Polityczna ekspansja Gazpromu

"Chcąc powetować sobie dotkliwe straty na rodzimym rynku, gazowy gigant Gazprom rozpoczyna ekspansję na Zachód - niby nic w tym dziwnego, przecież rozszerzanie rynku to normalna praktyka przedsiębiorstw. Trzeba jednak pamiętać, że prezes Gazpromu Aleksiej Miller to zaufany człowiek prezydenta Putina i każda poważniejsza decyzja jest z władcą Kremla dyskutowana" - donosi tygodnik "WirtschaftsWoche".

Gazprom jest najpotężniejszym na świecie koncernem gazowym i ciągle pozostaje ważnym instrumentem rosyjskiej polityki handlowej i zagranicznej. Przed kilkoma tygodniami Władimir Putin zwiększył zaangażowanie "Matki Rosiji" w swym koronnym klejnocie do ponad 50 proc. Na początku roku Gazprom odegrał znaczącą rolę przy rozbiorze majątku Jukosu, a u podłoża konfliktu z Ukrainą leży problem transferu gazu przez jej terytorium dalej na Zachód - gazu z Gazpromu oczywiście. O randze przedsiębiorstwa w rosyjskiej polityce może również świadczyć nadzwyczajny awans jego "ojca chrzestnego" - Wiktor Czarnomyrdin - za czasów Borysa Jelcyna zajął stanowisko premiera rządu, po zmianie ekipy został ambasadorem w Kijowie, a jego rodzina nadal posiada znaczne udziały w Gazpromie.

Reklama

Gigant Gazprom

Gazprom jest jednak przede wszystkim eksploratorem największych zasobów gazu ziemnego na świecie. Jego rezerwy są szacowane na 47 bilionów metrów sześciennych, co sytuuje Rosję na samym szczycie eksporterów tego surowca. Następny w kolejności Iran posiada "tylko" 27 bilionów metrów sześciennych.

Europejskie, amerykańskie i azjatyckie firmy walczą zażarcie o jak najlepsze miejsce w kolejce po udziały w Gazpromie. W moskiewskiej siedzibie firmy pojawili się w ciągu ostatniego tygodnia między innymi John Browne (szef BP), Michael Klein (jeden z prezesów Citigroup) i amerykański minister handlu Carlos Gutierrez. Wszyscy dzielnie znoszą twardy styl negocjacji i raczej nieprzyjemny styl bycia Aleksieja Millera. Mają ku temu powody i powinni się do tego przyzwyczaić.

Ekspansja na Zachód

Gazprom jest najważniejszym dostawcą gazu na rynek Unii Europejskiej. Przez ubiegłe lata był to przejrzysty interes - Rosjanie dostarczali, a krajowi dostawcy zarabiali na dystrybucji. I właśnie to ostatnie ma się zmienić. Miller chce rozszerzyć sieć dystrybucyjną Gazpromu na kraje na zachód od Bugu, by dotrzeć aż do francuskich fabryk i brytyjskich kotłowni.

W tym roku Gazprom wyeksportuje surowce o wartości szacowanej na 26 miliardów dolarów, prawie o połowę więcej, niż w 2004 r. Jednak na swoim podwórku spółka ciągle musi stosować się do cen urzędowych, niższych o 75 proc. od cen światowych.

Jak twierdzi Miller, eksport na rynki Unii Europejskiej to jedyne źródło zysków dla koncernu. Zapewne właśnie to jest powodem wykupowania udziałów w zagranicznych spółkach dystrybucyjnych; dotychczas przejęto kontrolę nad 20 europejskimi dostawcami gazu.

Ambitne plany giganta

Plany szefów Gazpromu są ambitne - do 2010 roku spółka ma zwiększyć udział w europejskim rynku gazu do jednej trzeciej i osiągnąć sprzedaż 190 miliardów metrów sześciennych. Ale to nie wszystko. Planowane są zakupy udziałów między innymi w Gaz de France, Total, Eni i Repsol. Duże nadzieje są pokładane w Wielkiej Brytanii, a to z powodu wyczerpywania się rodzimych zasobów z Morza Północnego. Tej ekspansji w sukurs idzie polityka unijna. Specjalna dyrektywa w sprawie rynku gazu ziemnego nakazuje krajom członkowskim pełne otwarcie swoich sieci dystrybucyjnych dla zewnętrznych dostawców. I nie będą już potrzebne, jak dotychczas, oddzielne umowy na każdą dostawę. Sam Aleksander Miedwiediew, odpowiedzialny w Gazpromie za eksport, określa to jako "dar niebios".

Niepokorni

Nie wszyscy będą jednak rosyjską spółkę witać z otwartymi rękami. Jak informuje tygodnik, amerykańskie przedsiębiorstwo wydobywcze Moncrief Oil zamierza wystąpić o miliardowe odszkodowanie. Moncrief miał obiecany dostęp do syberyjskich zasobów eksploatowanych przez Ruszno Russkojes, spółkę w pełni kontrolowaną przez Gazprom. Teksańczycy nie przeszli z niedotrzymaniem umowy do porządku dziennego na wzór rosyjskich i zachodnioeuropejskich firm, całujących giganta po stopach i bez zmrużenia okiem przyjmujących kolejne zniewagi - pisze "WirtschaftsWoche". Będzie to dla Rosjan zupełnie nowe doświadczenie i może się okazać konieczna modyfikacja polityki "dziel i rządź". Miller bardzo nie lubi niepokornych kontrahentów, więc należy oczekiwać najbardziej bezwzględnych, choć - oczywiście - niesprzecznych z prawem kroków.

Niezależność energetyczna to fikcja

Europa nie może się obyć bez rosyjskiego gazu. Propagowana przez Brukselę niezależność energetyczna to fikcja, o czym wiedziano już w momencie pisania dyrektyw i wytycznych. Sprawowana przez Władimira Putina praktycznie pełna kontrola nad Gazpromem pozwala na dyktowanie warunków w każdych, nie tylko gospodarczych negocjacjach. Potężne zasoby naturalne są też kluczowym argumentem w rozmowach z "przyjaciółmi" ze Stanów Zjednoczonych - kiedyś broń atomowa uczyniła z Rosji potęgę, dziś jest to gaz.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: tygodnik | Gazprom | Aleksiej Miller | Władimir Putin | polityczny | gigant | zachód | ekspansja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »