OFE uratują nas przed bankructwem?

Zmiany w OFE, które proponuje rząd oddalają ryzyko przekroczenia progu ostrożnościowego w wysokości 55 proc. długu publicznego do PKB w 2010 roku oraz zmniejszają potrzeby pożyczkowe brutto o ok. 13 mld zł - poinformował w rozmowie z PAP wiceminister finansów Ludwik Kotecki.

"Te zmiany w OFE, które proponujemy spowodują zmniejszenie emisji długu, a potrzeby pożyczkowe brutto w przyszłym roku zmniejszą się o ok. 13 mld zł" - powiedział PAP Kotecki. Zgodnie z projektem budżetu potrzeby pożyczkowe brutto w 2010 roku mają wynieść 203,8 mld zł. "Oddala się także ryzyko przekroczenia 55 proc. długu publicznego w relacji do PKB, chociaż to nie jest celem naszej reformy, tylko zwiększenie emerytur przyszłym świadczeniobiorcom, poprzez zmniejszenie kosztów przez nich ponoszonych" - dodał Kotecki. Minister finansów Jacek Rostowski poinformował w środę na konferencji prasowej, że rząd chce, żeby zamiast 7,3 proc. składki z ZUS do OFE trafiało 3 proc. Pozostałe pieniądze zostałyby w ZUS, co pozwoliłoby zmniejszyć jego dotację o 13 mld zł. Resort finansów zakłada, że w przyszłym roku dług publiczny w relacji do PKB wyniesie 54,7 proc.

Reklama

****

Minister finansów Jacek Rostowsk

i na środowej konferencji wyraził nadzieję, że propozycje te zaakceptuje cały rząd i zmiany wejdą w życie do lipca 2010 r. Wyjaśnił, że wprowadzenie zmian doprowadzi do podzielenia tzw. II filaru systemu emerytalnego (prowadzonego przez OFE, w odróżnieniu od I filara prowadzonego przez ZUS) na dwie części. Z dotychczasowych 7,3 proc. składki, która trafia do OFE, 4,3 dostawałby ZUS, zaś 3 proc. - OFE. Każdy emeryt miałby założone w ZUS dodatkowe konto, na które trafiałoby te 4,3 proc. składki.

Obecnie składka odprowadzana od pensji pracownika na ubezpieczenie społeczne wynosi łącznie 19,5 proc. - z tego 12,2 proc. trafia do ZUS, a 7,3 proc. do OFE. ZUS inwestuje pieniądze ubezpieczonych wyłącznie w obligacje, natomiast OFE mogą 40 proc. kwot przekazanych im przez przyszłych emerytów inwestować w akcje; pozostałe 60 proc. muszą lokować w obligacjach i innych papierach skarbowych. Od każdej składki OFE pobierają 7 proc. prowizji plus opłatę za zarządzanie. Od 2010 r. prowizja będzie obniżona do 3,5 proc.

Wiceminister finansów Ludwik Kotecki

wyjaśnił, że w wyniku proponowanej zmiany kapitał emeryta zgromadzony w drugim filarze zwiększy się przeciętnie o 47 zł rocznie. Po 35 latach pracy kapitał kobiety zwiększy się w sumie o 4 tys. 360 zł, a kapitał mężczyzny, który pracuje dłużej, o 5 tys. 831 zł.

Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak uważa, że propozycja w sprawie zwiększenia tzw. "ZUS-owskiej" części emerytury to dobre rozwiązanie - może odciążyć budżet i zwiększyć emerytury. "Jeżeli będą z tego tytułu wyższe emerytury, to jest dobry pomysł. Nie żałujmy ludziom wyższych emerytur" - powiedział.

Minister pracy Jolanta Fedak

zapewnia, że po proponowanej korekcie emerytury będą wyższe. Ekspertka Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Wiesława Taranowska jest przekonana, że przeniesienie części składek z otwartych funduszy emerytalnych do ZUS zapewni większe bezpieczeństwo pieniędzy gromadzonych na emerytury.

Zmiany popiera również Janusz Piechociński z PSL. Jak powiedział, "rząd próbuje ograniczyć koszty obsługi systemu emerytalnego i w ten sposób dać szanse emerytom i rencistom dziś i w przyszłości, żeby w większym stopniu składki zbierane w systemie emerytalnym były dystrybuowane na cel, do którego zostały powołane, a nie na mechanizm obsługi tego systemu".

Negatywne opinie w sprawie zmian w systemie emerytalnym wypowiadają zarówno niektórzy eksperci, jak i politycy.

Ekspert PKPP Lewiatan Jeremi Mordasewicz

uważa, że przeniesienie do ZUS części składki odprowadzanej obecnie do OFE podważy zaufanie ubezpieczonych do systemu emerytalnego. Tak istotna zmiana - podkreślił - powinna być skonsultowana z partnerami społecznymi w Komisji Trójstronnej.

Profesor Irena Wóycicka

z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową uważa, że na przeniesieniu części składki z otwartych funduszy emerytalnych do ZUS zyska budżet państwa. W jej opinii, głównym motywem proponowanych zmian jest to, że państwo nie chce finansować obligacji, które musi sprzedawać, by uzupełnić deficyt w ZUS-ie.

Była prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Anna Bańkowska ocenia, że propozycje ministrów mogą oznaczać koniec dwufilarowego systemu ubezpieczeń w Polsce. Jej zdaniem, powodem proponowanych zmian są doraźne potrzeby budżetu.

Współtwórca reformy emerytalnej prof. Marek Góra

powiedział PAP z kolei, że proponowane zmiany w systemie emerytalnym istotnie ingerują w jego konstrukcję. Jego zdaniem deklaracja minister Fedak, że emerytury będą wyższe, to obiecywanie gruszek na wierzbie.

Z kolei Małgorzata Sadurska (PiS)

podkreśliła, że rządowe propozycje trudno nazwać korektą. "Dziwi nas hurraoptymizm minister pracy Jolanty Fedak i przewidywania, że emerytury będą wyższe" - dodała. Stanisław Szwed przypomniał, że PiS przedstawił już pomysł na reformę systemu emerytalnego, dzięki której przynależność do II filaru byłaby dobrowolna.

Poseł Lewicy Marek Wikiński

uważa, że rządowe plany zmiany ustawy emerytalnej to "pierwsze publiczne przyznanie się premiera Donalda Tuska do dramatycznej sytuacji finansów publicznych". W jego opinii, gdyby rzeczywiście rząd miał na celu poprawę sytuacji przyszłych emerytów, to ogłoszone zmiany wprowadziłby już po dojściu do władzy w 2007 r.

Rządowych propozycji w sprawie zmian w systemie emerytalnym nie chciała komentować w środę wiceszefowa sejmowej komisji finansów Krystyna Skowrońska (PO), gdyż, jak powiedziała, zna ten projekt jedynie z mediów.

Czytaj również:

Brakuje pieniędzy na bieżące emerytury

Państwo okroi naszą składkę w OFE?

Jak oszczędzać na emeryturę?

Czy można wycofać kapitał z OFE? Porozmawiaj na Forum

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »