PREZES GRUPY ESSILOR: Obawy o przyszłość są większe, niż się wydaje

Polacy o zdrowie dbają słabo, a pandemia nie pomagała w odwróceniu tego trendu - mówi Adam Mamok, prezes Grupy Essilor działającej w branży optycznej. Przyznaje też, że pomimo dobrego początku roku, realizacja popytu odroczonego powinna nastąpić w okolicach czerwca-lipca, niewykluczone jednak, że dojdzie do tego dopiero na przełomie roku. - Niestety wciąż siedzimy na bombie z opóźnionym zapłonem - dodaje.

Interia: Objął pan funkcję prezesa Grupy Essilor na Polskę i kraje bałtyckie w grudniu 2019 roku...

Adam Mamok, prezes Grupy Essilor: - ... start miałem wymarzony...

... kilka tygodni przed wybuchem pandemii. 

- W branży działam od 11 lat, więc nie jest tak, że zaczynałem całkowicie od początku. Po roku mogę powiedzieć, że zdaliśmy wszyscy test. Każda ze spółek w grupie łącznie z ukraińską, gdzie lockdown był naprawdę bardzo dotkliwy, była zyskowna na koniec 2020 r. Co nie zmienia faktu, że miejscami bywało dramatycznie. Na początku pandemii przepracowaliśmy - wydawało się - wszystkie możliwe scenariusze. Cashflow odmienialiśmy przez wszystkie przypadki. Ale nie przewidzieliśmy, że w połowie marca obroty spadną nam do 5 procent rok do roku. Byliśmy przygotowani na różne warianty kryzysu, ale nie na taki.

Reklama

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

Skutki kryzysu będą odczuwalne jeszcze długo?

- Działam w biznesie od 25 lat. Przeżyłem różne kryzysy - rosyjski i finansowe. Było tego trochę. Oczywiście dotykały one w mniejszym bądź większym stopniu ludzi i ich życia, ale nie w takim jak obecnie. Skala jest zupełnie inna. Mamy do czynienia z sytuacją, w której społeczne obawy o przyszłość są o wiele dalej idące, niż może się wydawać. Przed kryzysem Polacy byli jednym z najlepiej oceniających przyszłość narodem w Europie. Obecnie 56 proc. widzi przyszłość w czarnych barwach. W porównaniu do Czechów (28 proc.) czy Niemiec (32 proc.), mamy bardziej pesymistyczny obraz. To przekłada się na decyzje zakupowe i sposób ich podejmowania.

Jaki będzie 2021 r.?

- Myślę, że na pewno nie będzie gorzej. Czy lepiej? Chciałbym, żeby tak było. Wierzę w to, że zmierzamy w dobrym kierunku.

Ograniczony optymizm.

- Przemawia za tym kilka czynników. Nauczyliśmy się żyć nawet nie tyle w nowej rzeczywistości, co innej. Obawy społeczne, które mocno wpływają na zachowania gospodarcze są mniejsze. To jest aspekt, który będzie na plus oddziaływać w najbliższych miesiącach. W zależności od tego, jak się restrykcje będą kształtować, a nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy wirus wróci i w jakiej mutacji, na tyle odbije gospodarka. Niestety wciąż siedzimy na bombie z opóźnionym zapłonem. Dostaliśmy rykoszetem podczas lockdownu w II i IV kwartale. Koniec roku nie był łatwy, ale bez wątpienia nie tak dramatyczny jak marzec i kwiecień.

- Patrząc na branżę, w której działam - początek roku jest bardzo dobry. Nikt u nas nie przypuszczał, że odbicie będzie tak duże. I chociaż są sygnały, że europejska gospodarka wyhamowuje, a jest to dla nas bardzo ważny rynek, myślę jednak, że gorzej nie będzie. Patrzę z umiarkowanym optymizmem. Nie przewidzimy, co się może zdarzyć w najbliższej przyszłości. Ale fakt, że szczepienia lepiej lub gorzej idą do przodu, pozwala sądzić, że sobie z tym poradzimy. Na pewno wzrok stał się obecnie w cyfrowej rzeczywistości najważniejszym zmysłem. To daje nadzieję ogromną na rozwój sektora optycznego. Pytanie tylko, czy w portfelach ludzi wystarczy pieniędzy na dobre jakościowo okulary.

Jaka lekcja płynie z pandemii? To już prawie rok od pierwszego przypadku COVID-19 w Polsce.

- Musimy mieć scenariusze przygotowane na różne okoliczności, dbać o płynność i być w stanie na szybkie dostosowywanie się do zmiennych warunków. Pandemia to jednak przede wszystkim test dla ludzi, których zatrudniamy. Podejmowaliśmy wiele delikatnych zabiegów, by przetrwać, co wiązało się m.in. z redukcją czasu pracy. To wywołało wiele pytań o przyszłość. Aspekt ludzki, socjalny, psychologiczny okazał się niezwykle ważny. Wielka niepewność zajrzała w oczy naszych pracowników. Postawiliśmy na szczerość. Pokazaliśmy kierunek, wyjaśniliśmy z czym ten kryzys się wiąże i nakreśliliśmy - bez koloryzowania - sytuację i rozwiązania, które są niezbędne. Ludzie wiedzieli, co się dzieje i jaki mamy plan na pandemię. Tylko jak obroty spadają do 5 proc. w porównaniu do analogicznego okresu przed pandemią, większość salonów optycznych została zamknięta, pracownicy siedzą w domu na pracy zdalnej, to trudno jednak o jakiś optymizm. Postanowiliśmy wykorzystać ten czas: ruszyliśmy ze szkoleniami online, szykując się do otwarcia i przyjmowania klientów w nowych warunkach w rygorze sanitarnym. Zorganizowaliśmy też spotkania z prawnikiem i psychologiem.

- Trzeba zawsze wyprzedzać pewne ruchy i proponować coś nowego. Poszliśmy szerzej w cyfryzację i kanał komunikacji z klientem online. Rozszerzyliśmy działania w sieci, chociaż zdajemy sobie sprawę, że nie zastąpi to fizycznych salonów, które cały czas będą centrum eksperckim i miejscem idealnego pomiaru naszej korekcji. 

Z czego wynika dobre otwarcie 2021 roku?

- Dzięki podjętym w czasach pandemii działaniom dołączyli do nas nowi optycy, którzy wcześniej współpracowali z naszą konkurencją. To, co robiliśmy dla pracowników, rynek docenił i widzimy teraz tego efekty. Wciąż też przed nami realizacja popytu odroczonego, który powinien nastąpić w okolicach czerwca-lipca, może nawet dopiero przełom roku.

- To, co jest pocieszające: Polska jest krajem, gdzie mamy duży rynek wewnętrzny, a Polacy - niezależnie od oceny, czy to dobrze, czy źle - mają skłonność do konsumpcji. Wydają pieniądze, chcą korzystać z życia. Jeśli prognozy co do przyszłości, o czym mówiłem, się poprawią, Polacy ruszą na zakupy. Z resztą to już się dzieje, bo nawet częściowe znoszenie obostrzeń dla wielu jest szansą na chwilę normalności, której przecież tak wszystkim nam brakuje. Sam byłem ostatnio w galerii i takich tłumów nie widziałem od dawna.

Świat mocno podzielił się na tych wygranych w czasach pandemii i przegranych?

- Będzie kilka branż bardzo mocno przez wirusa doświadczonych - nie ma się co oszukiwać. Czy się z tego podniosą? Ruch turystyczny zacznie się odbudowywać, klienci w restauracjach się pojawią. Czyli firmy, które wytrzymają ograniczenia i czas bez działalności - przetrwają. Czy odrobią straty? Nie. Nie da się tego zrobić. W wielu przypadkach nie zadziała skumulowany popyt. Jeśli hotel ma 100 miejsc noclegowych, to mimo popytu wciąż będzie miał 100 miejsc noclegowych. Nie da się tak samo zjeść dwa razy tego samego obiadu. Ale odbicie nastąpi. Mam nadzieję, że w okolicach maja restauracje zostaną otwarte. Wyjdą jednak one z tego kryzysu mocno poturbowane.

Polacy przez pandemię przestali dbać o wzrok?

- Polacy w ogóle o zdrowie dbają słabo. Poprawia się to na przestrzeni ostatnich lat, ale wciąż nie wygląda za dobrze. Zachęcamy, żeby przynajmniej raz na rok badali wzrok. Prowadzimy specjalną kampanię uświadamiającą "Czas na wzrok". Angażujemy znane osoby, by efektywniej docierać do ludzi. Tłumaczymy, że problem o wiele większy niż może się wydawać. Dzieci ze słabym wzrokiem uczą się gorzej od swoich kolegów. Są stygmatyzowane przez to, a one po prostu nie widzą, co jest na tablicy. W przypadku dorosłych temat jest dużo szerszy. Często pomimo słabego wzroku jeżdżą samochodami, obsługują maszyny, stanowią niebezpieczeństwo dla siebie i innych. Zdalna edukacja i praca wygenerowały masowe pogorszenie widzenia u wielu Polaków. Zapytajmy kogokolwiek z pracy, czy nie ma problemów ze wzrokiem i usłyszymy przynajmniej w większości przypadków, że coś się pogorszyło.

Świadomość jest niska?

- Idealne okulary powinny pełnić trzy kluczowe funkcje. Korekcyjną, która jest najważniejsza. Dzisiaj możemy korygować dzięki zaawansowanym technologiom naprawdę duże wady wzroku. Podnoszącą też bezpieczeństwo, chroniąc przed światłem niebiesko-fioletowym, które niszczy wzrok i jest obecne emitowane przez każdy ekran. Musimy też chronić się przed promieniowaniem UV, które jest wszędzie i jeszcze pamiętać o aspekcie modowym tak istotnym dla wielu klientów. Przede wszystkim jednak, dlaczego warto badać wzrok? Jego pogłębiona odsłona może wskazać na wiele chorób, że coś niedobrego się dzieje z organizmem.

- Jako Grupa Essilor na innowacje wydajemy bardzo dużo. Co to oznacza? Jest kilka aspektów. Pierwszy, coraz lepiej uświadamiamy sobie szkodliwy wpływ na wzrok czynników zewnętrznych. Drugi, technologia pozwala na precyzyjne zbadanie wad wzroku, z bardzo dużą dokładnością nawet do 0,01 dioptrii. Trzeci, okulary to korekcja nieinwazyjna. Nie ingerujemy dzięki temu w oko. Czwarte, bezpieczeństwo. Rozwijają się technologie, np. po stronie coraz bardziej wytrzymałych soczewek z poliwęglanu, czyli materiału wykorzystywanego do konstrukcji kasków astronautów. Są one praktycznie niezniszczalne. Tak więc udajmy się do specjalistów, aby zbadać wzrok i dobrać okulary, które spełniają te wszystkie kryteria. Warto cieszyć się dobrym wzrokiem do późnych lat. Dodatkowo przy pogłębionym badaniu wzroku możemy wykryć inne schorzenia naszych oczu.

Rozmawiał Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | koronakryzys | okulistyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »