Paliwa: Podatkowy pomysł na obniżenie cen na stacjach
Ropa naftowa potaniała, gdy w USA nagle pojawił się pomysł wprowadzenia dodatkowego podatku od zysku spółek naftowych.
Podobne próby wpłynięcia na ceny na stacjach paliw podjęto na Węgrzech i w Wielkiej Brytanii. Jednak w tych krajach zrobiono to przede wszystkim, aby podreperować budżet państwa.
- W USA byłby to podatek od dodatkowych zysków, ale producentom jednocześnie obiecano, że ci, którzy zwiększą produkcję poprzez większą podaż, obniżając rynkowe ceny, nie zostaną objęci takim 21-proc. podatkiem - mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB.
W USA podatek korporacyjny to 21-proc. obciążenie, więc wprowadzenie dodatkowego podatku w tej samej wysokości byłoby bardzo dużym zwiększeniem obciążeń fiskalnych dla podnoszących ceny.
Ceny ropy spadły. W czerwcu na kontraktach terminowych za ropę Brent trzeba było już płacić w granicach 125 dol. za baryłkę, w drugiej połowie miesiąca cena osłabiła się w okolice 110 dol.
Natomiast na stacjach paliw w USA ceny były już rekordowe, bo przekroczyły 5 dol. za galon, co wpłynęło na oceny partii Demokratów i prezydenta Joe Bidena.
- Prawdopodobieństwo wprowadzenia dodatkowego podatku nie jest duże, przeciw są Republikanie, ale rynki zareagowały - komentuje ekspert XTB. - Teraz rynki czekają na efekty wizyty prezydenta USA w Arabii Saudyjskiej, zapowiadanej na połowę lipca.
Sytuacja jest jednak niepewna. Nie wiadomo, czy ceny ropy nie powrócą do 130 dol, a Goldman Sachs przewidywał przed kilkoma dniami, że dojdą do 140 dol. w II półroczu.
Polscy konsumenci nie mają jednak powodów do optymizmu, złoty choć w drugiej połowie czerwca odrobił część wcześniejszych strat wobec dolara, to nadal jest bardzo słaby.
- Przez najbliższe tygodnie na stacjach paliw pozostaną z nami ceny 8 zł za litr - ocenia M. Stajniak. - Jednak nie powinny przekroczyć 9 zł, choć mamy najwyższe ceny hurtowe, poczekajmy też, co z Arabii Saudyjskiej przywiezie Joe Biden.