Polacy wydają co roku 40 mld zł na prywatne leczenie. Pomóc mogłoby włączenie prywatnych placówek do sieci szpitali

Długie kolejki do lekarzy i nisko oceniana jakość publicznej służby zdrowia powodują, że Polacy wydają średnio 40 mld zł rocznie na leczenie z własnej kieszeni.

- W polskim systemie ochrony zdrowia musi się znaleźć miejsce dla prywatnych podmiotów. Wszystkie rentowne i świadczące wysoką jakość usług szpitale niepubliczne powinny zostać włączone do sieci szpitali - uważa wiceprezydent Pracodawców RP Andrzej Mądrala. Z analiz firmy PwC wynika, że rentowność i jakość świadczonych usług jest wyższa w tych szpitalach, w których zaangażowany jest kapitał prywatny.

- Niestety, sieć szpitali została zrobiona z kimkolwiek, na zasadach jakichkolwiek, a to nie jest dobra droga - ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP, prezes zarządu Centrum Medycznego Mavit.

Reklama

Ustawa, która weszła w życie w październiku ubiegłego roku, zakwalifikowała do ogólnopolskiej sieci szpitali placówki ze wszystkich województw, które będą mieć zapewnione ryczałtowe finansowanie przez kolejne cztery lata, do 2021 roku. Zakwalifikowanie szpitala do sieci jest gwarancją, że NFZ zawrze z nią umowę, a na jej działanie - według informacji resortu zdrowia - przeznaczone będzie około 93 proc. całości środków, z których obecnie jest finansowane leczenie szpitalne.

W sieci znalazły się 594 placówki, w tym 61 niepublicznych, natomiast poza nią funkcjonuje 355 szpitali. Placówki, które działają poza siecią, mogą zgłosić się do konkursu, żeby pozyskać pieniądze na funkcjonowanie. Jak jednak podkreśla wiceprezydent Pracodawców RP, w praktyce okazuje się, że na ogłoszenie takich konkursów NFZ nie ma wystarczających środków finansowych.

- W tej chwili na ponad 400 szpitali prywatnych tylko 61 szpitali znalazło się w sieci. Pozostałe szpitale walczą o przetrwanie, a ta walka jest beznadziejna, bowiem okazuje się - wiem to od wielu dyrektorów oddziałów NFZ - że nie ma pieniędzy na ogłoszenie konkursów, a te ogłoszone zostały wstrzymane ze względu na brak środków. Na przykładzie Śląska, gdzie jest 95 szpitali prywatnych, za chwilę może się okazać, że 50 z nich znajdzie się poza systemem opieki medycznej. Pytanie, co będzie z tymi szpitalami i z pacjentami, którzy od wielu lat są w nich hospitalizowani - mówi Andrzej Mądrala.

Zdaniem wiceprezydenta Pracodawców RP w polskim systemie ochrony zdrowia musi się znaleźć miejsce dla prywatnych podmiotów, a wszystkie rentowne i świadczące wysoką jakość usług szpitale niepubliczne powinny zostać włączone do sieci.

Już teraz długie kolejki do lekarzy i nisko oceniana jakość publicznej służby zdrowia powodują, że Polacy wydają z własnej kieszeni średnio 40 mld zł rocznie na świadczenia prywatne. Jak wynika z ubiegłorocznego badania CBOS, niezadowolona z funkcjonowania NFZ jest większość Polaków, a ponad połowa leczy się prywatnie.

Ubiegłoroczny raport PwC "Trendy w polskiej ochronie zdrowia" wskazuje, że sektor prywatny dominuje już w świadczeniu usług w podstawowej opiece zdrowotnej, opiece ambulatoryjnej, rehabilitacji, opiece długoterminowej czy leczeniu uzdrowiskowym. Jedynie leczenie szpitalne pozostaje domeną świadczeniodawców publicznych. Jednak rentowność i jakość świadczonych usług jest wyższa w tych szpitalach, gdzie zaangażowany jest kapitał prywatny.

- W Polsce koszty leczenia szpitalnego stanowią ponad 50 proc. wszystkich środków, które przeznaczamy na świadczenia zdrowotne z NFZ. To bardzo dużo, zważywszy na to, że na tle innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej ta hospitalizacja jest w naszym przypadku dosyć długotrwała. Ponadto niska efektywność bardzo często wiąże się z brakiem koordynacji leczenia szpitalnego z leczeniem otwartym, czyli współpracą z podstawową opieką zdrowotną, lekarzem rodzinnym oraz próbą przeniesienia wszystkich możliwych świadczeń do trybu ambulatoryjnego, z zachowaniem bezpieczeństwa pacjenta i jak najwyższej efektywności procedur - mówi dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.

W Polsce jest ok. 800 szpitali i ok. 220 tysięcy łóżek szpitalnych, co daje blisko sześć łóżek szpitalnych na tysiąc mieszkańców. Jest to jeden z najwyższych wskaźników w Europie - wynika z ubiegłorocznego raportu "Trendy w polskiej ochronie zdrowia" PwC. Natomiast według danych BFF Polska, w ubiegłym roku sytuacja finansowa placówek publicznych minimalnie się pogorszyła. Aż 40 proc. z nich ma ujemny wynik finansowy netto, a szpitale publiczne są nierentowne już na poziomie procedur, generując stratę 5,5 proc. ("Sytuacja finansowa szpitali publicznych w Polsce 2017").

Polska służba zdrowia jest jedną z najbardziej niedofinansowanych w Europie - w rankingu OECD znajduje się na 31 z 35 miejsc. Z drugiej strony w ciągu najbliższych 20 lat liczba osób w wieku 65+ wzrośnie w Polsce o ok. 3 mln. To największe wyzwanie dla sektora ochrony zdrowia, który musi podnosić efektywność i poradzić sobie ze wzrostem kosztów. Jak zauważają eksperci PwC, szpitale czeka nieuchronna restrukturyzacja z uwagi na szereg czynników, takich jak demografia, wymagane nakłady inwestycyjne czy przesuwanie procedur do leczenia ambulatoryjnego.

- Współczesne technologie medyczne pozwalają wiele procesów realizować dzisiaj w trybie ambulatoryjnym. To wyzwanie, przed którym stoimy w organizacji lecznictwa szpitalnego - przesunięcie różnego typu procedur z trybu pełnej hospitalizacji na tryb jednodniowy bądź tryb ambulatoryjny realizowany w poradni przyszpitalnej czy innej poradni w ramach lecznictwa specjalizacyjnego - mówi dr Małgorzata Gałązka-Sobotka.

Źródło informacji

Newseria Biznes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »