Premier nie zakłada zwiększenia deficytu ale oszczęności

Premier Mateusz Morawiecki poinformował, że nie zakłada zwiększenia deficytu budżetowego w związku z rezygnacją z likwidacji tzw. 30-krotności. Zapowiedział oszczędności, m.in. przez zmniejszanie biurokracji. Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że pozostawienie limitu 30-krotności składek na ZUS może doprowadzić do kilkumiliardowego deficytu. Projekt budżetu przyjęty we wrześniu przez rząd nie zakładał deficytu, jednocześnie przewidując likwidację 30-krotności. Projekt ustawy części posłów PiS, który zakładał zniesienie od 2020 roku górnego limitu przychodu, został we wtorek wycofany z Sejmu.

Premier wczoraj wieczorem był gościem Polsat News. Pytano go m.in. o skutki z wycofania przez PiS projektu zmiany ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, zakładającego zniesienie tzw. zasady trzydziestokrotności ZUS.

- Nie zakładamy takich scenariuszy - tak premier Mateusz Morawiecki odpowiedział na pytanie, czy w związku z rezygnacją z likwidacji tzw. 30-krotności będzie większy deficyt budżetowy. Zapowiedział oszczędności, m.in. przez zmniejszanie biurokracji.

- Będziemy się starali utrzymać zrównoważony budżet poprzez dodatkowe programy oszczędnościowe - zaznaczył Morawiecki. - Mniej biurokracji, mniej obciążeń, cięcie wydatków tam, gdzie można to zrobić bez szkody dla działania instytucji państwa - dodał.

Reklama

Przypomniał, że elementem finansów publicznych jest też sektor samorządowy.

- Apeluję do samorządowców, żeby popatrzyli na przerosty zatrudnienia u siebie w urzędach, żeby popatrzyli na oszczędności, które wiążą się z cyfryzacją, z automatyzacją, będziemy dokonywać takiego przeglądu w skali całego państwa, by utrzymać budżet na poziomie zrównoważonym - mówił szef rządu.

Premier został też zapytany o złożony we wtorek w Sejmie projekt Lewicy, który zakłada m.in. zniesienie limitu 30-krotności przy jednoczesnym podwyższeniu emerytury minimalnej do 1600 zł i wprowadzeniu emerytury maksymalnej (w pierwszym roku obowiązywania miałaby wynosić 15,6 tys. zł).

Morawiecki skrytykował zaproponowane przez Lewicę rozwiązania. - Usłyszałem o tym, że ta maksymalna emerytura gwarantowana miałaby wynosić kilkanaście tysięcy złotych, to ja dziękuję za taką wrażliwość społeczną, która powoduje, że mielibyśmy głosować za maksymalnymi emeryturami na tym poziomie - powiedział szef rządu.

Wyraził pogląd, że Lewica celowo tak "obwarowała" swoje hipotetyczne poparcie dla projektu ws. likwidacji 30-krotności, żeby PiS nie mógł się zgodzić na jej warunki. "Emerytury na poziomie kilkunastu tysięcy złotych jako te maksymalne wydawały nam się zdecydowanie za wysokie" - powtórzył.

Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że pozostawienie limitu 30-krotności składek na ZUS może doprowadzić do kilkumiliardowego deficytu. Projekt budżetu przyjęty we wrześniu przez rząd nie zakładał deficytu, jednocześnie przewidując likwidację 30-krotności. Projekt ustawy części posłów PiS, który zakładał zniesienie od 2020 roku górnego limitu przychodu, został we wtorek wycofany z Sejmu.

Piotr Müller w Kwadrancie Politycznym w TVP 1 wyjaśnił, że pozostawienie 30-krotności składki na ZUS zmienia sytuację w strukturze budżetu.

"Ale bierzmy pod uwagę, że nawet, gdybyśmy zachowali tę propozycję, która była, czyli byśmy musieli wyjąć te kilka milionów złotych, które nie wpłyną do budżetu państwa, to deficyt budżetowy byłby najniższy od wielu, wielu lat. W związku z tym i tak sytuacja budżetowa, w kontekście deficytu budżetowego, byłaby najlepsza w perspektywie ostatnich 10-15 lat.

W tej chwili mamy deficyt budżetowy na ten rok około 10 mld złotych, planujemy na przyszły rok zerowy, chociaż tutaj ta zmiana 30-krotoności może doprowadzić do kilkumiliardowego deficytu, czyli sytuacja jest naprawdę dobra" - zapewnił.

Piotr Müller dodał, że kiedy Platforma Obywatelska oddawała rządy zadłużenie było powyżej 50 procent stosunku do PKB. "Teraz jest kilka punktów procentowych mniej, to poduszka bezpieczeństwa, która w przypadku spowolnienia gospodarczego pozwala trochę zwiększyć deficyt budżetowy, by łagodzić jego skutki" - mówił rzecznik.

Projekt PiS zakładał, że po zniesieniu limitu 30-krotności, do budżetu państwa mogło wpłynąć dodatkowe 7 miliardów złotych. Przeciwne zniesieniu limitu 30-krotności składek na ZUS było Porozumienie Jarosława Gowina - koalicjant PiS. Pomysłowi sprzeciwiały się także PSL-Koalicja Polska, Konfederacja oraz Koalicja Obywatelska.

Limit 30-krotności składek na ZUS oznacza, że ktoś, kto w ciągu roku zarobi więcej niż 30-krotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce, nie musi opłacać składek na ZUS. W tym roku limit wynosi 11 912 złotych brutto miesięcznie, czyli niespełna 143 tysiące złotych rocznie.

IAR

...................

OPINIE: Perspektywy gospodarcze Polski są solidne, a kwestie instytucjonalne nie mają dramatycznego wpływu na rating Polski - zapowiedział w środę w trakcie webcastu Dietmar Hornung, dyrektor zarządzający agencji ratingowej Moody's.

- Ogólnie rzecz biorąc, Polska jest bardzo solidną gospodarką, a kraj praktycznie od zawsze (od 2002 r. - PAP) ma bardzo solidny rating A2. (...) W bardziej niesprzyjającym otoczeniu makro Polska korzysta na dość silnej gospodarcze krajowej, konsumpcja ma się dość dobrze, rynek pracy również tak wygląda. Perspektywy dla gospodarki pozostają solidne - powiedział Hornung.

Dodał, że agencja ma pewne zastrzeżenia względem Polski, jednak obecnie równoważą się one z pozytywnymi czynnikami dla ratingu.

Kwestie instytucjonalne nie mają, w ocenie Hornunga, dramatycznego wpływu na rating Polski.

- Nasze obawy dotyczą stopniowej erozji siły instytucjonalnej - jednak z perspektywy oceny kredytowej nie określiłbym ich jako dramatycznych, choć (...) na przykład toczące się w kraju dyskusje na temat reformy sądownictwa, jak też napięta sytuacja z Brukselą ciążą ocenie kredytowej. (...) Polska jest jednym z krajów, które najmocniej zostaną dotknięte prawdopodobnym spowolnieniem napływu środków UE do Polski - powiedział.

- Polska nie jest także wyjątkiem, jeżeli chodzi o obawy pod adresem (działania - PAP) demokracji - dodał.

Spośród trzech największych agencji ratingowych wiarygodność kredytową Polski najwyżej ocenia Moody's - na poziomie "A2". Rating Polski wg Fitch i S&P to "A-", jeden poziom niżej niż Moody's. Perspektywy wszystkich ocen są stabilne.

Trzy główne agencje ratingowe nie planują już w 2019 r. przeglądów ratingu Polski. 6 grudnia przegląd planuje kanadyjska agencja DBRS. Agencje ratingowe zazwyczaj podają daty przeglądów oceny kredytowej poszczególnych państw na kolejny rok w grudniu.

PAP/IAR/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: zadłużenie państwa | rating | budżet państwa | budżet | Moody's
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »