia energii elektrycznej wytworzonej w źródłach odnawialnych o 1 punkt procentowy przekłada się o wzrost popytu na nie o około 1,3 TWh - mówi Dominik Gajewski, ekspert Konfederacji Lewiatan.

.....................

Dobiesław Wind Invest domaga się od Tauronu zapłaty 34,7 mln zł odszkodowania - podał Tauron w komunikacie.

Tauron podał, że spółka ta domaga się ponadto ustalenia, że ponosi on odpowiedzialność za szkody mogące powstać w przyszłości, a szacowane są one na 254 mln zł.

"Emitent przystąpił do analizy treści pisma i załączonych dokumentów oraz przygotowania repliki na pismo powodowej spółki w zakreślonym przez sąd 6-tygodniowym terminie. Wstępna ocena uzasadnienia żądań pozwu wskazuje na ich całkowitą bezzasadność" - napisano w komunikacie.

Roszczenie to jest kolejnym w związku z wypowiedzeniem długoterminowych umów na zakup energii i praw majątkowych. Pod koniec lipca Tauron informował, że Gorzyca Wind Invest pozywa ją o zapłatę 39,7 mln zł.

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »