Nord Stream 2: Walka się jeszcze nie skończyła

Gazprom dokończy budowę Nord Stream 2, ale Rosjanie wciąż liczą się z problemami, które mogą nastąpić choćby przy certyfikacji gazociągu czy jego eksploatacji. Rosyjscy eksperci podkreślają, że walka się jeszcze nie skończyła. Tym bardziej, że na innym odcinku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał niekorzystny dla Gazpromu wyrok, ograniczający możliwość korzystania koncernu z niemieckiego gazociągu OPAL.

Nord Stream 2 był jedną z kwestii, o których rozmawiali w czwartek podczas dwustronnego spotkania niemiecka kanclerz Angela Merkel i prezydent USA Joe Biden. Ustalono, że Ukraina powinna pozostać krajem tranzytowym dla rosyjskiego gazu. - W przypadku naruszenia zobowiązań przez Moskwę Unia Europejska może podjąć działania - mówiła Merkel na konferencji prasowej podsumowującej rozmowy. I zaznaczała, że UE może użyć "wielu instrumentów".

- Będziemy działać aktywnie, jeśli Rosja nie weźmie pod uwagę prawa Ukrainy do bycia krajem tranzytowym - zapewniała. Dodała, że Nord Stream 2 jest dla Berlina dodatkowym projektem, nie zastępuje on zatem tranzytu ukraińskiego. I mimo że w stanowiskach Niemiec i USA co do gazociągu są rozbieżności, przekonanie o potrzebie utrzymania tranzytu przez Ukrainę wyrażają obie strony.

Reklama

Jest więcej narzędzi niż sankcje

- Dobrzy przyjaciele mogą się nie zgodzić - mówił Joe Biden. Jego zdaniem warto dyskutować z Niemcami o tym, jak zapobiec wykorzystaniu rurociągu jako narzędzia szantażu przez Rosję. Uznał, że lepsze od kolejnych sankcji byłoby wypracowanie "praktycznych metod", które mogłyby zaradzić problemom związanym z Nord Stream 2.

- Poleciłem naszym zespołom przyjrzeć się praktycznym środkom rozwiązania tego problemu, by zobaczyć czy europejskie bezpieczeństwo energetyczne będzie dzięki temu wzmocnione czy osłabione. Zobaczymy - powiedział prezydent USA.

Anna Aryamova, rosyjska politolog, zaznaczała na antenie radia Sputnik, że nieporozumienia między Stanami Zjednoczonymi a Niemcami mogą jeszcze wpływać na projekt. - Amerykanie mogą go spowolnić, szum wokół projektu może ponownie doprowadzić do pewnego rodzaju sankcji - mówiła.

Również dyrektor generalny Rosyjskiej Rady Spraw Zagranicznych Andriej Kortunow przekonywał w rozmowie z agencją Ria Novosti, że walka o Nord Stream 2 jeszcze się nie skończyła. - Nie sądzę, aby Stany Zjednoczone generalnie zrezygnowały z prób spowolnienia realizacji projektu. Są różne opcje, w szczególności w zakresie certyfikacji już wybudowanego gazociągu w Unii Europejskiej - mówił.

Dodał, że możliwe jest też zastosowanie "pewnych unijnymi reguł energetycznych", w wyniku których Gazprom będzie miał prawo do wypełnienia tego gazociągu tylko w 50 proc., a kolejne 50 proc. miałoby być zarezerwowane dla potencjalnych alternatywnych dostawców.

"Dodatek, nie zamiennik"

Zaznaczył, że sformułowanie użyte przez Merkel, iż Nord Stream 2 jest dodatkiem, a nie zamiennikiem, sugeruje, że Niemcy będą oczekiwać od Rosji gwarancji pompowania określonych ilości gazu przez Ukrainę. - To wszystko jest bardzo ważne, najprawdopodobniej te warunki zostaną ustalone w najbliższej przyszłości - powiedział Kortunow.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Wybory do niemieckiego Bundestagu odbędą się 26 września. Angela Merkel zapowiedziała wycofanie się z polityki po 2021 roku. Kortunow zwraca uwagę, że jeśli do władzy doszliby Zieloni i pojawiłby się kanclerz reprezentujący to ugrupowanie, stosunek Niemiec do projektu zapewne się zmieni. Jeśli jednak utrzyma się wiodąca rola CDU/CSU, obecne stanowisko niemieckich władz zostanie utrzymane i Biden będzie musiał się z nim liczyć.

Ostrożność rosyjskich ekspertów jest uzasadniona. Również inne rosyjskie inwestycje energetyczne są pod lupą unijnych instytucji. Mowa o gazociągu OPAL, który jest odnogą Nord Stream 1. Gazociąg ten rozprowadza rosyjski gaz po terytorium Niemiec. Biegnie wzdłuż polskiej granicy, na południe Niemiec.

TSUE nie posłuchał Niemców

Wyrokiem TSUE, który uwzględnił zasadę solidarności energetycznej krajów europejskich, Gazprom będzie dysponował tylko połową przepustowości OPAL-a. Trybunał oddalił odwołanie wniesione przez Niemcy od wyroku sądu UE. Niemcy wnioskowały o zwolnienie gazociągu OPAL z niektórych przepisów Trzeciego Pakietu Energetycznego, licząc, że będzie mógł być wykorzystany w większym stopniu.

Wcześniej, w 2016 roku, KE przyznała odstępstwo od zasad trzeciego pakietu, ale decyzję tę zaskarżyła Polska, która utraciła część tranzytu gazu po uruchomieniu Nord Stream 1. W efekcie we wrześniu 2019 Gazprom musiał się zastosować do wyroku Sądu UE i ograniczył przesył OPAL-em.

Jednak w związku z uruchomieniem na początku 2020 roku pierwszej nitki gazociągu Eugal, który miał być przedłużeniem Nord Stream 2, rosyjski koncern skierował tymczasowo część wolumenów gazu tą trasą. Gdy jednak Nord Stream 2 zostanie oddany do użytku, problem powróci.

Czwartkowe postanowienie TSUE jest ostateczne. Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. kluczowej infrastruktury energetycznej, powiedział Polskiej Agencji Prasowej, że decyzja TSUE będzie też miała bezpośrednie konsekwencje dla gazociągu Nord Stream 2 po jego uruchomieniu. Wobec ograniczenia w korzystaniu z przepustowości Opala właściciel Nord Stream będzie miał problem z rozprowadzeniem gazu na terenie Niemiec.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nord Stream 2 | Gaz | gazociąg | Gazprom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »