Poselskie diety obronione
Opozycji zabrakło kilkudziesięciu głosów, aby doprowadzić do rozwiązania Sejmu. Wybory odbędą się dopiero jesienią.
Trzy wnioski opozycji o skrócenie kadencji poparło 253-255 posłów. Za mało, aby uzbierać wymaganą większość 307 głosów. Posłowie PO, PiS, PSL i Samoobrony apelowali do lewej strony sali o "honor", "patriotyzm", wreszcie "poczucie wstydu". Wypominali, że jeszcze przed objęciem rządów w 2001 r. Sojusz obiecywał, że kadencja Sejmu potrwa do wiosny. Przywoływali liczne afery, oskarżali kolegów z lewa i prawa o korupcję.
Członkowie SLD okazali się jednak posłuszni dyscyplinie partyjnej (wyłamali się z niej tylko marszałek Włodzimierz Cimoszewicz oraz Jerzy Szteliga). - W Sejmie jest jeszcze wiele ważnych ustaw do uchwalenia. Trzeba też znaleźć korzystne rozwiązanie dla Polski w budżecie Unii Europejskiej na lata 2007-2013 - tłumaczył decyzję SLD przewodniczący klubu Krzysztof Janik.
Co teraz stanie się z rządem? Premier złoży dziś dymisję na ręce prezydenta. Ten zapowiedział, że jej nie przyjmie. W takiej sytuacji Marek Belka pozostanie na stanowisku do końca kadencji. Wybory powinny się odbyć między 25 września a 16 października. Wiele wskazuje, że takie rozwiązanie jest najbardziej prawdopodobne, bo jeszcze w środę premier deklarował, że co prawda niechętnie, ale pokieruje pracami gabinetu. Przestrzegał jednak, że nie będzie to proste. - Partie, zamiast rozważać, jak lepiej służyć państwu, będą kłócić się o sprawy drugorzędne. Będą zabiegać o tanią popularność - tłumaczył.
Konrad Krasuski