Pracownikom zamarzył się zakup Wyborowej

Załoga chce kupić fabrykę, choć bez praw do sztandarowego brandu. Zarząd odmawia, chcąc restrukturyzować zatrudnienie.

Załoga chce kupić fabrykę, choć bez praw do sztandarowego brandu. Zarząd odmawia, chcąc restrukturyzować zatrudnienie.

Związkowcy poznańskiego producenta wódek zaproponowali odkupienie zakładu należącego do francuskiego koncernu Pernod Ricard. I to bez znaku towarowego Wyborowa.

- Moglibyśmy produkować marki lokalne na rynek krajowy, mające niższą rentowność niż Wyborowa, ale zachowujące miejsca pracy - mówi Ireneusz Hałas, szef Solidarności.

Z pomocą banków

W spółce trwa strajk głodowy, a połowa załogi jest na zwolnieniach lekarskich, więc produkcja została wstrzymana. Załoga nie godzi się na redukcję zatrudnienia o 120 osób, stąd ich oferta.

Reklama

- W zakupie fabryki mogłyby nam pomóc poznańskie banki i biznesmeni, którzy wspierają nasze dążenia do utrzymania miejsc pracy - mówi Włodzimira Szmyt-Hantkiewicz, szefowa OPZZ, która złożyła ofertę zarządowi.

Zarząd uważa, że to plan odkupienia zakładu jest przyczyną oporu związków przed restrukturyzacją zatrudnienia.

- Krytyka decyzji zarządu może doprowadzić do obniżenia wartości rynkowej firmy, co leżałoby w interesie potencjalnego nabywcy - uważa Andrzej Szumowski, wiceprezes Wyborowej.

Podkreśla, że Pernod Ricard nie przystanie na propozycję. Inwestor zapłacił przecież za firmę i markę ponad 300 mln zł oraz sporo wydał na pakiet socjalny i inwestycje w marketing. Załoga podobno może dać 120 mln zł.

Węzeł gordyjski

Sytuacja jest więc patowa. Andrzej Szumowski podkreśla, że zarząd i tak zaproponował załodze lepsze warunki odejść, niż przewiduje zakładowy układ zbiorowy pracy. Zapisano w nim, że zwalniany pracownik może liczyć na rekompensatę wysokości od 6 do 13 miesięcznych wynagrodzeń, w zależności od stażu pracy. Zarząd w programie dobrowolnych odejść zaproponował odprawy wysokości od 7 do 18 wynagrodzeń. Szacuje, że odchodzący pracownicy otrzymaliby więc od 50 do 200 tys. zł na osobę. Program nie powiódł się i zarząd rozpoczął zwolnienia grupowe, przewidujące rekompensatę zapisaną w układzie zbiorowym.

Z wyliczeniami zarządu nie zgadzają się natomiast związkowcy. Twierdzą, że pracownik produkcyjny w Poznaniu zarabia brutto 4-4,5 tys. zł, a rekompensatę sięgającą do 200 tys. zł otrzymałoby tylko kilka osób z pionu kierowniczego. Ireneusz Hałas i Włodzimira Szmyt-Hantkiewicz twierdzą też, że zarząd jest skłonny zgodzić się na mniejsze redukcje pod warunkiem obniżenia pensji o 50 proc.

- Proponujemy renegocjowanie układu zbiorowego i rezygnację z niektórych składników wynagrodzenia, takich jak premie świąteczno-noworoczne, wynagrodzenia za drugą zmianę, której i tak już nie będzie, czy dodatki za pracę przy komputerze. To dałoby obniżkę mniej więcej o 40 proc. Pracownik produkcyjny w Wyborowej zarabia 4,8 tys. zł - twierdzi wiceprezes spółki. Firma nie ujawnia wyników finansowych. Wiadomo jednak, że notuje straty.

Katarzyna Jaźwińska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: związkowcy | załoga | zakup | Wyborowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »