PGS zamierza wydać na wideoloterię 800 mln zł

Polish Gaming Services, spółka współpracująca z Polskim Monopolem Loteryjnym, zamierza wydać około 200 mln USD (800 mln zł) na budowę wideoloterii. O tym, czy tak rzeczywiście się stanie, zdecyduje kształt nowelizacji ustawy o grach losowych, która wkrótce w trybie pilnym trafi do Sejmu.

Polish Gaming Services, spółka współpracująca z Polskim Monopolem Loteryjnym, zamierza wydać około 200 mln USD (800 mln zł) na budowę wideoloterii. O tym, czy tak rzeczywiście się stanie, zdecyduje kształt nowelizacji ustawy o grach losowych, która wkrótce w trybie pilnym trafi do Sejmu.

Na jutrzejszym posiedzeniu Rady Ministrów ma być rozpatrywany projekt nowelizacji ustawy o grach losowych, przygotowany przez Ministerstwo Finansów. Nowela zakłada zalegalizowanie dwóch rodzajów hazardu - wideoloterii (automaty do gier, wypłacające natychmiastowo pieniądze, połączone ze sobą i z centralą siecią komputerową) oraz tzw. automatów o niskich wygranych (takich jak np. maskotki pluszowe). Projekt - w trybie pilnym - zostanie wkrótce skierowany do Sejmu. Rząd liczy, że uchwalenie poprawek zapewni budżetowi spore wpływy. Jakie dokładnie, nie wiadomo.

Reklama

Tajemniczy gracz

Chrapkę na wprowadzenie wideoloterii ma Polish Gaming Services (PGS), firma która podpisała już w tej sprawie 10-letnią umowę z borykającym się z dużymi kłopotami finansowymi Polskim Monopolem Loteryjnym (PML).

- W ciągu trzech lat chcemy wybudować sieć 35 tys. automatów. Na inwestycję zamierzamy wydać około 200 mln USD (ponad 800 mln zł) - mówi Tomasz Chalimoniuk, wiceprezes PGS.

Całość inwestycji ma być finansowana bez kredytów, przez właścicieli PGS. I tu pojawiają się największe niejasności. Właścicielem polskiej spółki PGS jest firma holenderska, a ślady prowadzą także do Luksemburga i na Bermudy. Tomasz Chalimoniuk twierdzi, że rzeczywistymi właścicielami PGS jest grupa inwestorów indywidualnych z USA, która wcześniej inwestowała w branży internetowej.

- Prezes PGS, Peter McKenzie, namówił grupę inwestorów do inwestowania w branży wideoloterii. Poza Polską PGS prowadzi rozmowy dotyczące wejścia także na inne rynki Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. na Węgry i Ukrainę - mówi Tomasz Chalimoniuk.

W najbliższym czasie lista właścicieli PGS zostanie oficjalnie ujawniona.

Niemałe kontrowersje

Przedstawiciele PGS mają natomiast sporo zastrzeżeń do projektu nowelizacji, przygotowanego przez resort finansów.

- Już jednoczesne wprowadzenie wideoloterii i automatów o niskich wygranych budzi nasze zastrzeżenia. Poza tym może okazać się, że nałożenie na wideoloterię 45-proc. podatku zabije tę grę. Musi ona bowiem mieć wysoką wypłacalność, co przy takim poziomie podatku staje się nierealne - twierdzi Tomasz Chalimoniuk.

Najwięcej kontrowersji budzi jednak pomysł autorów nowelizacji ustawy, który zakłada, że automaty o niskich wygranych będą objęte podatkiem ryczałtowym wysokości 200 EUR (blisko 800 zł) miesięcznie.

- Korzystniejsze opodatkowanie bezpośredniej konkurencji wideoloterii może spowodować wycofanie się PGS z Polski. Należy także pamiętać, że podatek ryczałtowy dla automatów o niskich wygranych stworzy ogromne pole do nadużyć, takich jak pranie pieniędzy - twierdzi Chalimoniuk.

PGS zainwestował już w Polsce około 4 mln USD (16 mln zł), głównie w rozwój loterii i losów, sprzedawanych na podstawie umowy o współpracy z PML.

- Od 1 września wprowadzimy do oferty kolejną loterię, której losowania będą emitowane w TV Polsat. To pozwoli na zwiększenie znajomości marki PML. Pierwsze zyski powinny pojawić się po około 1,5 roku - mówi Tomasz Chalimoniuk.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: wydma | dolar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »