Pejzaż z budżetem w tle

O obniżce stóp procentowych nie da się myśleć bez wspomnienia budżetu na ten i przyszły rok. Od budżetu blisko do szukania nowego ministra finansów, a główny kandydat grozi, że nie pójdzie do ministerstwa i krytykuje Radę Polityki Pieniężnej.

O obniżce stóp procentowych nie da się myśleć bez wspomnienia budżetu na ten i przyszły rok. Od budżetu blisko do szukania nowego ministra finansów, a główny kandydat grozi, że nie pójdzie do ministerstwa i krytykuje Radę Polityki Pieniężnej.

O tym, że w lipcu nastąpi duży spadek inflacji, wiadomo było na długo przed opublikowaniem danych na ten temat przez Główny Urząd Statystyczny. Jednak gdy GUS ogłosił, że roczny wskaźnik wzrostu cen był w lipcu najniższy od wielu lat, oczekiwania na kolejną w tym roku obniżkę stóp znacząco wzrosły. I Rada Polityki Pieniężnej nie zawiodła. Obcięła stopy o kolejne 100 punktów bazowych, zwiększając skalę tegorocznych obniżek do 450 punktów. Między grudniem a lipcem inflacja spadła z 9,3 do 5,2 proc. Niektórzy ekonomiści znów zaczęli stawiać tezę, że RPP obniża stopy wtedy, gdy inflacja spada o kolejny pełny punkt - taka zbieżność rzeczywiście miała miejsce w trzech na cztery tegorocznych obniżkach.

Reklama

Uzasadniając decyzję RPP jej przewodniczący, Leszek Balcerowicz, podkreślał słabą aktywność gospodarki. Dawał do zrozumienia, że gdyby nie trudna sytuacja budżetowa, to "pole" do kolejnych obniżek stóp byłoby znacznie większe. Rada trzymała się zapewnienia rządu sprzed kilku dni, że przyszłoroczny deficyt budżetowy nie przekroczy 40 mld zł. Jednak wcześniej bank centralny wydał oświadczenie, w którym nie dopuszczał przekroczenia deficytu w wysokości 30 miliardów. A pomiędzy tymi oświadczeniami minister finansów Jarosław Bauc zapowiadał deficyt na poziomie 35 miliardów.



Każdy sposób dobry

Żeby udało się zmniejszyć niedobór w budżecie z 80 do nawet 40 mld złotych i tak trzeba sporo przejść. Pierwsze podejście Ministerstwa Finansów - przedstawienie pozostałym resortom założeń do przyszłorocznego budżetu w wersji ostrzegawczej - było nieudane. Ministrowie nie zgodzili się na cięcia wydatków. Jako pracę domową mieli więc przedstawić własne propozycje zmniejszenia wydatków. Jednak jej wykonanie nie usatysfakcjonowało twórców budżetu z resortu finansów. Poszczególne resorty zaproponowały w swoich budżetach cięcia, które dałyby w sumie miliard złotych. Kilka dodatkowych miliardów byłoby z rezygnacji z części ustaw, które wiążą się ze zwiększeniem wydatków budżetu.

Ministerstwo Finansów poprosiło o pomoc użytkowników Internetu.

Na stronach internetowych ministerstwa (www.mofnet.gov.pl) powstało forum, na którym każdy może przedstawić własny pomysł na racjonalizację finansów publicznych. W ciągu trzech pierwszych dni resort dostał ponad tysiąc listów, z których do opublikowania wybrano przeszło 600 różnych pomysłów.



Zmrożeni emeryci

Już wcześniej resort sam przygotował projekt zmniejszenia wydatków i zwiększenia dochodów budżetu.

Przeszło 20 proponowanych zmian miałoby skutkować zaoszczędzeniem blisko 8 mld złotych. Z kolei zmiany w podatkach miałyby doprowadzić do powiększenia dochodów o prawie 19 mld zł. I najbardziej kontrowersyjna propozycja - wstrzymanie waloryzacji płac w sferze budżetowej, emerytur i rent. Ogółem budżet zyskałby na niej prawie 2 mld zł, przy czym brak waloryzacji emerytur i rent dałby w przyszłym roku 500 mln zł. Projekt został szeroko skrytykowany, a premier Jerzy Buzek przepraszał za ministra Bauca w głównym wydaniu telewizyjnych "Wiadomości".

Zamrożenie świadczeń dla emerytów i rencistów dałoby budżetowi kilka razy mniej niż kosztuje tegoroczna waloryzacja. W jej wyniku sytuacja statystycznego emeryta jest ostatnio relatywnie lepsza, niż osoby zatrudnionej w przemyśle. Wzrost średniej płacy w lipcu wyniósł 8 proc. w skali roku (w czerwcu niecałe 5 proc.), natomiast średnia emerytura zwiększała się w czerwcu i lipcu w rocznym tempie przekraczającym 14 proc. Problem w tym, że ze względu na zaniżony wskaźnik inflacji w budżecie 2000 r., przez poprzednie 12 miesięcy przeciętna emerytura była indeksowana wolniej niż średnia płaca - i to mimo wygasania tendencji do wzrostu wynagrodzeń. Poza tym statystyczne świadczenie to niespełna połowa średniej płacy.



Nie widzę siebie

Jeszcze przed kolejną turą przetargów w rządzie nad kształtem przyszłorocznego budżetu analitycy spodziewali się, że w wyniku oporu wszystkich ministerstw wobec zmniejszania wydatków budżetu, najprostszym sposobem na osiągnięcie - przynajmniej na papierze - deficytu mniejszego od 40 mld zł, byłoby podniesienie oczekiwanego pułapu dochodów przy bardziej optymistycznym podejściu do założeń makroekonomicznych - na przykład wzrostu gospodarczego.

W takim przypadku w najbliższych miesiącach mało prawdopodobne byłyby znów obniżki stóp procentowych, za to podniosłaby się kolejna fala krytyki pod adresem Rady Polityki Pieniężnej.

Tutaj atmosferę podgrzał Marek Belka, doradca prezydenta, artykułem opublikowanym w ubiegłotygodniowej "Polityce". Domagał się w nim 4-5 punktowej obniżki stóp procentowych (tekst ukazał się przed posiedzeniem RPP). Przy obecnym niskim tempie wzrostu PKB i zdławionym popycie wszystkie inne działania niewiele pomogą. Dlatego nie mam pomysłu, jakiego rodzaju kompromis zaproponować Radzie Polityki Pieniężnej, żeby ta w znaczący i radykalny sposób zmieniła swój kurs. Nie mając tego pomysłu, nie bardzo też widzę siebie w przyszłości na stanowisku ministra finansów, o czym się publicznie spekuluje - napisał prof. Belka.



Kto następny

Marek Belka dał w ten sposób nowy impuls spekulacjom o tym, kto miałby zostać następcą Jarosława Bauca. Oprócz niego od dawna wymieniany był wicemarszałek Sejmu Marek Borowski. Ostatnio pojawiły się spekulacje, że kandydatem na stanowisko ministra finansów może być również Grzegorz Kołodko. Jednak dopóki prof. Belka, którego uczestnictwo w rządzie jest uznawane za gwarancję reform finansów publicznych, stanowczo nie odmówi, inwestorzy i analitycy nie będą się poważnie zastanawiać nad innym kandydatem.

Krytyczny wobec Rady Polityki Pieniężnej artykuł Marka Belki został - naturalnie - źle oceniony przez szefa RPP. Jestem zaskoczony tym, jak niejasna i w dużej mierze fałszywa jest diagnoza - powiedział na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Leszek Balcerowicz. Oczywiście miał też zastrzeżenia do propozycji dużej obniżki stóp. Dopóki sytuacja wokół budżetu nie stanie się przynajmniej odrobinę bardziej jasna, raczej trudno liczyć na kolejne poluzowanie polityki pieniężnej. Rada i tak wykazała sporo dobrej woli, obniżając stopy w oparciu o zaledwie zapewnienie rządu, że deficyt nie przekroczy deklarowanego poziomu.

Gazeta Bankowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »