Podatnicy dołożą do węgla

Rosnący deficyt górnictwa, zmniejszenie możliwości dotacji budżetowych były przyczyną ogłoszenia programu restrukturyzacji. Jego zaniechanie jest klęską obecnego rządu, co więcej nie przedstawiono tak naprawdę żadnych alternatywnych propozycji rozwiązań.

Rosnący deficyt górnictwa, zmniejszenie możliwości dotacji budżetowych były przyczyną ogłoszenia programu restrukturyzacji. Jego zaniechanie jest klęską obecnego rządu, co więcej nie przedstawiono tak naprawdę żadnych alternatywnych propozycji rozwiązań.

W ubiegłym roku zobowiązania branży wobec budżetu przekroczyły 21 mld zł. Gdyby dynamika ich przyrostu utrzymała się na obecnym poziomie, to pod koniec br. górnictwo byłoby winne nam - podatnikom - ponad 24 mld zł. Żadne programy oddłużeniowe tego faktu nie zmienią. Polegają one bowiem na formalnym umorzeniu zobowiązań natomiast faktyczna dziura w budżecie pozostaje tak samo wielka.

Polepszenie kondycji kopalń w ub.r. miało charakter wyjątkowo krótkotrwały. Obecnie wynik całej branży jest ujemny na poziomie 200 mln zł i strata wykazuje tendencję rosnącą. Restrukturyzacja, prowadząca do stopniowej likwidacji nierentownych zakładów, miała doprowadzić w latach 2003-2006 do polepszenia efektywności i uzyskania stałego dodatniego wyniku oraz stopniowego zmniejszenia zadłużeń budżetowych.

Reklama

Program, z którego wczoraj wycofał się rząd miał być dokończeniem działań restrukturyzacyjnych z lat 1998-2001, kiedy to z branży odeszło prawie 100 tys. pracowników, z czego ponad 66 tys. w ramach górniczego pakietu socjalnego. Różnica pomiędzy wcześniejszą koncepcją promowaną przez Bank Światowy a obecną polegała przede wszystkim na formie restrukturyzacji. Pierwsza zakładała sprzedaż dochodowych kopalń podmiotom komercyjnym, przy stopniowej likwidacji deficytowych zakładów. Druga zaś zakłada powstanie dwóch monopoli państwowych. Jednego - złożonego z rentownych przedsiębiorstw wydobywczych, a drugiego - z tych nieopłacalnych, przy założeniu przeprowadzenia likwidacji dużej liczby tych ostatnich.

Rzeczywistą przyczyną protestu społecznego jest nie kwestia struktury własnościowej i organizacji produkcji, ale brak alternatyw dla zwalnianych górników. W programie Banku Światowego przygotowany był dosyć szeroki pakiet propozycji w tym zakresie. Koncepcja rządowa nie wychodzi poza ogólniki. W tej sytuacji reakcja związków zawodowych jest całkowicie zrozumiała. Pozostaje otwarte pytanie: ile program będzie kosztował, w jaki sposób budżety lat 2003-2004 i tak niezwykle trudne, będą w stanie unieść koszty.

Warto przypomnieć, że do tej pory restrukturyzacja górnictwa kosztowała już ponad 6,5 mld zł nie licząc umorzeń zobowiązań wobec budżetu, których wielkość na koniec września przekroczyła 5 mld zł. Rząd godząc się na zahamowanie likwidacji i utrzymanie zatrudnienia wraz z przywilejami płacowymi i socjalnymi nie przedstawił żadnego wyliczenia skutków finansowych tej decyzji. Można jedynie zakładać - i będzie to wariant optymistyczny - iż nie zwiększy się nadmiernie dynamiki ujemnego wyniku kopalń oraz przyrostu zobowiązań. Do tego optymizmu nie skłania jednak fakt, iż zapotrzebowanie na węgiel nie wzrasta a ceny surowca spadają. W tym roku w eksporcie ów spadek osiągnął 12 proc. w stosunku do ub.r.

Jasmin El Falouji, Paweł Korulczyk

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: górnictwa | węgiel | podatnicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »