Polska zyska 3,7 mld zł w pierwszym roku po akcesji

Do końca rozmów z UE zostało już tylko pół roku. Jan Truszczyński, główny negocjator, przekonuje, że Polska już w pierwszym roku po akcesji zarobi na integracji.

Do końca rozmów z UE zostało już tylko pół roku. Jan Truszczyński, główny negocjator, przekonuje, że Polska już w pierwszym roku po akcesji zarobi na integracji.

Przestrzega natomiast przed zamachem na niezależność RPP, martwi się o plany restrukturyzacji hutnictwa i wciąż nierozstrzygniętą kwestię ulg dla inwestorów w SSE.

Negocjacje z Unią Europejską weszły w decydującą fazę rozmów o pieniądzach i konkretnych korzyściach.

- Głównym celem jest zapewnienie Polsce jak najkorzystniejszych warunków w pierwszych latach członkostwa w Unii. Cały czas przygotowujemy dokładne analizy m.in. dla sektora rolnego, które określą możliwe zagrożenia spadku dochodów gospodarstw - zwłaszcza towarowych - lub pogorszenie pozycji konkurencyjnej. Jeżeli potwierdzą się wcześniejsze obawy, to pojawi się konieczność zastosowania instrumentów wyrównawczych - mówi Jan Truszczyński, główny negocjator członkostwa Polski w UE.

Reklama

3,7 mld zł na plusie

Obok rolnictwa bardzo ważnym elementem negocjacji będzie ustalenie wielkości rzeczywistych korzyści finansowych w pierwszych latach członkostwa. Od tego bowiem zależy, czy start będzie udany.

- Absolutnym minimum, jakie musimy sobie zapewnić w wyniku negocjacji, jest pozycja dodatnia netto wyraźnie lepsza od wielkości transferów do Polski w ostatnim roku przed akcesją - podkreśla Jan Truszczyński.

Według szacunków, powinna być to suma około 900 mln EUR (ponad 3,7 mld zł).

Państwa "piętnastki" podjęły polityczną decyzję co do tego, by nowi członkowie już w pierwszym roku obecności w Unii nie wpłacali do budżetu UE więcej niż z niego otrzymają, a ich sytuacja nie była gorsza niż w ostatnim roku poprzedzającym członkostwo. Jednak od decyzji politycznych do rzeczywistego ustalenia mechanizmu przepływów finansowych, które by gwarantowały taką pozycję, droga nie wydaje się prosta.

- Cały czas prowadzimy z UE konsultacje na temat technicznych możliwości rozwiązania tego problemu. Dlatego m.in. podtrzymujemy wniosek o redukcję naszej składki do unijnego budżet.

Występujemy też o podwyższenie wypłacanych przez Brukselę zaliczek na unijne projekty. W rozmowach doszło już do postępu i zbliżenia stanowisk, ale dziś jeszcze za wcześnie mówić o szczegółach - mówi Jan Truszczyński.

Tylko teraz

Minister woli nie komentować słów Gźntera Verheugena, komisarza ds. rozszerzenia UE o tym, że Polska wejdzie do Unii teraz albo za dwadzieścia lat, kiedy już się dostosuje.

- To nie są czcze pogróżki, ani żaden wydumany scenariusz. Polemika ma to do siebie, że używa się w niej rozmaitych argumentów. Od dawna było wiadomo, że jeżeli teraz Unia przyjmie dużą grupę krajów, to kolejna okazja do rozszerzenia nie nastąpi sześć miesięcy później. Nigdy też nie będzie tak, że w dniu członkostwa partnerzy będą całkowicie dopasowani, dlatego po jednej i po drugiej stronie potrzebne są okresy przejściowe. Jest oczywistym, że partnerom z UE nie do końca podobają się rozwiązania przejściowe proponowane przez Polskę, których ewidentnie potrzebujemy. Jest jeszcze bardziej oczywiste, że nam z kolei nie podobają się rozwiązania przejściowe m.in. w obszarze swobodnego przepływu osób czy transportu samochodowego. Podobnie nie mogą nam się podobać pomysły rozwiązań przejściowych w rolnictwie. Jednak obecnie stopień wzajemnego dostosowania jest na tyle duży, że nic nie uzasadnia odkładania akcesji - podkreśla Jan Truszczyński.

Oporne strefy

Zdaniem ministra, wiele niewiadomych kryje jeszcze rozdział negocjacyjny o polityce konkurencji. Sprawa dotyczy restrukturyzacji sektora stalowego oraz dostosowania wielkości pomocy publicznej udzielonej inwestorom w specjalnych strefach ekonomicznych na starych zasadach do tych, które obowiązują w Unii.

- W sprawie stref jeszcze wiele problemów pozostaje otwartych. Komisja Europejska do tej pory nie wyraziła zgody na objęcie małych jak i średnich przedsiębiorstw postulowanym przez nas programem pomocowym. Nie uzgodniliśmy jeszcze maksymalnego dopuszczalnego poziomu intensywności pomocy dla dużych przedsiębiorstw, nie mamy jeszcze finalnego porozumienia w sprawie dopuszczalnej pomocy dla przemysłu motoryzacyjnego - wylicza minister.Jeszcze w lipcu ma dojść do kolejnego roboczego spotkania z przedstawicielami KE, które powinno przynieść dalszy postęp w rozmowach. Pewną niewiadomą jest także termin zakończenia negocjacji w sprawie sektora stalowego.

- Wszystko zależy od tego, czy plany restrukturyzacyjne złożone przez huty zostaną uznane za możliwe do zaakceptowania przez KE. Jeżeli tak się nie stanie, to pojawia się nam kolejny problem - mówi Jan Truszczyński.

Bez zawirowań

Minister raczej nie obawia się żadnych gospodarczych zawirowań, jakie mogłyby w najbliższym czasie nawiedzić Polskę.

- Oczywiście trudno dziś przewidzieć czy tegoroczne i przyszłoroczne założenia dotyczące wzrostu gospodarczego zostaną osiągnięte. Jednak gdyby w ciągu kilku najbliższych miesięcy nasz kraj dosięgły jakieś potężne zawirowania, to stanowiłoby to najpoważniejsze zagrożenie nie tylko dla negocjacji, ale także wejścia Polski do Unii w 2004 r. Zakładamy, że takie ryzyko nie istnieje. Jednak wszyscy życzymy sobie, by polityka makroekonomiczna była budowana w sposób racjonalny i przewidywalny. Zakładam, że tak oczywiście będzie - podkreśla minister.

Mówiąc o pomyśle powiązania kursu złotego z euro minister doradza solidne rozważenie wszelkich korzyści i zagrożeń takiej decyzji zwłaszcza w chwili, kiedy nie zakończył się jeszcze proces prywatyzacji wielu kluczowych sektorów polskiej gospodarki. Warto też pamiętać, że w przypadku jakichkolwiek zaburzeń w bilansie przepływów bieżących nie możemy też liczyć na jakąkolwiek pomoc ze strony państw strefy euro.

- Powiązania złotego z euro odradza nam zarówno KE jak i państwa członkowskie eurostrefy. Jednak decyzja w tej sprawie zależy tylko od nas - zaznacza minister.

Zostawić RPP

Jedną z kontrowersyjnych kwestii w relacjach z Unią są plany poszerzenia składu Rady Polityki Pieniężnej.

- Opinia Europejskiego Systemu Banków Centralnych jest jednoznaczna. Poszerzenie składu RPP oznaczałoby poważne naruszenie niezależności Narodowego Banku Centralnego. Podzielam opinie Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej o niezgodności projektów poselskich z legislacją europejską - mówi Jan Truszczyński.

Minister nie chce jednak budować możliwych scenariuszy, kiedy nawet nie było głosowania nad żadnym z projektów.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: minister | Rada Polityki Pieniężnej | Polskie | plany
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »