PO i PSL zapowiadają skierowanie do TK rozwiązań ws. sprzedaży ziemi

Proponowane przez rząd zmiany dotyczące sprzedaży ziemi, to zamach na prawo własności - uważają politycy PO. PiS wchodzi z butami w gospodarstwa polskich rolników - ocenia PSL. Obie partie deklarują wniosek do TK, jeśli ustawa zostanie uchwalona przez Sejm.

W czwartek w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa, który zakłada wstrzymanie sprzedaży państwowej ziemi na 5 lat.

Wyjątki mają dotyczyć gruntów przeznaczonych na inne cele przewidziane w miejscowym planie zagospodarowania - ziemi położonej w specjalnych strefach ekonomicznych, domów z niezbędnymi gruntami i lokali mieszkalnych; działek do 1 ha.

Nabywcami ziemi mają być zasadniczo tylko rolnicy, wyjątek będą stanowić osoby bliskie zbywcy, jednostki samorządu terytorialnego oraz Skarb Państwa. Zasady te nie będą dotyczyły dziedziczenia.

Reklama

Poseł PO Andrzej Halicki ocenił na czwartkowej konferencji prasowej, że rolnicy mogą stracić na proponowanych przepisach, ponieważ doprowadzą one do tego, że ziemia będzie coraz tańsza. Według niego, rozwiązania te stanowią "zamach na prawo do własności". Zapowiedział skierowanie proponowanych rozwiązań do Trybunału Konstytucyjnego.

Wiceprzewodnicząca sejmowej komisji ds. rolnictwa Dorota Niedziela (PO) mówiła, że "wątpliwości i strach" budzą proponowane szerokie możliwości prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych, który będzie mógł odebrać ziemię rolnikom. - Ta agencja zyskała ogromne prawa, a jej prezes staje się nadprezesem - stwierdziła. Według niej, prezes ANR będzie mógł decydować o tym, czy ziemia rolników jest dobrze zarządzana oraz wnioskować o odebranie ziemi rolnikom, a także dzieciom po nich dziedziczącym.

Zwróciła się do rolników o zapoznanie się z projektem i "z niebezpieczeństwem, jakie na nich czyha". Dodała, że według zapowiedzi, projektowana ustawa miała chronić ziemię przed spekulacją i przed niekontrolowanym wykupem przez cudzoziemców, tymczasem - w jej ocenie - w prostej linii prowadzi do nacjonalizacji.

Inny poseł PO Zbigniew Ajchler mówił, że rolnicy oczekiwali rozwiązań prawnych w zakresie dysponowania własnością Skarbu Państwa. - Natomiast wara od tych gruntów, które my rolnicy posiadamy - podkreślił.

Do projektu, którym w czwartek zajmie się Sejm odnieśli się także politycy PSL. Szef Stronnictwa Władysław Kosiniak-Kamysz uważa, że propozycja rządu niszczy polskie rolnictwo, zabrania rozwoju polskim chłopom, rolnikom, wchodzi w prawo dziedziczenia i w prawo własności. Ocenił, że "PiS wchodzi z butami w gospodarstwa polskich rolników i pokazuje im po wyborach gest Kozakiewicza". Zdaniem szefa PSL, projektowana ustawa może doprowadzić do nacjonalizacji polskiej ziemi.

Według Kosiniaka-Kamysza, projekt ustawy w przedstawionym przez rząd kształcie nie pozwala na osiedlanie się na polskiej wsi tym, którzy chcieliby wyprowadzić się z miasta na wieś. - Ta ustawa ograniczy w drastyczny sposób możliwość wybierania swojego miejsca do życia, do gospodarowania, wychowywania dzieci - mówił lider PSL. Apelował o zaangażowanie w obronie polskiej ziemi. - Dziś polską ziemię trzeba bronić przed PiS-em, dziś polskich rolników trzeba bronić przed PiS-em. Nie można zgodzić się na zdeptanie tożsamości polskiego chłopa i rolnika - mówił.

Zapowiedział, że jeżeli ustawa zostanie uchwalona w obecnym kształcie, PSL skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego". - Może po to było zablokowanie TK, by takie ustawy mogły wchodzić w życie? - pytał prezes PSL.

Poseł PSL Mirosław Maliszewski uważa, że proponowane przez rząd rozwiązania traktują polskich rolników jak obcokrajowców nakładając na nich takie same restrykcje w nabywaniu ziemi. - Polski rolnik bardzo często nie będzie mógł kupić ziemi od swojego sąsiada, nie będzie mógł kupić jej w sąsiedniej gminie, powiększyć swojego gospodarstwa, przez co najmniej pięć lat nie będzie miał dostępu do ziemi państwowej - mówił.

Projekt ocenił jako "beton komunistyczny". - Nawet w czasach ustroju socjalistycznego nikomu nie przyszło do głowy zamachnąć się na prywatną własność. W Polsce nie było kołchozów. Nie zmusili nas do tego komuniści, zaborcy. Jedni i drudzy nawet szanowali prywatną własność polskiego rolnika - dodał poseł PSL.

- - - - -

Rolnicy o nowej ustawie: Ochrona ziemi konieczna, ale są obawy

Rolnicy są zgodni co do tego, że rząd powinien chronić ziemię rolną przed wykupem przez obcokrajowców. Obawiają się jednak, że zapisy nowej ustawy nazbyt mocno ograniczą handel ich prywatną ziemią i spowodują spadek jej wartości.

W czwartek późnym popołudniem Sejm zajmie się rządowym projektem ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa, który zakłada wstrzymanie sprzedaży państwowej ziemi na 5 lat. Rolnicy, z którymi rozmawiała PAP są podzieleni w ocenie zapisów tej ustawy; przyznają, że co do założeń ogólnych nie jest ona zła, jednak podkreślają, że "diabeł tkwi w szczegółach", a te będą doprecyzowane nie w samej ustawie, ale w rozporządzeniach do niej.

- Niektórych rozporządzeń wciąż nie ma, ale mamy obietnicę, że powstaną w takim duchu, jak proponujemy. Będziemy tego pilnować - powiedział prezes zarządu krajowego Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz.

Dla rolników najważniejszym zapisem nowej ustawy jest zakaz sprzedaży ziemi należącej do Skarbu Państwa i wprowadzenie dzierżawy.

Zdaniem rolników, takie działanie pozwoli uchronić ziemię m.in. przed wykupem jej przez obcokrajowców. - Działania, które wprowadzają pięcioletnie moratorium na wykup ziemi, mają sens i dobrze, że w tej chwili wchodzą - przyznał były minister rolnictwa Artur Balazs, który prowadzi wielkoobszarowe indywidualne gospodarstwo rolne.

Prezes zarządu krajowego Rady Izb Rolniczych Wiktor Szmulewicz powiedział, że rolnicy rozumieją, że to państwo jest właścicielem ziemi i jako takie może decydować, czy ziemię wyprzedaje, czy dzierżawi. - Jeśli dzierżawy będą wieloletnie, jeśli dzierżawioną ziemię będą mogły dziedziczyć dzieci rolnika - to w porządku. Jeśli to będzie tak, że rolnik mając dzierżawę nie będzie się musiał obawiać, że zostanie mu ona z dnia na dzień wypowiedziana, to jest to do przyjęcia - powiedział Szmulewicz.

Rolnicy obawiają się jednak, że zakaz sprzedaży ziemi negatywnie odbije się na wartości gruntów, które już są własnością rolników (w ocenie Szmulewicza jest to 80-90 proc. ziemi, która jest teraz uprawiana). "Jeśli nie będę mógł sprzedawać swobodnie ziemi komu chcę, a jedynie rolnikowi z mojej gminy, to znacznie ograniczy to rynek zbytu, a w związku z tym cena ziemi na pewno spadnie" - powiedział PAP Edward Przyłucki, który we wsi Brożówka w gminie Kruklanki na Mazurach prowadzi 300-ha gospodarstwo rolne.

W ocenie Przyłuckiego ukrócenie handlu ziemią należałoby wprowadzić poprzez zmianę w systemie dopłat. - Wiadomo, że wielu ludzi kupuje ziemię tylko dla dopłat. Gdyby wprowadzić dopłaty do produkcji rolnej, np. tony zboża, czy mięsa, a nie do hektara, to by się znaczne grono chętnych do kupienia ziemi samo wykruszyło - powiedział rolnik z Mazur, w ocenie którego w tej kwestii "złą ustawę naprawia się jeszcze gorszą".

Także Balazs podkreślił, że ważne jest, by między samymi rolnikami w obrocie sąsiedzkim, nie było specjalnych ograniczeń, i by Agencja Nieruchomości Rolnych powstrzymywała się od konkurencji wobec rolników.

Szmulewicz przyznał, że spodziewany spadek cen ziemi wzbudza największe obawy. - Wielu rolników pod zastaw ziemi ma pobrane kredyty. Jak cena ziemi spadnie, to banki mogą zażądać dodatkowych zabezpieczeń. Tego się ludzie poważnie obawiają - podkreślił prezes Rady Izb Rolniczych.

Wiele emocji na wsiach wzbudza też kwestia tego, że "mieszczuchy" nie będą mogły kupić gospodarstw rolnych, których powierzchnia przekracza hektar. - Wiele osób z miasta kupuje gospodarstwa i wynajmuje ludzi do ich prowadzenia mieszkając przy tym na Śląsku, czy w Warszawie - przyznał Przyłucki i dodał, że wciąż w prasie jest mnóstwo ogłoszeń "kupię ziemię".

Szmulewicz podkreślił, że "hektar to wcale nie tak dużo". - Wiele jest działek o powierzchnie hektara i np. dwóch arów. I po co wprowadzać obostrzenia w ich sprzedaży? - zauważył i podkreślił, że w ocenie niektórych rolników nowe prawo ograniczy swobodę dysponowania ich prywatną własnością. "A ta utrzymywana od pokoleń na wsi własność ziemi, to sprawa nadrzędna" - dodał.

Jak mówił, wszelkie uwagi rolników do nowej ustawy zostały zgłoszone do resortu rolnictwa, a ten "zdaje się je podzielać". - Rozmowy z rządem na temat tej ustawy są merytoryczne i mamy nadzieję, że nasze uwagi znajdą odzwierciedlenie w rozporządzeniach - powiedział.

Rządowy projekt ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa zakłada wstrzymanie sprzedaży państwowej ziemi na 5 lat. Wyjątki mają dotyczyć gruntów przeznaczonych na inne cele przewidziane w miejscowym planie zagospodarowania - ziemi położonej w specjalnych strefach ekonomicznych, domów z niezbędnymi gruntami i lokali mieszkalnych; działek do 1 ha. Nabywcami ziemi mają być zasadniczo tylko rolnicy, wyjątek będą stanowić osoby bliskie zbywcy, jednostki samorządu terytorialnego oraz Skarb Państwa. Zasady te nie będą dotyczyły dziedziczenia.

Polecamy: PIT 2015

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »