Prostytucja, narkotyki i przemyt złożą się na budżet?

Jak Bruksela wyobraża sobie zaliczanie przychodów np. z nielegalnego handlu narkotykami do PKB? Wszak to działalność nielegalna i państwo nie powinno z tego czerpać korzyści. Chyba że poprowadzi sklepy z heroiną...

Perspektywa wliczania do PKB nielegalnych dochodów, m.in. z prostytucji, handlu narkotykami i przemytu, poróżniła włoskie organizacje konsumentów. Uwzględnienia w budżecie tzw. szarej strefy domaga się Unia Europejska. Według szacunków, przyczyni się to do podniesienia dochodu narodowego od jednego do dwóch punktów procentowych, czyli o ok. 30 miliardów euro.

Według dwóch organizacji konsumentów. Adusbef i Federconsumatori, inicjatywa Brukseli to skandal. Jest ona w złym guście, ponieważ podnosi działalność organizacji przestępczych z mafią na czele do rangi producentów majątku narodowego. Główny zarzut jest więc natury etycznej, ale i z punktu widzenia suchych liczb pomysł pozostawia wiele do życzenia. Ustalenie dokładnej wysokości dochodów szarej strefy jest niemożliwe, o czym świadczą trudności państwa w jej zwalczeniu.

Reklama

Innego zdania o inicjatywie, która wchodzi w życie we wrześniu, jest organizacja Codacons. Uważa ona, że nareszcie włoski PKB odpowiadać będzie rzeczywistości. "Kto zaś brzydzi się pieniędzmi świata przestępczego jest zacofanym bigotem" - stwierdza Codacons

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: nielegalna | narkotyki | PKB | handel | przemyt | budżet | prostytucja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »