Polska wprowadzi embargo na rosyjski węgiel?

Rosyjskie media zauważyły wypowiedź szefa polskiej dyplomacji, który dał do zrozumienia, że nasz kraj rozważa wprowadzenie kolejnych restrykcji wobec Rosji. Chodzi i ewentualne embargo na dostawy rosyjskiego węgla. Radosław Sikorski miał powiedzieć dziennikarzom w Bydgoszczy, że krok taki jest analizowany.

Dziennik "Kommiersant" pisze, że po tym jak Rosja zamknęła swój rynek dla produktów rolnych z państw, które wcześniej nałożyły na nią sankcję, "Europa może odpowiedzieć analogicznymi działaniami".

Zwraca uwagę, że Polska "zaczęła analizować" wprowadzenie zakazu importu rosyjskiego węgla, który wypiera miejscowych producentów i stanowi już 40 procent rynku.

"Eksperci uważają, że polski rynek dla producentów węgla z Rosji nie jest najważniejszy. Jednak embargo Warszawy może uderzyć w niektóre rosyjskie kompanie aktywnie działające na polskim rynku"- pisze "Kommiersant".

Reklama

Gazeta zauważa, że z powodu wprowadzonych sankcji w relacjach między Zachodem i Rosją pojawiło się "bezprecedensowo" dużo kwestii, które mogą być powodem złożenia skarg do Światowej Organizacji Handlu. Jednak powstaje wrażenie, że strony nie śpieszą się tego robić.

Nie jest wykluczone, że bardziej doświadczeni niż Rosja członkowie tego organizacji uświadamiają sobie, że należy poszukiwać innych rozwiązań, na przykład, uzgodnień w sprawie wzajemnym cofnięciu sankcji"- czytamy w dzienniku kół rosyjskiego biznesu.

OPINIE

W trzecim kwartale możemy zauważyć negatywny wpływ sankcji nałożonych na siebie przez Federację Rosyjską i świat zachodni. Już teraz ich skutki widać w bilansie płatniczym Polski.

Główny ekonomista BPS TFI, Krzysztof Wołowicz podkreśla, że restrykcje na linii Unia Europejska - Rosja przełożą się na wzrost gospodarczy nad Wisłą. Najbardziej będzie to widoczne w danych za trzeci kwartał, ale skala negatywnego wpływu jest trudna do oszacowania.

Według rozmówcy IAR w zależności od rodzaju sankcji ich wpływ na polski PKB może wynieść od 0,2 do nawet 1,5 procent PKB. Ekonomista zaznacza, że handlowy konflikt odbija się już na bilansie płatniczym, które opublikował w tygodniu Narodowy Bank Polski. Sankcje w najbliższych miesiącach negatywnie wpłyną na polski eksport, ale w długim terminie przedsiębiorcy znad Wisły powinni znaleźć nowe rynki zbytu.

Czerwcowe saldo na rachunku bieżącym było ujemne i wyniosło 391 milionów euro. Bank centralny w opracowaniu wskazuje, że niższa dynamika eksportu wynika ze spadku obrotów w handlu z Ukrainą i Rosją.

Co sprzedajemy do Rosji?

Słynne jabłka to tylko część naszego eksportu do Rosji. Chociaż kraj ten wciąż jest dla Polski ważnym partnerem handlowym, to nasz eksport do Rosji w pierwszej połowie roku były prawie 10 procent niższy niż w tym samym okresie 2013 roku.

W naszej sprzedaży największy udział wciąż mają owoce i orzechy (651 milionów złotych), ale rzecznik Głównego Urzędu Statystycznego, Artur Satora wyjaśnia, że na wschód sprzedajemy różne towary. Wśród nich są między innymi: łodzie, statki i konstrukcje pływające (567 milionów złotych i 3,9 procent udziału w eksporcie), sprzęt telekomunikacyjny (540 milionów złotych i 3,7 procent udziału w eksporcie), preparaty perfumeryjne, kosmetyczne i toaletowe (538 milionów złotych i 3,7 procent udziału w eksporcie), pozostałe maszyny i urządzenia specjalistyczne (523 miliony złotych i 3,6 procent udziału w eksporcie), części i akcesoria do pojazdów (493 milionów złotych i 3,4 procent udziału w eksporcie), urządzenia domowe elektryczne i nieelektryczne (463 miliony złotych i 3,2 procent udziału w eksporcie) oraz leki (395 milionów złotych i 2,7 procent udziału w eksporcie).

Rozmówca IAR zauważa, że pierwsze półrocze nie odzwierciedla jeszcze restrykcji handlowych na linii Unia Europejska-Rosja. Inaczej może być w drugiej połowie roku. Wartość polskiego eksportu do Rosji w pierwszym półroczu wyniosła ponad 14 miliardów 707 milionów złotych.

_ _ _ _ _

Rolnicy czekają

Polscy rolnicy - poszkodowani w wyniku rosyjskiego embarga - otrzymają wsparcie Unii Europejskiej. Minister rolnictwa Marek Sawicki twierdzi, że takie są obietnice unijnego komisarza do spraw rolnictwa. "Ostatnia wizyta w Brukseli jednak przyniosła efekt. Polscy rolnicy otrzymają wsparcie UE - obiecuje komisarz Dacian Ciolos" - napisał na Twitterze Marek Sawicki.

Na początku przyszłego tygodnia mają zapaść decyzje w tej sprawie. To rezultat dzisiejszego spotkania ekspertów państw członkowskich na temat wpływu sankcji na unijny rynek.

Produkty najczęściej wymieniane przez państwa członkowskie jako te, które wymagają natychmiastowych działań, to pomidory, papryka, kalafiory i ogórki. "Trwa sezon na te produkty, a tu nagle jeden rynek został stracony i nie ma dla niego żadnej, oczywistej alternatywy" - powiedział rzecznik Komisji ds. rolnictwa Roger Waite.

Jak dodał, decyzje, jakie zapadną w przyszłym tygodniu, będą podobne do tych, które kilka dni temu Bruksela podjęła w sprawie brzoskwiń i nektarynek. Wtedy zezwolono na zwiększenie z 5 do 10 procent ilości owoców, które mogą być wycofane z rynku i przeznaczone do bezpłatnej dystrybucji. "Już ogłoszenie tych działań powinno zmniejszyć skutki cenowe, jakie producenci zaczynają odczuwać" - powiedział rzecznik.

Jednocześnie Komisja podkreśla, że ma na uwadze także inne sektory. "Nie zawahamy się podjąć kolejnych działań, jeśli będzie taka potrzeba" - dodał Waite. Przedstawiciele unijnych krajów będą regularnie omawiać rozwój sytuacji na rynku w ramach regularnych cotygodniowych spotkań.

_ _ _ __ _ _

Owoce to największa część polskiego eksportu do Federacji Rosyjskiej, Polska może więc dotkliwie odczuć efekty decyzji rosyjskich władz. Jednak problem dotyczy nie tylko jabłek. Sporą część wymiany handlowej stanowią inne artykuły. Niewiele mniejszy niż owoce odsetek eksportu stanowią w tym roku statki i łodzie, podobnie jest ze sprzętem telekomunikacyjnym. Jak mówi doktor Katarzyna Pisarska, ekonomistka, do wymiany handlowej Polski z Rosją dochodzi w wielu różnych sektorach rynku. Chodzi o meble, okna, różnego typy produkty przetworzone. Wszystkie te artykuły nie cierpią na obecnej sytuacji.

Rosyjskie embargo nie wychodzi obecnie poza rynek rolniczy. Handel w innych sektorach kwitnie w najlepsze, co, jak mówi doktor Pisarska, prowadzi do mało konsekwentnego przekazu w rosyjskich mediach. Jako przykład podaje reklamę polskich okien w rosyjskiej telewizji, którą można było zobaczyć tuż po rozmowie poświęconej właśnie embargu i jego konsekwencjom dla polskiego rynku. Jak podsumowuje ekonomistka - polskie produkty są na rosyjskim rynku obecne i nietrudno je zauważyć.Embargo na razie nie dotyka innych sektorów eksportu niż rynek żywnościowy.

Rosja wprowadziła je, tłumacząc decyzję kwestiami sanitarnymi i jakością dostaw owoców z Europy. W trakcie czwartkowego przemówienia na Krymie Władimir Putin odniósł się do embarga, tłumacząc je jako sposób wsparcia rodzimych producentów, a także otwarcia rosyjskiego rynku na kraje, które chcą współpracować z Rosją.

IAR

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | Rosji | węgiel | embargo | embargo na żywność | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »