Podwójna akcyza od jednego auta

Komisy sprzedające auta z UE zmuszane są do płacenia akcyzy, choć wcześniej, na granicy, uiszczają ją importerzy pojazdów. Czy możliwe jest dwukrotne pobieranie tego samego podatku od jednego pojazdu? W Polsce tak. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem.

Komisy sprzedające auta z UE zmuszane są do płacenia akcyzy, choć wcześniej, na granicy, uiszczają ją importerzy pojazdów. Czy możliwe jest dwukrotne pobieranie tego samego podatku od jednego pojazdu? W Polsce tak. Wszystko odbywa się zgodnie z prawem.

Nalot celników

Na własnej skórze przekonują się o tym komisy samochodowe, których liczba może sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy. Urzędy celne naliczają im akcyzę od sprowadzonych z Zachodu używanych samochodów, jeżeli wstawiony do komisu pojazd nie miał jeszcze polskiej rejestracji. Fiskus domaga się uiszczenia podatku akcyzowego, choć już raz został on opłacony przez osobę, która auto sprowadziła i oddała do komisu.

- Wiele komisów nie zdawało sobie sprawy, że przyjdzie im po raz drugi płacić akcyzę. Urzędy celne w całym kraju wszczynają postępowania wobec komisantów przyjmujących do sprzedaży pojazdy od prywatnych osób. Komisy muszą płacić "drugą" akcyzę od wartości auta wykazanej na fakturze, a nie od prowizji. To są duże kwoty. Wiele komisów przez to bankrutuje - mówi Mariusz Ochryniak, prezes Stowarzyszenia Autokomisów i Importerów Pojazdów Samochodowych (SAiIPS).

Reklama

Prawnicy twierdzą, że powodem zamieszania są zagmatwane przepisy. W imieniu branży stowarzyszenie zwróciło się już o pomoc do Ministerstwa Finansów. Ale czy to coś da? Trudno mieć bowiem pretensje do celników, że stosują się do litery prawa.

Słona dopłata

Kto sprowadza pojazd z kraju UE, musi opłacić akcyzę. To każdy wie. Ale gdy niezarejestrowany jeszcze w Polsce samochód trafia do komisu, a ten go sprzedaje, zaczynają się problemy.

- Przyjąłem do komisu samochód jeszcze niezarejestrowany w kraju. Sprzedałem go za 19 tys. zł. Moja prowizja wyniosła 1,9 tys. zł. Potem urząd celny stwierdził, że powinienem opłacić akcyzę od niego. Nieważne było, że dostałem potwierdzenie od sprowadzającego pojazd o odprowadzeniu akcyzy. Urząd celny doliczył mi akcyzę wysokości 7 tys. zł. Słono dopłaciłem do tego interesu. Gdybym wiedział o -"drugiej" akcyzie, nie przyjąłbym samochodu - mówi właściciel komisu z Rzeszowa, proszący o anonimowość.

W takiej samej sytuacji znalazło się wiele polskich autokomisów. Zdaniem Mariusza Ochryniaka, ich problemy wzięły się z nieświadomości, że ciąży na nich drugi obowiązek akcyzowy. Urzędnicy nachodzą teraz komisy i bezwzględnie domagają się podatku.

- Nie było żadnej akcji informacyjnej, że trzeba uiszczać "drugą" akcyzę od sprzedanego pojazdu, a niezarejestrowanego w Polsce. Oczywiście takie tłumaczenie nie robi wrażenia na fiskusie. Ale dla nas to poważny problem. Doliczono mi prawie 300 tys. zaległości z tytułu "drugiej" akcyzy - mówi Mariusz Ochryniak.

Jego zdaniem, dla komisów oznacza to poważne problemy finansowe.

- Za sprzedaż 7-letniego pojazdu, wartego około 10 tys. zł, prowizja komisu wynosi około 500 zł. Urząd celny obciąża komisanta "drugą" akcyzą, wysokości 65 proc. czyli 6,5 tys. zł. Do tego dochodzą odsetki i koszty egzekucyjne. Razem to 7 tys. zł. Nikogo nie stać na taki biznes - uważa szef SAiIPS.

Komisy, które dostrzegły niebezpieczeństwo, starają się go unikać. Jest podobno na to sposób, ale nie chcą go ujawniać.

- Bzdurne prawo zmusza nas do działania niemalże w szarej strefie. Najlepiej byłoby poprawić złe przepisy - mówi szef autokomisu w środkowej Polsce, proszący o aninimowość.

Winne kiepskie prawo

Prawnicy mówią, że przyczyną problemów na tle "drugiej" samochodowej akcyzy są niejasne przepisy.

- Prawo stanowi, że każda sprzedaż niezarejestrowanego auta rodzi obowiązek akcyzowy. Można sobie nawet wyobrazić, że akcyza zostanie zapłacona kilkakrotnie, jeśli samochód będzie kilkakrotnie sprzedawany przed pierwszą rejestracją. Po sprzedaży auta u komisanta powstaje obowiązek płacenia akcyzy po raz drugi. Mimo że ustawa przewiduje możliwość odliczenia sobie "pierwszej" akcyzy od "drugiej", to w przypadku autokomisu jest ona iluzoryczna. Ustawodawca chyba przeoczył realia komisu. Problemu by nie było, gdyby komisanci mogli sobie odliczać akcyzę zapłaconą wcześniej przez klienta, który sprowadził samochód do Polski i oddał go w komis, ale nie mogą - mówi Krzysztof Flis, doradca podatkowy z kancelarii Michalik, Dziedzic, Dłuska i Partnerzy.

Autokomisy są więc dyskryminowane. Dilerzy nowych samochodów nie mają problemów z odliczaniem "drugiej" akcyzy.

Jarosław Królak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Auta | 'Na granicy' | Pojazd | akcyza | problemy | urząd celny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »