Nord Stream podpisał umowę z dwoma organizacjami polskich rybaków

Budująca Gazociąg Północny pod dnie Bałtyku spółka Nord Stream podpisała umowę z dwoma polskimi organizacjami rybackimi w sprawie wynagrodzenia m.in. za ograniczenia połowów w czasie budowy rurociągu - poinformowało w piątek konsorcjum.

Nord Stream podpisał umowy ze Zrzeszeniem Rybaków Morskich - Organizacją Producentów oraz z Organizacją Producentów Rybnych Władysławowo sp. z o.o.

"Nord Stream prowadzi rozmowy ze wszystkimi rybakami w regionie Morza Bałtyckiego, z uwzględnieniem stosowanych przez nich praktyk połowowych" - czytamy w komunikacie. Spółka podkreśla, że jej polityka obejmuje "dobrowolne zwrócenie się do wszystkich organizacji rybackich i niezależnych rybaków w rejonie Morza Bałtyckiego w celu wynegocjowania umów".

Umowy te obejmują ustalenia dotyczące przekazywania informacji, a także wynagrodzenia z tytułu: ograniczeń połowów na etapie budowy rurociągu, zmiany ich modelu oraz "dodatkowych wysiłków związanych z prowadzeniem połowów w pobliżu przyszłych rurociągów Nord Stream".

Reklama

"Nord Stream przekaże ustaloną łączną kwotę na rzecz polskich organizacji rybackich, która będzie w całości pozostawać do ich dyspozycji. Zostanie ona przeznaczona na wypłatę jednorazowego wynagrodzenia na rzecz wszelkich polskich rybaków morskich zwyczajowo prowadzących połowy w pobliżu rurociągu oraz udzielanie rybakom wszelkich istotnych informacji dotyczących tego projektu" - zapowiedział Nord Stream.

Dyrektor ds. pozwoleń Dirk von Ameln zapewnił jednocześnie, że priorytetem dla spółki jest "ograniczenie wpływu na rybołówstwo tak dalece, jak jest to możliwe". W ocenie Nord Stream, rura na dnie Bałtyku może wpłynąć jedynie na połowy włokami dennymi, czyli sieciami ciągniętymi po dnie. Takie połowy są prowadzone przez większe jednostki rybackie, tzw. trawlery.

Budowa Gazociągu Północnego rozpoczęła się w kwietniu 2010 r. Mają go tworzyć dwie nitki o długości po 1220 km i przepustowości po 27,5 mld m sześc. surowca rocznie: eksploatacja pierwszego rurociągu rozpocznie się w 2011 roku, a drugiego - w 2012 r. Gazociąg zaczyna się w tłoczni Portowaja koło Wyborga (obwód leningradzki), a kończyć ma się w okolicach niemieckiego Greifswaldu, w pobliżu granicy z Polską. Zbudowano już 900 km rury, czyli trzy czwarte planowanej długości pierwszej nitki.

Konsorcjum Nord Stream, które realizuje inwestycję tworzą: rosyjski Gazprom (51 proc.) i niemieckie spółki: BASF SE/Wintershall Holding i E.ON Ruhrgas, które mają po 15,5 proc. udziałów. Po 9 proc udziałów posiadają: N.V. Nederlandse Gasunie z Holandii i GDF SUEZ z Francji.

Mogą wkopać rurę

Pod koniec roku konsorcjum Nord Stream ułożyło pierwszą nitkę gazociągu północnego na wysokości północnego podejścia do portu w Świnoujściu; wciąż jednak może wkopać rurę, jeśli tylko zechce - powiedział szef polskich portów Jarosław Siergiej.

Pod koniec roku Nord Stream ułożył pierwszą nitkę gazociągu na wysokości północnego podejścia do portu w Świnoujściu, a w styczniu pociągnął ją do Bornholmu - poinformował w piątek PAP prezes Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście Jarosław Siergiej. "Zgodnie z pozwoleniem na budowę mieli ułożyć gazociąg na głębokości 17,5 metra. Zwróciliśmy się do Nord Streamu o pomiary już po ułożeniu rury" - dodał.

- Obecnie warunki żeglugi do portu w Świnoujściu nie zostały zakłócone i wszystkie statki mogą wpływać. Jednak rurociąg na takiej głębokości może zaszkodzić rozwojowi naszego portu i przyjmowaniu statków o większym zanurzeniu niż 13,5 metra i z tym Polska nie może sobie poradzić" - powiedział. Niemcy realizują swoją inwestycję w oparciu o decyzję (pozwolenie na budowę - PAP), która miała klauzulę natychmiastowej wykonalności. Od początku składaliśmy odwołania od tej decyzji w celu pogłębieniach rurociągu na obu podejściach do portu w Świnoujściu" - powiedział Siergiej. Nord Stream zrealizował polski postulat tylko w odniesieniu do zachodniego podejścia.

Jak wyjaśnił Siergiej, konsorcjum Nord Stream uzyskało pozwolenie na budowę w grudniu 2009 r., w lutym ub.r. dokonało w nim zmiany - na północnym podejściu do portu w Świnoujściu przebieg gazociągu został przesunięty o 2 km: na większą głębokość. Następnie w czerwcu Nord Stream uzyskał dodatkowe pozwolenie na wkopanie 20 km rury na zachodnim podejściu do polskiego portu.

Szef polskich portów wyjaśnił, że aby zagłębić rurociąg na odcinku 5 km na północnym podejściu do polskiego portu, Nord Stream musiałby złożyć wniosek o zmianę pozwolenia na budowę do Federalnego Urzędu Żeglugi i Hydrografii w Hamburgu oraz Urzędu Górniczego w Greifswaldzie.

"Taka procedura nie byłaby zbyt kosztowna ani nie trwałaby długo. Tu potrzeba tylko dobrej woli inwestora: maszyny są na miejscu, gaz w rurze jeszcze nie płynie" - wskazał Siergiej. "My jesteśmy w kontakcie z Nord Streamem, ale nie mamy żadnych narzędzi, by ich do tego zmusić - możemy tylko wskazywać na korzyści takiego rozwiązania, czyli uniknięcie nieporozumień w przyszłości" - dodał.

"Jeśli chodzi o odpowiedź Nord Streamu na nasz postulat, to konsorcjum wskazuje, że rurociąg na obecnej głębokości nie zakłóca wpływania do portu żadnemu statkowi oraz że nie ma żadnych dokumentów, które by wskazywały, że w przyszłości Świnoujście chce przyjmować statki o większym zanurzeniu. Dlatego - zdaniem konsorcjum - nie mają oni powodu ponosić dodatkowych kosztów" - wyjaśnił Siergiej. Dodał, że choć Nord Stream deklaruje, że wkopie rurę, gdy pojawi się taka oficjalna koncepcja, to niezrobienie tego teraz można odebrać jako celowe utrudnianie rozwoju polskiego portu.

Jego zdaniem, może to mieć związek z rozwojem niemieckiego portu w Rostoku. "Tam są inwestowane grube miliony, port rozwija się w kierunku przyjmowania statków o zanurzeniu 15 metrów. Uniemożliwienie takiego samego rozwoju portowi w Świnoujściu i położenie sztucznej struktury na dnie morza jest więc w interesie Niemców" - powiedział Siergiej. "Gdy Nord Stream argumentuje, że nasz postulat nie będzie zrealizowany, bo dotyczy przyszłości, pytam się czy obecnie Niemcy potrzebują aż tyle gazu, by budować podmorski rurociąg za 7 mld euro? Odpowiedź jest +nie, ale przewidujemy wzrost popytu na gaz w przyszłości+" - podsumował Siergiej.

Budowa Gazociągu Północnego rozpoczęła się w kwietniu 2010 r. Mają go tworzyć dwie nitki o długości po 1220 km i przepustowości po 27,5 mld m sześc. surowca rocznie: eksploatacja pierwszego rurociągu rozpocznie się w 2011 roku, a drugiego - w 2012 r. Gazociąg zaczyna się w tłoczni Portowaja koło Wyborga (obwód leningradzki), a kończyć ma się w okolicach niemieckiego Greifswaldu, w pobliżu granicy z Polską. Zbudowano już 900 km rury, czyli trzy czwarte planowanej długości pierwszej nitki.

Konsorcjum Nord Stream, które realizuje inwestycję tworzą: rosyjski Gazprom (51 proc.) i niemieckie spółki: BASF SE/Wintershall Holding i E.ON Ruhrgas, które mają po 15,5 proc. udziałów. Po 9 proc udziałów posiadają: N.V. Nederlandse Gasunie z Holandii i GDF SUEZ z Francji.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: budowy | konsorcjum | zarobki | spółki | Nord Stream | Polskie | spółka | umowy | ograniczenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »